Dzień, w którym uciekłem

Autor: majkel30005
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Zapaliło się światło. W drzwiach kuchni stała Laura. Ogolona na łyso, z zaokrąglonym brzuchem, nieobecnymi oczami. Co się kurwa odpierdala - zdążyłem pomyśleć.

- To ty... - zamilkłem.

- Żyję - odpowiedziała nad wyraz lekko.

- Ale? - nie wiedziałem co mówić i co robić.

- Bo jesteś zwykłym chujem.

 

*****

 

            Podeszła bliżej i splunęła mi w twarz. Kładźmy się spać - zarządziła po chwili milczenia jak gdyby nigdy nic. Ja będę spała w naszym dawnym pokoju. Ty możesz spać gdzie chcesz. Zniknęła za drzwiami naszej dawnej sypialni, zazgrzytał zamek, którego nigdy wcześniej tam nie było.

Położyłem się w dużym pokoju, który był quasi salonem. Leżałem na kanapie miotany odruchami wymiotnymi. Jak łatwo dałem się nabrać. Dopiero teraz, nie wiedziałem co zrobić. Chciało mi się wrzeszczeć. Wiem, że cała ta sytuacja była moją winą. Czułem się zniszczony w każdym możliwym elemencie swojego życia.

 

*****

 

            Otworzyłem oczy. Było po piątej. Nigdy nie budziłem się tak wcześnie sam z siebie. Wiedziałem, że to co się ze mną dzieje to efekt wczorajszego rozczarowania tym, że Laura żyje. Do tego nosi, być może moje dziecko. Musiałem z nią porozmawiać. Lub uciec jak wtedy. Położyłem się na ziemi, plecami do dołu. Twardość pode mną przyniosła ze sobą nie wiedzieć czemu spokój. Usłyszałem żyjącą - nieżywą kobietę, po której przyjechałem posprzątać. Weszła do kuchni. Wstałem. Poszedłem jej śladem. Wyglądała tak samo jak w nocy. Smutna, nieobecna. Cierpiąca.

- Chcesz kawy? - spytała dość przyjaźnie.

- Chętnie.

- To zrób se. Albo niech Ci jakaś kurwa zrobi. - usłyszawszy to wiedziałem, że to nie będzie lekka rozmowa.

- Kawę trzymasz tam gdzie zawsze?

- Nie wiem, sprawdź se.

Odwróciłem się do niej plecami. Chciałem być jak dziecko i zabawić się w chowanego. Móc wierzyć, że jak jej nie widzę, to ona nie widzi mnie. Nie ma jej, nie mam nie. Nie ma nas tu i teraz. Mieszkania zaczynało być jak klatka do której lada moment miano wpuścić dwa psy gotowe się zagryźć. Chciałem się rozpłynąć, zniknąć. Cofnąć czas i tu nie przyjeżdżać. Skryłem głowę w szafce udając, że szukam kawy. Jak kurwa to rozegrać?

- Widziałam jak waliłeś wczoraj konia przed blokiem - w jej głosie wibrowała bezczelność.

- Nie waliłem konia. Proszę Cię, chyba tak nie myślisz. Chwilowe problemy z rozporkiem. Zresztą skąd wiesz? Przecież szyby są zaklejone gazetami.

- A co? sikałeś bo miałeś nerwa tu wejść? Dalej się moczysz jak się wystraszysz?
- Wiesz, byłem po podróży, wypiłem kilka piw w knajpie - zdawałem sobie sprawę, że brnę w gównie po kolana.

- Dlaczego mnie oszukałaś?

- Hahahah. Proszę, proszę. Ja ciebie oszukałam?

- Po co ten cały cyrk z tą śmiercią?

- Jaki cyrk? Tamta Laura nie żyje. Możesz po niej posprzątać. Chociaż... Wiesz? Muszę Ci pogratulować. Nigdy nie umiałeś się spakować, a w dniu, w którym uciekałeś zrobiłeś to idealnie. Zabrałeś wszystko.

- Musiałem.

- Ale co? Jakie musiałem? Uciec czy mnie zostawić? No, co musiałeś?

- Zostawić cię przez ucieczkę.

- To jakaś choroba?

- Co masz na myśli?

- Zostawienie poprzez ucieczkę. Brzmi jak z poradnika dla adeptów psychologii.

- Tak mi się powiedziało tylko.

- I tak samo ci się tylko uciekło.

- Nic nie rozumiesz.

- No nie i chcę żebyś mi to objaśnił. Potrafisz?

- Chyba nie.

- Aha, dziękuję. Dobrze wiedzieć.

Wkurwiałaś mnie - wyszeptałem. Zostałem sam. Kawa wystygła. Za oknem padało.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
majkel30005
Użytkownik - majkel30005

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2014-08-06 23:46:04