EFEKT MOTYLA
Kiedy urodziła, w szpitalu pojawił się sam Ważny z bukietem, a umyślny dostarczył bukiet od Najważniejszego. Obserwatorzy z zewnątrz mogli tylko podziwiać, jak partia troszczy się o swoje członkinie. Pismak z lokalnego tygodnika, zależnego od POL, opisał to skwapliwie, dodając swingowaną rozmowę ze szczęśliwym tatą.
Potem zrobiło się dziwnie. Białorusinka, tuż przed kampanią wyborczą, nagle musiała wrócić do domu. Agata, jako samotna matka z trójką dzieci, miała mało czasu, a partia, chcąc wzmocnić swoją pozycję, musiała stawiać na tych, którzy całkowicie poświecą się kampanii. Wycofano więc ją na dalekie miejsce, na pierwszym umieszczając miejscowego wulkanizatora, który obiecał robić sobie kampanię na własny koszt, a faktury brać na komitet wyborczy. Wkurzyło ją to, ale nie chciała zaogniać sytuacji, dopóki była na urlopie macierzyńskim. Kiedy wróciła, okazało się, że szczecińskiego mieszkania już nie ma, no i może liczyć jedynie na pół etatu, bo na całym z trójką dzieciaków się nie wyrobi, a i nie wypada wyganiać dziewczyny, która ją zastępowała. Wyglądało na to, że w imprezkach też. Wtedy po raz pierwszy poruszyła sprawę alimentów.
- Daj sobie siana - poradził Ważny, kiedy mu o tym powiedziała – bo wylądujesz na bruku.
Nie posłuchała i wylądowała. Ledwie po raz ostatni trzasnęła za sobą drzwiami biura, natychmiast zadzwoniła do Gazety. Nie daruje, postanowiła, nie daruje.
Następnego dnia rankiem, kiedy z satysfakcją czytała w Gazecie swoją historię, zadzwonił dzwonek. Otworzyła drzwi myśląc, że to sąsiadka, którą prosiła, by popilnowała dzieci w czasie, kiedy ona pójdzie do pośredniaka. Tymczasem przed nią, z wielkim bukietem kwiatów w ręku, stał Kamil. Tego się nie spodziewała. Kiedy ona poszła na macierzyński, nie kto inny, ale właśnie on ściągnął na jej miejsce Izę. Nowy, chętny i musiała to przyznać, atrakcyjny towar dla szefa. Alfons pieprzony. Wkurwiona maksymalnie jego bezczelnością, zatrzasnęła drzwi bez słowa.