EFEKT MOTYLA
- Dlaczego? - był zaskoczony. Nie przywykł do odmów. Szczególnie, gdy składał propozycję, która dla takiego kogoś jak Zawarski powinna być zaszczytem.
- Powiedział, że ma dość pracy w służbach. Poza tym twierdzi, że w szwajcarskiej firmie swojej córki w miesiąc zarabia tyle, ile nie zapłacilibyśmy mu przez rok.
- Ciekawe. Co to za firma?
- Doradztwo biznesowe. Specjalizują się w doradzaniu firmom zainteresowanym inwestowaniem na wschodzie.
- Rozumiem. Ale skoro nic z tego nie wyszło, to mogłeś mi to powiedzieć przez telefon. Szkoda czasu na próżne gadanie – Ptaszyński nie krył rozdrażnienia. - Masz jakąś inną propozycję?
- Na razie nie.
- To po co zawracasz mi głowę?!
- Ja winnej sprawie.
- Jakiej?
- Przetargu na Polskie Huty Stali.
- Ciemnicki twierdzi, że zdążą przed moim wyjazdem na Ukrainę. I jego głowa w tym, żeby zdążył. Czy coś nie tak? - zapytał zdziwiony reakcją Marancewicza
- Nawet bardzo. Wygląda na to, że DONHUT, któremu nie daj Boże sprzedamy huty, to przykrywka ruskich służb.
- Jak to?
- Popatrz – Marancewicz wyjął z teczki skoroszyt a z niego dwie kartki papieru. - To nasi kontrahenci.
Obie kartki wyglądały podobnie: kserokopia zdjęcia osoby i krótka notatka na jej temat.