Klub jeździecki

Autor: smtk69
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Fast and Furious powiada pan - powtórzył w zamyśleniu adwokat, jakby ten szczegół wydał mu się najważniejszy. - Filmu nie widziałem, ale sporo o nim słyszałem. O samochodach, prawda?

- Tak, o samochodach - odpowiedział Leon nieco zbity z tropu. - O tuningu też.

- Właśnie, właśnie... przypominam sobie. Czy to dzięki temu filmowi postanowił pan zająć się tym, co pan robi?

- Trochę pewnie tak... Nawet - Leon spuścił wstydliwie oczy - nawet moje imię, no raczej przezwisko pochodzi od jednego z bohaterów filmu.

- Rozumiem - adwokat znowu wstał i podszedł do jednego z portretów. Stał przed nim sporą chwilę, Leon miał nawet wrażenie, że jego usta poruszają się w prowadzonej szeptem rozmowie, po czym wrócił na swój fotel, wydobył z szuflady umowę i podsunął ją Leonowi do podpisania.

- Jestem pewien, panie Leonie, że wkrótce pana kłopoty się skończą. Definitywnie.

 

 

Adwokat obchodził wolnym krokiem posiadłość. Jej właściciel dreptał pół metra z tyłu rozglądając się niepewnie i zastanawiając gorączkowo, czy wprowadzone zmiany go zadowolą. Jak na razie gość nie wyrzekł ani słowa. Metodycznie lustrował otoczenie, zatrzymywał się ze dwa lub trzy razy przed przedmiotami naprędce zmajstrowanymi przez Leona, badał ich wytrzymałość, po czym ruszał dalej nie dając Leonowi najmniejszej szansy przeniknąć jego myśli.

Podwórko zmieniło się zupełnie od ostatniej wizyty sołtysa. Wraki samochodów zniknęły, a na ich miejscu pojawiły się drewniane bariery. Belki wypożyczone zostały z ogrodzenia starego młodnika w sercu lasu i przywiezione tutaj na dachu Hondy Civic, w której na szczęście Leon jeszcze nie zdążył obniżyć zawieszenia. Skończyło się na demontażu błotników mogących zaczepić o nierówną nawierzchnię leśnej drogi i dorzuceniu bagażnika dachowego. Leon poczuł się wyjątkowo zażenowany wsiadając do środka, żywił jednak nadzieję, że nikt go nie wypatrzy podczas tego nocnego rajdu. A poza tym działał przecież w imię wyższych celów.

Twarz adwokata nie zdradzała jednak, jak do tej pory, najmniejszego wyrazu zadowolenia. Jego ciemne oczy prześlizgiwały się niespiesznie po posiadłości, notowały najmniejszy detal i ani razu nie odwróciły się w stronę Leona, pomimo, że ów bez przerwy i nieco nerwowo komentował każdy oglądany przedmiot. Leon czuł narastający stres. Poprzedniego tygodnia, podpisując kontrakt poczuł ulgę. Był pewien, że sprawy ułożą się po jego myśli - pewność siebie adwokata nie dopuszczała innej możliwości. Teraz jednak odniósł wrażenie, że wczorajszy adwokat zniknął, zastąpiony przez kogoś zupełnie innego, autorytarnego i nieprzystępnego. Leon miał wrażenie, że w tej sprawie on sam liczy się najmniej, że jest już tylko narzędziem, niezbędnym w momencie, kiedy się go potrzebuje, ale które odkłada się natychmiast na bok gdy staje się bezużyteczne. I najgorsze było to, że nie wiedział nawet w jakim celu się nim posłużono. Kontynuował więc swoje wyjaśnienia ze ściśniętym gardłem, nerwowo oczekując momentu, kiedy jego rola w tym wszystkim zostanie odsłonięta.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
smtk69
Użytkownik - smtk69

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2012-10-23 13:36:46