Kawiarniana znajomość

Autor: zibi16
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Chyba nie jestem śmieszny?

- Proszę cię…

- … Ale właśnie tu, przy tobie, czuję się zagubiony.

- Naprawdę? Przed nami dużo dobrych chwil.

- Mówisz jak wróżka! – uniosłem głos. Znowu dałem się ponieść chorobliwej zazdrości o dominację. O władzę.

Cofnęła rękę i spojrzała uważniej. Usiłując zrozumieć.

- Naprawdę nie wiem… co cię ugryzło?

- Przepraszam. Czasami coś mnie ponosi… Chyba jestem zazdrosny o twoją wiolonczelę – powiedziałem szybko i bez zastanowienia.

Oboje wpatrywaliśmy się w siebie, zaskoczeni. Ja – tym, że uświadomiłem sobie, iż mówię prawdę; ona – bo zrozumiała, że to prawda.

Byliśmy zaskoczeni tym odkryciem, i widząc swoje miny – roześmialiśmy się, jak na ten lokal, zbyt głośno.

- Teraz już wiem, że mnie lubisz – twarz jej się śmiała.

- Tak?... A wcześniej?

- Wcześniej się nie znaliśmy.

- Więc mogę cię… już o coś zapytać? – zrobiłem dramatyczną pauzę, i zawiesiłem głos.

- Słucham.

- … Dlaczego wiolonczela?

- Dlaczego? O Boże… Nie spodziewałam się tego pytania.

- O czym myślałaś?

- O niczym nie myślałam, raczej coś czułam. Nie ważne… A wiolonczela?... Od dziecka uczyłam się gry na pianinie. A potem poznałam inne instrumenty. Przede wszystkim chciałam grać na gitarze, i wzbudzać zachwyty chłopców. Wiesz… przy ognisku, tak romantycznie…

- Wiem.

- Wiesz?... Ty też chciałeś grać na gitarze? Przy ognisku? – roześmiała się.

- Tak, a potem chciałem grać na trąbce.

- I grasz?

- Nigdy się nie nauczyłem. Byłem leniem.

- Pewnie żałujesz?

- Trochę… Ale co z wiolonczelą?

- Z gitary zrezygnowałam. W końcu tych ognisk było tak mało… Teraz już nawet nie wiem, czy jakieś były. Pewnie tylko za nimi tęskniłam… W końcu polubiłam skrzypce. Ale jeszcze nie uświadamiałam sobie, jaki naprawdę jest ten mój instrument… Pewnego dnia stało się to oczywiste.

- To dobry wybór… - byłem zamyślony. – Wiolonczela i twoja czerwona sukienka… Każde serce spalisz.

Roześmiała się.

- Pytasz mnie, a znasz odpowiedź! Drań.

- Ja naprawdę byłem ciekawy.

- Przecież wiem. Ja też jestem ciekawa, dlaczego wybrałeś taki zawód?

- Widzisz… nie wiem jak to było ze mną. Czasami żałuję, że nie zostałem psychiatrą. Bo jednakowo lubię kroić i wsadzać w kaftan bezpieczeństwa.

- Nie chcesz powiedzieć? Tak tylko pytam…

- Poważnie… Nie wiem. Trudno o prostą odpowiedź. Ale moja praca jest fascynująca.

- Zostawmy więc przeszłość. Co myślisz o pianiście?

Już chciałem zapytać skąd go wytrzasnęła, ale ugryzłem się w język.

- Chyba jest dobry. Na pewno. I on zrobił na mnie wrażenie. Jest w nim coś, co przyciąga uwagę. Może gdybym słuchał, nie widząc go?...

- Pewnie masz rację… Gra z pasją… A jego postać przyciąga uwagę.

 

Luiza zagrała jeszcze trzy razy. Potem wyszliśmy.

Milczała. Wydawała się zagubiona.

-… Chcesz być ze mną – zapytała cicho.

- W najgorszych sytuacjach… Kiedy czujesz się samotna.

- Moje pytanie wynika z twojej otwartości – usprawiedliwiała się.

- Nie musimy sobie wszystkiego mówić… - i ja ściszyłem głos.

- Wiem. Nic nie musimy.

Spojrzałem na nią i zapragnąłem ją namalować. Jej usta, tę bladą linię w połysku miecza i rozgniecionej maliny. Coś tak subtelnego i samotnego, jak pragnienie piękna.

Gryzło mnie, że to jedynie kawiarniana znajomość.

Przed hotelem zatrzymałem się i spojrzałem na nią jeszcze raz tamtym spojrzeniem znad stołu sekcyjnego. Chciałem wiedzieć. Jednak nie pragnąłem odpowiedzi.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
zibi16
Użytkownik - zibi16

O sobie samym: Napisz kilka słów o sobie
Ostatnio widziany: 2023-05-04 18:17:38