Krag Nucejańczyk - Narodziny Bohatera
zaraz po rzuceniu, a gałki oczne wrogów wybuchały, zostawiając ich oślepionych na pastwę furii Kraga. Wreszcie, po wyrżnięciu niezliczonej ilości żołnierzy Alkatosa, dwójka bohaterów stanęła przed jego komnatą. Jakież było zdziwienie czarnoksiężnika, gdy nagle drzwi od apartamentu z hukiem wyleciały z zawiasów i stanął przed nim sapiący z wściekłości, wyglądający niczym rozjuszony byk wojownik i amazonka, którą kilka dni temu zamknął w magicznym więzieniu. - Kultura nakazuje by pukać, ale po was, bydlętach z Nuceji nie ma się co spodziewać znajomości naszych obyczajów - rzekł spokojnie, gdy zaskoczenie minęło i zobaczył z kim ma do czynienia. - Zdechniesz niczym pies Alkatosie! Zatknę twoją głowę na palu, a ciało rzucę sępom na pożarcie! - ryknął potwornym głosem Krag i skierował ostrze w stronę czarownika. - Wątpię - Alkatos pstryknął palcami. Buchnęła chmura dymu, maskująca go całkowicie, a gdy opadła, na jego miejscu stał przewyższający Kraga o głowę stalowy posąg. - To Golem - wrzasnęła Gizela - moja magia na nic się nie zda przeciw niemu. Krag ruszył na potwora a gdy podszedł bliżej, z całej siły uderzył w niego mieczem. Broń odskoczyła nie czyniąc golemowi żadnej szkody. Teraz z kolei on zaatakował. Z metalicznym chrzęstem uderzył Nuceańczyka w szczękę. Chrupnęło i kilka zębów spadło na podłogę. Krag poczuł w ustach krew. Rozjuszyło go to jeszcze bardziej. Jął okładać golema mieczem, jednak bezskutecznie. Wymieniali uderzenia, gdy tymczasem do komnaty wpadły niedobitki strażników piramidy. Nimi z kolei zajęła się Gizela. Unikając ciosów kreśliła w powietrzu magiczne symbole. Atakujący ją konali w niewysłowionych mękach. Oślepieni, rzygali na podłogę zmienionymi w miazgę wnętrznościami. Lecz choć amazonce walka wręcz nie była obca, to brakowało jej zwinności i siły Kraga. Dosięgło ją kilka ciosów, w tym jeden śmiertelny. Siłujący się z golemem pomazaniec Gruzga zobaczył w pewnym momencie jak Gizela pada na ziemię z wbitym w pierś sztyletem. Na jej szacie wyrosła ogromna, brunatna plama, a ona sama, blada niczym wapienna skała umarła. W Kraga wstąpiły nowe siły. Kopniakiem przewrócił golema i skoczył do atakujących czarodziejkę wrogów. Dwóch z nich jednym cięciem pozbawił głów. Niektórzy umierali zbierając z posadzki wyprute jelita i poodcinane palce lub kończyny. Nim potwór pozbierał się po upadku, garstka pozostałych wojowników Alkatosa nie żyła. Krag spojrzał na nacierającego stwora i w myślach zmówił modlitwę do swojego boga. Przed oczyma zobaczył jego głowę. Jednooką, poznaczoną wieloma bliznami i groźną. - Gruzzzgggg!!!! - ryknął, a ostrze jego miecza zalśniło błękitem. Napiął wszystkie mięśnie i uderzył. Cios był niewyobrażalnie silny. Oślepiający błysk wystrzelił nagle, gdy błogosławiona stal rozcięła żelazo. Zgrzyt metalu niemalże ogłuszał. W powietrze poleciały snopy iskier, a głowa golema spadła na ziemię. W chwilę później powróciła do swojej naturalnej postaci. Przed Kragiem leżał odcięty czerep Alkatosa. Wojownik podniósł go w górę, przerzucił przez ramię ciało Gizeli i wyszedł z komnaty. Strażnicy pilnujący kobiet stanęli nagle jak wryci. Praca na całym obiekcie zamarła. Wszyscy wskazywali palcami na szczyt zigguratu i przerażeni szeptali pomiędzy sobą. Na czubku piramidy stał potężny wojownik. W jednej dłoni trzymał wzniesiony w górę miecz, w drugiej zaś włócznię. Promienie zachodzącego słońca oświetlały nabitą na jej czubku owalną rzecz. Była to głowa Alkatosa. Jedna z niewiast widząc to podniosła z ziemi spory kamień i trzasnęła nim w głowę najbliższego strażnika. Inne szybko poszły za jej przykładem. Krag stał w milczeniu, wpatrzony jak niewolnice mordują swoich niedawnych oprawców i w duchu dziękował Gruzgowi Miażdżycielowi. Już nie był niedołężnym młodzieńcem, nie umiejącym poprawnie utrzymać broni w dłoniach. Teraz był herosem