geckie wakajee...
mych slipkach).
- Jest! – krzyknęła radośnie, biorąc moją szklankę z coca-colą i robiąc potężny łyk.
- Co jest? – zapytałyśmy jednocześnie z Olą.
- To, czego szukałyśmy przez ostatnie trzy dni – powiedziała zerkając wymownie w kierunku chłopaków i dając nam tym samym znak, by przejść w bardziej ustronne miejsce.
- Sorki chłopaki – powiedziałam do Łukasza i Dana. – Możecie się już ubrać, my mamy małą sprawę do załatwienia.
Wstałyśmy od stołu i ruszyłyśmy za Bridget, która poprowadziła nas do „światełka nadziei”.
- To jest Martin, który przyszedł pożyczyć od nas trochę proszku do prania – odparła, przedstawiając nas nowemu koledze. – Martin, to jest Ola i Lizzy.
- Miło mi was poznać – odpowiedział z szelmowskim uśmiechem.
- Hej – byłyśmy jak zaczarowane.
- Może zechcesz na chwilkę dołączyć do naszego karcianego wieczorku? – zasugerowała Bridget widząc, że odebrało nam mowę na widok nowego przybysza.
- No cóż, a dostanę za to trochę proszku? – zapytał ze śmiechem w głosie.
- Jasne! – powiedziała, kierując go w stronę naszego pokoju, gdzie trwała zawzięta gra w pokera. – Weźcie się obie w garść! - szepnęła do nas. - Właśnie znalazłam naszego kandydata do spisku!
I dodała rozglądając się: - A gdzie jest Lena?
- Poszła się przejść z Felicyty na plażę – odparła Olka, która pierwsza odzyskała zdolność racjonalnego myślenia.
- Jakim cudem go przeoczyłyśmy? – zapytałam, ciągle znajdując się pod urokiem widoku, którego właśnie doświadczyły moje oczy.
- Nie wiem, ale trzeba się z nim zakolegować i to jak najszybciej, by nasz plan diabli nie wzięli – odparła Bridget, po czym dodała: – Ja się nim zajmę, a jak przyjdzie Lena, to dajcie mi znać. – I z tymi słowami znikła w tłumie ludzi.
- Lena nas powinna po nogach całować, że się tak dla niej poświęcamy – powiedziała Olka. – Bo, gdyby nie to…
- Przyjaźń to naprawdę duże poświęcenie – odpowiedziałam rozmarzonym głosem, wciąż wpatrując się w miejsce, w którym jeszcze przed chwilą stał Martin.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że tam gdzie oczami wyobraźni widziałam postać naszego światełka nadziei, znajdował się Matthew, spoglądający na mnie rozbawionym wzrokiem.
- Hej? Co wam się stało? – zapytał wesołym głosem. – Wyglądacie, jakbyście Boga zobaczyły.
- Można powiedzieć, że tak było – odparła Ola.
– Mówiłem, za dużo słońca – zaśmiał się, a następnie spojrzał w kierunku pokoju pokerzystów. - Widzę, że Bridget poznała Martina - odrzekł na ich widok i kiwnął do nich na przywitanie.
- Znasz go? – spytałam mechanicznie.
- Tak, byliśmy razem trzy lata temu na obozie na Lazurowym Wybrzeżu.
- A co o nim sądzisz? – przyłączyła się Lola.
- Spoko koleś. Miły, sympatyczny i dobrze się z nim rozmawia – spojrzał na nas z zaciekawieniem. – Czy wy przypadkiem…?
- Nie! – Odparłyśmy razem – Nic z tych rzeczy!
- Dobra. Spokojnie – powiedział, wyciągając ręce w obronnym geście – Tak się tylko pytam.
- Matt… – zaczęłam, rozglądając się wkoło – czy nie wiesz, gdzie się podział Patrick?
W tym momencie jak na zawołanie otworzyły się drzwi, w których stanęła przemoczona Lena. Z włosów skapywały jej kropelki wody, a ubranie przylegało do ciała.
- O Boże! Lena co ci się stało? – spytałam zaszokowana.
- JA MAM GO JUŻ SERDECZNIE DOŚĆ!!! – krzyknęła tak głośno, że wszyscy w przedpokoju się na nią spojrzeli. – ON ZAWSZE BYŁ, JEST I POZOSTANIE BEZMYŚLNY!!! ALE TERAZ PRZEGIĄŁ I TO NA CAŁEJ LINII!!!
Weszła do swojej sypialni, w której nagle zrobiła się pustka i zatrzasnęła z hukiem drzwi, a po chwili usłyszeliśmy jeszcze trzask drzwi balkonowych.
- Co jej się stało? – zapytał Matt wchodzącą do pr