Iks-X

Autor: rafalsulikowski
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

***

   Zasnąłem jak co dzień dość szybko. Po całym dniu ciężkiej pracy fizycznej to zupełnie zrozumiałe.  Zwykłem był zasypiać w salonie, na dole naszego dwupoziomowego mieszkania. Odziedziczyłem je po babci, której jestem stale wdzięczny. Tej nocy, która miała w sobie tajemnicę, nie wiedzieć czemu zasnąłem na górze w naszej sypialni, gdzie w za dużym łóżku, ale za to wygodnie, spała żona. 

    Śniłem, że podróżuję w czasie i przestrzeni. Gdy śpię, czasem wiem, że śnię i że zaraz piękne z reguły oniryczne marzenia się skończą, obudzę się i poczuję dobrze znane wszystkim rozczarowanie. Tak, jak tych, których odratowano…


***

   I rzeczywiście. Budzę się tego dnia listopadowego i czuję ukłucie w klatce piersiowej. To taki mój swoisty znak odczarowania, o którym tyle pisał filozof Weber. Jednak coś się nie zgadza. Z początku słabo widzę, bo od dziecka noszę silne okulary. Sięgam więc po nie na nocną szafkę, ale ręką trafiam w próżnię. Tam gdzie powinna być szafka stoi donica z piękną, rozłożystą palmą. Okularów ani śladu. Dopiero po chwili orientuję się, że założyłem poprzedniego dnia soczewki typu “dzień-noc”; kiedy wreszcie na dobre otwieram oczy, nagle czuję coś, jakby ogień w każdej komórce ciała. Jestem w obcym pokoju. 

  Tam, gdzie miała być szafa z naszymi ubraniami, stoi wielkie kino domowe, pewnie z MediaMarkt; tam, gdzie miało być legowisko dla naszego pieska, Szarika, stoi stolik z pięknymi kwiatami, całymi we wszystkich barwach tęczy. Najgorsze jednak przede mną. Oto obok mnie zamiast Beaty, leży głęboko śpiąc nieznajoma kobieta koło trzydziestki. Przerażony, a zarazem nieco podniecony, wyskakuję dosłownie z podwójnego łoża, które służy do poczęcia, potem narodzin, do chorowania, a na koniec do odejścia w nieznany, siódmy las…


***

    Wybiegam z sypialni i nie wierzę własnym oczom. Tam, gdzie miały być schody, jest tylko ściana ozdobiona jakimś pejzażem na płótnie techniką olejną; tam, gdzie była moja wersalka stoi przeszklony barek, pełen drogich na oko, zagranicznych trunków. Zamiast wydzielonej w salonie kuchni jest drugi, mały pokój. Łazienka jest z przeciwnej niż być powinna strony. W try miga rozumiem, że nieznane mieszkanie, gdzie się zbudziłem, jest jednopoziomowe i ma cztery pokoje. Rozglądam się dalej, a strach podnosi żołądek do gardła, które ledwie łapie powietrze. Z pokoju, gdzie się zbudziłem dochodzi szmer lekkich oddechów kobiety. 

     Wbiegam do łazienki i mam nadzieję, że to kolejny świadomy sen, o których tyle się pisze. Patrzę w lustro nad umywalką. Nasze jest okrągłe, to jest kwadratowe i ma ozdobną, secesyjną ramę. Patrzę w swoje odbicie i widzę siebie, zdaję więc “test lustra”. Zwierciadło nie kłamie - to nie świadome marzenia we śnie. Próbuję się obudzić, lecz wiem dobrze, że wszystko, co mnie otacza jest realne. Na dobitkę bardziej realne niż w naszym dwupoziomowym bliźniaku w ładnej wiosce w Wielkopolsce…


***

   W obcym, nieznanym mieszkaniu nadal panuje wielka cisza. Jest 19 listopada 2025 roku, przynajmniej tak się wydaje. Nieznajoma wciąż śpi i nie ma chyba pojęcia, że w jej własnym czy wynajmowanym lokum znajduje się intruz. W dodatku ten obcy mężczyzna koło 40-tki nie wszedł tu za pomocą klucza, tylko najwyraźniej zdołał przeniknąć mimo drzwi zamkniętych. 

   Wychodzę z łazienki, obok kilka metrów dalej na końcu niewielkiego korytarza jest kuchnia. Robię sobie mocną mocca-cafe, licząc na to, że jednak sen pryśnie jak mgła i obudzę się, tym razem naprawdę w swoim domu od babci. Nic z tego. 

   Kubek po wypitej w mig kawie ląduje w zlewozmywaku, chyba z IKEI, bo takie kiedyś tam widywałem. Wreszcie decyduję się na to, co zrobić powinienem był od początku, zaraz po przebudzeniu. Mianowicie wyglądnąć przez okno…

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
rafalsulikowski
Użytkownik - rafalsulikowski

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2024-10-19 14:31:17