Dziennik m³odego samobójcy, cz. 1
Jego g³os d¼wiêcza³ mi w uszach jeszcze przez kilka d³ugich chwil, kiedy oddala³em siê biegiem w kierunku domu. Zapomnia³em roweru. U¶wiadomi³em sobie dopiero pod domem. Powiem, ¿e koledzy mnie odprowadzili. Nikt za mn± nie pobieg³, poniewa¿ wszyscy zajêci byli nagrywaniem lub pomaganiem Bastkowi. Mia³em s³ab± kondycjê, wiêc te kilkaset metrów by³o dla mnie szko³± przetrwania. Bola³y mnie nogi, rêce oraz policzek, na którym mia³em ¶liwê wielko¶ci piê¶ci „kolegi". Czu³em, jak po lewej stronie twarzy rozlewa mi siê przyjemne ciep³o, a nastêpnie nasta³o mrowienie. By³em w szoku i jeszcze nie do koñca zdawa³em sobie sprawê, ¿e zosta³em w pewien sposób napadniêty i pobity przez starszego prze¶ladowcê.
Mama ju¿ spa³a – by³a zmêczona po ca³ym dniu pracy, to zrozumia³e. Tata by³ w pracy, rzadko bywa³ w domu. Mo¿na powiedzieæ, ¿e w sumie nigdy go nie by³o. ¯e w sumie nie mia³em taty... Po cichu wszed³em do ³azienki i spojrza³em w lustro. Twarz i feralna bluzka - ubrudzone b³otem, posiniaczony policzek i wilgotne oczy. Postanowi³em byæ twardy. Raz da³em siê poni¿yæ, drugi raz nie pozwolê. Bastek równie¿ zosta³ upokorzony – nawet bardziej ni¿ ja – i bêdzie szuka³ odwetu. A mo¿e zapomni za kilka dni? Mo¿e jutro nie poka¿ê siê w szkole ze wzglêdu na symulowany ból brzucha? ¦liwê wyt³umaczê gr± w pi³kê i nieudanym strza³em kolegi. B³oto? I tutaj zda siê k³amstwo przy u¿yciu pi³ki no¿nej.
Ubrania wrzuci³em do pralki, przemy³em twarz oraz d³onie a nastêpnie wsun±³em siê po cichu pod miêkk±, turkusow± po¶ciel. Postanowi³em i¶æ do szko³y dopiero pojutrze, czyli w ¶rodê. Dlatego w³a¶nie teraz ¶lêczê nad biurkiem, bazgrz±c w zeszycie, który zatytu³owa³em „dziennik". Niezwykle kreatywna nazwa, wiem. Rêka mnie ju¿ boli i zdecydowanie zbyt wiele napisa³em, ale chyba jest mi l¿ej.
Wymówka z brzuchem przesz³a zupe³nie g³adko i teraz nudzê siê na ca³ego. Boli mnie d³oñ od pisania, ale wiem, ¿e nic innego mi nie pozosta³o. Jedynie nauka, za któr± zabiorê siê dopiero po obiedzie, by mieæ energiê. Chyba muszê siê przespaæ. S±dzê, ¿e to dobrze mi zrobi.
18:45 Sen faktycznie dobrze mi zrobi³. W³a¶nie siê przebudzi³em i zjad³em kolacjê, nie obiad. Trudno. Dopiero teraz nasz³y mnie czarne my¶li. Bojê siê i¶æ jutro do szko³y, ale muszê. Sprawdzian z matematyki i konkurs z religii same siê nie napisz±. Pouczê siê i znowu wsunê pod zagrzan± ko³drê.
Ci±g dalszy nast±pi