Kawiarniana znajomość

Autor: zibi16
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

A on grał. I pot błyszczał kroplami na jego łysinie.

Grał coś, czego nie rozumiałem.

Bałem się też, że jej nie zrozumiem, gdy zacznie grać. Że moje przeczucie okaże się daremne. Bo nie jestem stworzony do pięknego życia.

Przełknąłem ślinę i kątem oka na nią spojrzałem.

Przestraszyłem się uczucia, które pchało mnie z taką siłą, bo wydała mi się nierealna, bo tak bardzo chciałem jej dotknąć, obnażyć, zawstydzić, wciągnąć w pułapkę. I zdradzić. By ją zabolało. Wtedy bym uwierzył.

A przecież tak nie myślałem. Rosła we mnie tkliwość i topniałem jak lód. Drażnił mnie delikatny zapach jej perfum, ledwie wyczuwalny, stworzony dla mnie; drażniła mnie jej kruchość, wyczuwalna uległość, a jednocześnie rosła we mnie pewność, że gdy nie będę uważał, jej pazur przeorze mi skórę i duszę.

Słuchaliśmy w milczeniu. Potem spojrzała na mnie, uśmiechnęła się, i wstała. Podeszła do krzesła stojącego obok pianina, i podniosła leżącą na nim wiolonczelę. Usiadła. Jej nogi rozwarły się grzesznie.

Znowu przełknąłem ślinę.

Czy dla mnie zagra? Czy to ja będę jej wzruszeniem?

Patrzyłem na nią, i wbijałem się w ciszę jak wisielec.

Mógłbym ją teraz rozebrać skalpelem, szukając, szukając… Lecz czego? Więc wisiałem cicho na sznurze. Pragnąłem, by nie przestała grać, by jej czerwona sukienka była tak biała, jak moja samotność. I żeby jej nogi były zawsze rozwarte, pijące moje pożądanie.

Musiała wiedzieć, że cierpię. I grała, jakby chciała się zemścić.

Trzymałem w ręku kieliszek z winem i jego rubinowa barwa zlewała się z czerwienią jej sukni, rozmazywała realność tej chwili. Smutek i cicha radość. Niepojęta chęć zamknięcia tej chwili w dłoni, by fizycznie poczuć jak parzy i pęka, umiera.

Spojrzałem na karzełka-pianistę. I pomyślałem, że pewnie tak jak on jestem tylko dodatkiem, małym bukiecikiem przy jej sukience, bym podkreślał jedynie, odsłaniał jej mroczne piękno.

Pomyślałem też, że świat, który nie pasuje do żadnego mężczyzny, to kobieta. Obłąkana kusicielka, z sercem na talerzu. Po którą sięgnie każdy, byle w porę. Po kobietę, która traktuje cię jak powietrze, czasami jak morowe powietrze. Lecz Bóg zakpił z mężczyzny. Nie pozwolił mu być konsekwentnym. Teraz mężczyzna musi płakać, trefić włosy, z kolczykiem w uchu wzdychać i rzęsami trzepotać.

O! zgrozo.

Właśnie płakałem nad sobą. I myślałem o dalekich krajach, gdzie nie ma pudru i szminki.

 

Wreszcie wróciła do stolika. Karzełek gdzieś się zapodział. Nic nie mówiła, a ja nie wiedziałem o co ją zapytać.

- Pięknie grałaś. – Chyba wyczuła w moim głosie żal, bo spojrzała uważniej. – Pięknie grałaś - powtórzyłem. Jakaś psia poddańczość kazała mi się położyć u jej stóp.

- Cieszę się, że ci się podobało.

- Zrobiłaś na mnie wrażenie.

- Boję się, że to tylko komplementy. – Była nieszczera, ale promieniała.

- Dobrze wiesz, że jestem pod twoim urokiem. Dobrze wiesz… Szukałem ciebie. Z wiolonczelą, w czerwonej sukience, z nogami rozchylonymi, możesz spalić każde serce! – roześmiałem się hałaśliwie i jakoś wulgarnie.

Żałosne to było i niepotrzebne.

Przed czym się broniłem?

Więc taki jest koniec? Nim początek popchnie nas w objęcia następnej chwili? Już koniec?

Dotknęła mojej dłoni obejmującej kieliszek. Trochę jak matka, głaszcząca niesfornego syna.

Sytuacja była niezręczna. Odkryła jakąś część mnie, bezbronną i ślepą i dostrzegła, że się wstydzę.

Właściwie nie było o co kruszyć kopii. O czym tu myśleć? Po co się martwić? Ot, kawiarniana znajomość.

- Czułam, że jesteś przy mnie – mówiła łagodnie. – Od dawna się tak nie czułam.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
zibi16
Użytkownik - zibi16

O sobie samym: Napisz kilka słów o sobie
Ostatnio widziany: 2023-05-04 18:17:38