Gra Cienia
Mężczyzna usiadł na fotelu, rozłożył szeroko gazetę i zaczął czytać. Nogi wyciągnął na pufie. Całe mieszkanie zalane było światłem. Na idealnie białej ścianie odbijały się cienie niewielu przedmiotów, znajdujących się w pomieszczeniu. Mężczyzna jak zawsze wieczorem zasiadł do codziennej lektury notowań giełdowych. Nie odrywając się od gazety ręką namacał papierosy na stoliku, wyciągnął jednego i odpalił. Kiedy odkładał zapalniczkę coś mignęło po stoliku, umknęło to jego uwadze. Za fotelem na ścianie cienie odchodziły od przedmiotów, do których należą i schodziły się jeden wielki, łącząc się z cieniem fotela. Kiedy wszystkie zeszły się w jeden wielki, zalały całą podłogę, wyglądała jakby pokryta została smołą. W ciągu sekund cały cień znajdujący się w pomieszczeniu zbiegł się pod fotelem. Mężczyzna mocno zacisnął boki gazety, wydał z siebie delikatne jęknięcie. Po chwili wszystko wróciło do normy. Mężczyzna nadal siedział na fotelu, białe ściany pokrywały cienie. * * * - Panie władzo, nie wiem, może mi się tylko wydaje, ale sąsiad to nie wychodzi z domu już jakiś tydzień, może i dłużej. Auto stoi na dole pod blokiem, ta jak stało. Nawet w nocy nie wychodził, bo pies zawsze na niego szczeka, a ostatnio Bury się nie odzywa – stary mężczyzna stał na klatce w starych, pokrytych łatami dresach, na nogach miał kapcie, na ramiona narzuconą niedbale pomiętą flanelową koszulę, przy jego nodze siedział bardzo spokojny pies. Mężczyzna starał się coś wyjaśnić policjantowi, który nie wydawał się być zainteresowany tym, co się dzieje. - Dobrze panie Andrzejczak, postaramy się wszystko wyjaśnić. Proszę wrócić do domu, jeżeli będziemy mieli jakieś pytania to się do pana odezwiemy – policjant szybko zakończył rozmowę i podszedł do drzwi wskazanych przez starca. Zadzwonił dzwonkiem, jednak nikt nie odpowiedział. - Ja panu mówiłem, panie władzo, że coś jest nie tak. To dobry chłopak, zawsze mówi dzień dobry i w ogóle, ale ostatnio nie wychodzi. Jemu coś się mogło stać, on był na coś poważnie chory. Ja panu prawdę mówię – starzec stał w uchylonych drzwiach swojego mieszkania. - Mówiłem już panu, żeby wrócił pan do domu, nie ma tu nic do oglądania – policjant odwrócił się ze zdenerwowaniem. -Nie ma co się denerwować, człowiek chce tylko pomóc, a … - starzec zniknął w drzwiach swojego mieszkania, narzekając cały czas pod nosem. Policjant ponownie zadzwonił dzwonkiem, ale znowu nie było żadnej reakcji. Rozejrzał się po klatce schodowej, stał na niej sam. Zdawało mu się, że nawet cienie zniknęły. Przetarł oczy, tylko mu się zdawało, wszystko było normalne. Zadzwonił jeszcze raz, tym razem nie czekał na reakcję, wrócił do samochodu. Za plecami policjanta na drzwiach mieszkania, które właśnie odwiedzał, poruszył się cień, jakby przeszedł z jednego kąta futryny w drugi, by lepiej widzieć odchodzącego funkcjonariusza. W radiowozie przed budynkiem młody policjant wyczekiwał swojego starszego kolegi, który poszedł sprawdzić wezwanie. Nie poszli razem, bardziej doświadczony glina dał swojemu młodszemu koledze bardzo ważne zadanie, może nawet najważniejsze w jego dotychczasowej karierze. Młody poszedł po kawę. Z budynku wyłonił się policjant z wąsem, miał około czterdziestu lat, z wiekiem pojawił mu się brzuch. Zawsze wieczorami, kiedy widział swoje odbicie w lustrze wracały wspomnienia jak to po szkole policyjnej wyglądał jak atleta. Teraz mniej ruchu, a więcej godzin spędzonych w radiowozie dawały o sobie znać. - Cisza, jakiś dziadek skarży się, że jego sąsiad od kilu dni nie wychodzi z domu. Nikogo tam nie ma, dzwoniłem trzy razy – wąsacz usiadł za kierownicą, sięgnął po kawę – ogólnie teraz muszę to zgłosić do centrali i ruszyć na kolejne zadanie. Czasami czuję się jak Bond – uśmiechnął się delikatnie, w myślach uciekał jednak daleko i żart był dla niego niezwykle raniący, jako dzieciak marzył by być policjantem, bo to takie atrakcyjne, niebezpieczne życie. Teraz jednak okazało się, że jest