EFEKT MOTYLA cd
Version:1.0 StartHTML:0000000167 EndHTML:0000033832 StartFragment:0000000504 EndFragment:0000033816
4.
- I po tym wszystkim ty do niej z kwiatami? - Marcin Wolny, stary kumpel Kamila Malickiego, jeszcze z liceum, nie mógł się nadziwić.
- Tak.
- A ona ci pac drzwi?
- Tak. Nawet nie zapytała, po co przyszedłem. Zdrowie!
Strzelili po pięćdziesiątce, popili. Zamówili następne. Zrobiło się trochę ciszej, bo didżej puścił jakiś wolniejszy kawałek. Na zalotny uśmiech dziewczyny siedzącej z drugiej strony baru Kamil zareagował fuckiem. Odwróciła się obrażona.
- A ty ciągle... - wrócił do tematu Marcin.
- Tak.
- Nie rozumiem.
- Bo tu nie ma nic do rozumienia. To z rozumem nie ma nic wspólnego. - Kamil wypił kolejną pięćdziesiątkę, popił sokiem, westchnął ciężko – To czujesz tu, w trzewiach. To jest choroba. Nie wiem czego: wzroku, węchu, słuchu, nerwów, a może wszystkiego razem. To cię ogarnia, nie panujesz nad tym. Stary, ja czasami brałem. Brałem, bo mogłem. Brałem, bo miałem super odjazdy. Ale z każdego odjazdu wracałem. Bezpiecznie wracałem, nie wciągało mnie. To ja panowałem nad dragami, a nie one nade mną. A tutaj... Nie wiem, nie potrafię, nie umiem...
- Czego nie umiesz?
- Nie umiem się wyzwolić. Kiedy wycięli jej ten numer, pomyślałem: dobrze ci tak dziw-ko... - wypity alkohol nie tylko rzucał się Kamilowi na dykcję, ale sprawiał również, że zamyślał się nagle i odpływał nie kończąc wątku.