EFEKT MOTYLA
- Nie rozumiem, panie premierze.
- To raczej ja nie rozumiem. Prywatyzujecie Polskie Huty Stali?
- Tak, ale...
- Co ale?
- Są procedury, które nie pozwalają tego procesu bardziej przyspieszyć. Zostało już tylko dwóch kontrahentów. A ponieważ jednym z nich jest ukraiński DONHUT, a panu premierowi zależy, jak wiem, na co raz lepszych kontaktach gospodarczych z Ukrainą, więc sugerowałem naszym negocjatorom, by dopięli wszystko przed pańską wizytą w Kijowie...
- Rozumiem – premier cedził słowa, jakby z trudem panował nad emocjami. - Znaczy, chciał mi pan minister zrobić prezent?
- No...
- A może niespodziankę?
- Nie, no przed ostatecznym podpisaniem umowy i tak konsultowałbym jej treść z pa-nem premierem.
- Rozumiem. I pewnie przedstawiałby mi pan ją, jak swój sukces.
- Nie mój. Rządu, pana premiera – wazelina poszła w ruch.
- No, dobrze. To co to jest ten DONHUT?
Ciemniewskiego zatkało. Premier, z którym kilka już razy rozmawiał o tej prywatyzacji, ba informował o jej przebiegu i o ukraińskim DONHT-cie, nagle robił wrażenie, że słyszy o sprawie i o ukraińskiej firmie po raz pierwszy w życiu. Na końcu języka miał już ripostę, że przecież nie raz..., ale powstrzymał się.
- DONHUT to Kombinat górniczo-hutniczy – wyjaśniał, starając się ukryć zdziwienie pytaniem rozmówcy - najbardziej znacząca firma UKDONU, drugiego co do wielkości ukraińskiego konsorcjum obejmującego firmy górnicze, przetwórstwa metali, energetykę...