K. - Obraz pierwszy

Autor: dwarfin
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

 -Zrób „x”, potem „y” a następnie ponownie „x” i dodaj do tego „z” a także „a” i „b” - mówił głos.

Na co K. wyczekując wcześniej sygnału który nazywamy kropką, świadczącego o skończonym zdaniu i zapowiadającym jakąś przerwę, odpowiadał: 

 mhm, tak - K odpowiedział

Z czasem, rozumienie tych instrukcji zajmowało K, równie dużo czasu co odwiedzanie spiżarni. 

Wzorzec ten niewiele mówił lecz więcej znaczył. Tym razem głos szybko zakończył dawanie instrukcji. Na koniec K. jednak usłyszał: 

 zrób DUŻE BE i MAŁE IGREK  mhm, tak - K odpowiedział

Głos zamilkł. 

Zdawało się, że ten głos jakoś porządkował jego stan, coś w nim samym i wyznaczał jakieś działania, które dla K. miały wartość. Minął kolejną przecznicę. Czuł się trochę jakby lepiej lecz obowiązki, które nakładała tajemnicza instrukcja zaczynały ważyć powoli i K musiał coś wyrzucić by jechać dalej.

Zatrzymał się na chwilę. Otworzył okno i wyrzucił część wspomnień, tych mniej wygodnych a dotyczących jego poprzedniego małżeństwa i pewnej kłótni, która z kolei dotyczyła wspólnego wyjazdu, jego braku i różnych konsekwencji, sankcji i tak dalej. K poczuł się lżejszy, ale tylko odrobinę. Ruszył dalej. Powoli, gdzieś tam na horyzoncie świadomości K. budzić zaczęła się zwykła senność. Jak mógł zrobić x a potem y skoro czuł się tak senny. Konflikt pozostawał nieunikniony a rozwiązanie pozornie nieosiągalne. Rozkosz z jaką czasem słuchał głosu wygrywała z różnymi dziwactwami jego poleceń. K. po raz pierwszy usłyszał głos gdy zakończył pewien epizod w swoim życiu, pożegnał żonę, pochował przyjaciela i rzucił pracę, którą dotychczas wykonywał. Wszystkie te rzeczy w tej właśnie kolejności i odpowiednio wykonane. Czuł się wtedy różnie - czasem tryskał energią, kiedy indziej przesypiał całe dni; głównie jednak je przesypiał jakby czekając na coś z zewnątrz, znak czy sygnał. Dostał go i bardzo go to ucieszyło. Wsiadł w samochód, należący do jego byłej żony i ruszył przed siebie. Kiedyś przez jakiś czas pisał, nawet coś wydał - kameralnie całkiem bo nie lubił rozgłosu i nadmiernego zainteresowania. Uzbierał małą fortunę i czuł, że nie musi już dużo robić. Mimo to jednak zatrudnił się jako inżynier w pewnej firmie, gdzie dużo rysował i dużo rozmawiał z ludźmi. Przez jakiś czas kreślił i wyliczał do momentu gdy nie podjął decyzji o porzuceniu pracy. Z tej perspektywy K. czasem nazywał to w myślach „zawieszeniem”. Głos przemówił pewnego wieczoru, gdy K. skulony w sobie, z brodą dotykającą nóg starał się nie myśleć o niczym. Usłyszał jego barwę, posmakował słowa i usłyszał:

 Nie musisz x gdy y. To nie jest tak, że gdy z to wtedy a i b.

Z początku wiadomość ta nie miała sensu a obudziła w nim tylko ekscytację. Nie wartościował ekscytacji, ale gdyby zaczął,  wydałaby mu się niezdrowa. 

Nikt dawno nie mówił o tym tak ładnie, że gdy cierpi to wcale nie jest to udziałem jego samego a także o tym, iż nie jest to jedyne czego może zaznać. K. poczuł nadzieję. To jedna z tych beznadziejnych motywacji, która zawsze wygrywa z rozsądkiem i często odrzuca pragmatyczną racjonalność ale pozwala przetrwać i mobilizuje części siebie tej motywacji się poddające.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
dwarfin
Użytkownik - dwarfin

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2017-12-31 02:17:35