geckie wakajee...
zedpokoju Felicyty.
- Tym razem Patrick naprawdę przegiął.
- Ale o co chodzi? – dopytywałyśmy się z Lolą.
- Poszłyśmy się przejść, by trochę porozmawiać – zaczęła Felicyty. - Wędrowałyśmy wzdłuż plaży i gawędziłyśmy na różne tematy, gdy przed nami pojawił się Patrick z Dawidem. Kiedy tylko zobaczył Lenę, zaczął zachowywać się tak, jakby wstąpił w niego szatan – powiedziała kierując się w stronę kuchni, by nalać sobie soku. – Podbiegł do nas i zaczął się z nią droczyć. Lena powiedziała mu, by dał jej spokój, bo nie jest dziś w nastroju na dziecinne zabawy, ale do niego jakby nie docierało – zrobiła przerwę, by napić się soku.
- Jak zawsze – odparła Ola. – Do niego nigdy nic nie docierało.
- No dobrze, ale czemu Lena jest cała mokra? – dopytywałam się.
- Już mówię. – Upiła jeszcze łyk soku i kontynuowała: – Patrick z minuty na minutę robił się coraz bardziej uciążliwy, więc Lena powiedziała mu, by się od niej odwalił i skierowałyśmy się w stronę ośrodka. On naprawdę jest na poziomie przedszkola, bo gdy tylko ruszyłyśmy w drogę powrotną podbiegł do niej, wziął na ręce i ruszyły z nią w kierunku morza.
- O mój Boże! Wrzucił ją do wody! – Nie potrafiłam powstrzymać śmiechu, zresztą nie ja jedna.
- Mogliście ją widzieć, jak wychodziła z morza! – Felicyty z trudem starała się opanować. – Wyglądała jak zmokła i bardzo wkurzona kura. Wydarła się na niego, że jest, cytuję: „Nieodpowiedzialnym gnojkiem, który nie potrafi się zachować w towarzystwie dziewczyny”. I wykrzyczała mu prosto w twarz, że może o niej zapomnieć, jeżeli w ogóle kiedyś miał jakikolwiek plan poderwania jej. A potem ruszyła wściekle w kierunku ośrodka pozostawiając Patricka zamurowanego na plaży.
- No cóż, on może mieć pretensje tylko sam do siebie – odpowiedział Matt, nie przestając się śmiać. – Zbierało mu się i to od dłuższego czasu. Kiedyś ta szala musiała przeważyć.
Miał rację, teraz Patrick przechlapał sobie na całej linii.
- Ej! Miałyście mnie zawołać, jak wróci Lena! – rzuciła do nas z wyrzutem Bridget wchodząc do kuchni. – Teraz jest już po ptakach. Nasze światełko nadziei poszło sobie.
- Dziś i tak nic by z tego nie było – powiedziałam do niej.
- A co się stało?
Opowiedziałyśmy jej całą historię.
- O mój Boże! – odparła z zaskoczeniem malującym się na twarzy. – On jest NIENORMALNY.
- To i tak delikatnie powiedziane – odpowiedziała Lola.
I nagle zdałam sobie z czegoś sprawę. Może to z powodu „złego” wpływu dziewczyn, ale uświadomiłam sobie, że Patrick przygotował idealne fundamenty pod nasz plan. Jeżeli teraz Lena będzie szukała zemsty na nim, my subtelnie mogłybyśmy zacząć działać pod przykrywką „dobrych cioci” pomagających dopełnić słodkiej zemsty. A tak naprawdę starałybyśmy się ich wyswatać przy pomocy Martina.
Kiedy kilka godzin później ostatnich gości siłą pozbyłyśmy się z naszego pokoju, podzieliłam się z Bridget i Olą swoimi przemyśleniami.
- To jest genialne! – powiedziała Lola. – Przedstawimy Lenie Martina i pozwolimy mu działać.
- Jak to „pozwolimy mu działać”? – spytałam patrząc to na Bridget, to na Olę.
- A tak – zaczęła Bridget zerkając na mnie z uśmieszkiem. – Nasz nowy przyjaciel okazał się bardzo fajną osobą.
- Nie rozumiem.
- Podczas, gdy wam Felicyty opowiadała o wpadce Patricka, ja ucięłam sobie ciekawą rozmowę z Martinem i wtajemniczyłam go w nasz plan. – Usiadła na łóżku i oparła się plecami o ścianę. – Okazało się, że bardzo przypadł mu do gustu i jest gotowy wziąć udział w tym spektaklu.
- Poważnie?! – odparłam zdziwiona siadając naprzeciwko niej. – No to super! Możemy ruszać ze wszystkim.
- Od jutra zaczynamy misję „swat” – powiedziała Ola z uśmiechem na ustach. ̵