Kochaj, rzuć, płać, albo...
Sięgnąłem do kieszeni spodni i wyjąłem kluczyki od auta. Przyglądałem im się chwilę, wpatrując się, jakby były co najmniej inkluzem, po czym zacząłem miętolić je w dłoniach. Wszystko było jak zwykle.
Jak zwykle, musiałem dokonać wyboru.
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora