Kochaj, rzuć, płać, albo...
Wyciągnęła z szafki przy łóżku papierosy i zapalniczkę. Zapaliła i zaciągnęła się głęboko. Zdawało mi się, że teraz jest… wolna. Głupie stwierdzenie, ale tak to wyglądało. Jakby zrzucając ubranie zrzuciła z siebie wszelkie problemy czy znamiona.
- Dobra… - powiedziałem, starając się jakoś uciąć ten rozdział. – Chcę z Tobą pogadać o Tobie. To ma być wywiad albo przynajmniej coś w tym rodzaju. Myślę, że to całkiem niezły interes, i nie tylko ja mogę na tym zarobić. Więc jeśli chcesz, to…
Musisz jednak współpracować. A w tej chwili wcale mi nie pomagasz. Przynajmniej nie w kwestii wywiadu – uśmiechnąłem się mimowolnie.
- Oj, zamknij się – rzuciła od niechcenia. – Wiem, po co przyszedłeś, Piotrek, wiem. Ale nie w tym rzecz. Rzecz w tym, że Ty nie chcesz się przyznać, po co tu jesteś. Aż dziwi mnie, jak bardzo potrafisz sobie wmawiać to, że ten wywiad w ogóle ma jakikolwiek sens. Bo co właściwie chcesz usłyszeć?
- Coś interesującego.
- Czyli? – prychnęła – Że ćpam, piję, palę, gwałcę lub jestem gwałcona? Co z tego wolisz? Przecież ja nie jestem Ci potrzebna. Ludzie zadowolą się czymkolwiek. Pierwsza lepsza dziwka zgodzi się, z psie pieniądze poudawać małpę. A jak coś dorzucisz, to sobie nawet zapuści wąsy.
- Być może, ale Ty nadajesz świadectwo prawdzie.
- Prawda jest jak dupa – zaciągnęła się – każdy ma swoją – i wypuściła dym. Tobie aż tak bardzo na niej zależy?
- Tak…
- Więc powinieneś więcej czasu spędzać przed lustrem. Znasz prawdę, tylko się jej boisz, nie chcesz się do tego przyznać, Piotrek. Ale ja Ci w tym nie pomogę. Nie jestem Twoją zabawką, prywatną opiekunką do westchnień, powinieneś to wiedzieć.
- A czy ja Cię proszę o bóg wie co? – wybuchnąłem. – Chcę tylko odrobiny rozmowy, nic poza tym. I tak nie masz nic do roboty, także dla Ciebie jest to rozrywką.
- Tak, ale teraz zaczynam się nudzić, i zaczyna mi być z tego powodu zimno…
- To się ubierz! Nie kręcimy tu pornosa!
- Nie? – zaśmiała się gorzko. A jak nazwiesz to, że chciałeś wyciągnąć ze mnie wszystkie swoje brudy? Obnażyć mnie przed wszystkimi, przedstawić po swojemu obraz i podobieństwo?
Otworzyłem usta tylko po to by je zamknąć. Znów usiadła na łóżku.
- Mi nie musisz się tłumaczyć, ale jak wytłumaczysz się przed sobą? – Uniosła brew, przekrzywiając głowę.
- Też nie muszę.
- Ale chcesz.
- To już nie Twój interes.
- Teraz już jest mój. Bardziej, niż był do tej pory. I jest zawsze, kiedy nie wiesz, co powiedzieć. Odpływasz myślami, a wszystko leci Ci z rąk. Przez tą jedną chwilę, kiedy jesteś bezbronny, uwięziony w pętli w kółko powtarzającego się pytania „dlaczego”.
- Zamknij się – krzyknąłem przez zaciśnięte zęby. Roześmiała się tylko.
Wstałem i wyłączyłem kamerę oraz dyktafon. Zdjąłem tez tą z drzwi. Wszystko się we mnie kotłowało. Nie powinienem tak reagować, ani rezygnować. Ale nie sądziłem, bym miał jakiś wbór. Jak na mój gust, ona nie zamierzała się poddać, i raczej niczym nie dało się jej kupić, przekonać? Wolne żarty. Rozkapryszona smarkula!
- Nie to nie. Jeżeli myślisz, że będę Cię prosił albo błagał, to się pomyliłaś. Nic z tych rzeczy, kotku. Rób sobie, co robiłaś do tej pory i nie przeszkadzaj. Chlej na umór tam na dole, aż wyrzygasz z siebie poczucie winy.
Znów się roześmiała, tym razem nieco histerycznie.
- Ja zawsze się mylę. I dlatego mam rację. Poczucie winy, powiadasz… - Wstała.
Nie wiem jak znalazła się przy mnie. Pamiętam tylko zapach jej włosów i skóry. Słodki, egzotyczny zapach, opadający na głowę kaskadą wrażeń. Nie wiem, jak moje usta zetknęły się z jej ustami.