Dupeczka
- A więc… Panie Dew…..
- Proszę wybaczyć… - przerywam. - Może przejdziemy na ton osobisty? Lepiej będzie po prostu Martin - wykonuję uśmiech.
- Jasne - odpowiada momentalnie. – Przepraszam cię, powinnam była pierwsza to zaproponować.
- Och nic nie szkodzi. Długo jesteś w Japonii? Te ich obyczaje usztywniają…
Wybucha salwą śmiechu : - Masz rację. Czasem czuję się tu jak robot.
Jestem spięty. Wiem to. Gra nagle zmieniła zasady, wyrwała się z bezpiecznego pola, stała się improwizacją. Czuję ukłucia w okolicach żołądka i zimny kark. Patrzę na nią. Naprzeciw. Profesjonalistka, doradca biznesowy, absolwentka wyższej uczelni z dobrym autem, polisą ubezpieczeniową i odłożoną całkiem pokaźną sumką. Wszyscy tu są tacy sami., ale ona jest kimś więcej… Przynajmniej w mojej głowie… Jest Dupeczką.
- Wiesz…może zrobimy przerwę – wypluwam zaskoczony sam sobą. – Co powiesz na kawę? Porozmawiajmy trochę luźniej. Na przeciw serwują świetne espresso.
Przekrzywia głowę na bok z wymalowanym uśmiechem.
- Chyba jestem za… Nienawidzę tej sali… Mam wrażenie, że zaraz spadnę… – Wskazuje na ogromne przeszklenie, z widokiem na dachy biur. Wstajemy. Kiedy się podnosi, dostrzegam jeszcze raz naszywkę z mruczącym wąsaczem. Taką samą, jaką codziennie oglądam na ekranie. Podaję jej płaszcz. Wychodzimy.
***
Deszcz, zszarzałe kontury budynków, ostre powietrze. Tłum. Byle szybciej. Sunąca karawana aut nie pozwala pokonać aorty ulicy. W końcu jest. Zielone światło. Teraz. Przebiegamy na drugą stronę. Brr… Drzwi małej knajpeczki uchylają się. Jest ciepło.- Pozwolisz, że zapalę Jane ?
- Jasne, nie krępuj się.
Odpalam. Siedzimy przy malutkim stoliku, tuż przy szybie z widokiem na ulicę.
- Więc….? Chcesz kontynuować negocjacje, czy na dziś wystarczy? – staram się mówić pewnie. Czuję, jak zupełnie podświadomie, stroszę piórka, jak wypinam klatkę piersiową, jak wykonuję szerokie gesty. Atawizmy. Sygnalizuję samicy, że jestem władcą tej przestrzeni.
Jane nie odpowiada od razu. Dopiero po chwili.
- Wiesz, to chyba dobry pomysł. Yataki dal mi czas…
- Odkrywasz się w tym momencie – odpowiadam z uśmiechem.
- Tylko pozornie. Chyba nie wierzysz w to, że dziś zerwalibyśmy negocjacje? - odwzajemnia uśmiech.
- Nie, ale…. Liczyłem, że dziś będzie mój dzień. Chciałem je zakończyć….
- O, nie ma tak łatwo – Jej oczy świecą się. – Zdradzę ci coś w sekrecie – mówi pozorowanym szeptem. – Są gotowi pójść wam na rękę, na układ, ale i wy musicie z czegoś zrezygnować…
- Nie wiem jak to skomentować. Odkrywasz się coraz bardziej…
- Daj spokój. Robię to dla dobra negocjacji. Również ja kiedyś chcę stąd wyjechać.
- A jeśli wykorzystam tę wiedzę? – Droczę się.
- Nie zrobisz tego.... – Przeczesuje włosy. Zarzuca kosmyk za ucho. Jest naprawdę słodka.
<table> <tbody> <tr> <td height="22" width="35"></td> </tr> </tbody> </table> - Skąd ta pewność- Nie uwierzysz, ale mam wyczucie do ludzi…Ciebie rozpoznałam od razu…
- Szanujesz tylko poważnych mężczyzn?- wypluwam i automatycznie przypominam sobie tę frazę. Widnieje przy profilu , obok zdjęcia z ponętnym soczystym tyłkiem.