Dług c.d.
Ola nadal siedziała niewzruszona, lecz w oczach kręciły się łzy.
-Ola! Powiedz coś do jasnej cholery!!!- syknął z bólu.
Był na głodzie. Ola podeszła do niego.
-Powiedz wszystko, czego pragniesz braciszku. Ja ciebie kocham- wyjąkała.
We dwoje ściskali się tak długo jak marynarz z rodziną po długiej podróży. Maciek zaczął płakać. Ola szlochała ze szczęścia i smutku, z tego wszystkiego, co się skumulowało.
-Jestem narkomanem, ja…ja już nie mogę- patrzył się w Olę jak bóstwo- Ja chcę…, ja chcę to rzucić. Pomóż mi, proszę- znów się wtulił w jej ramiona- Ja sam nie dam rady! O Boże!!! Ola ratuj!!! Ja nie mogę!
-Już dobrze, wyjdziesz z tego- szepnęła mu na ucho.
Ukoił się tymi słowami. Z ust Oli działały jak gojąca maść. Lecz nadal jakaś zjawa go kąsała, ale w objęciach Oli czuł się bezpieczniej. Był nieosiągalny.
-Zadzwonię po Maję- powiadomiła Maćka Ola.
-Nie, tylko nie to!
-Ona cię kocha! My ci pomożemy! Wyjdziesz z tego i będziesz ty z Mają jeszcze szczęśliwsi, a i ja przy okazji.
-Naprawdę- zapytał z niedowierzaniem Maciek.
-Tak…
-To szybko…, proszę- wyjąkał- ja to jej powiem.
Po 20 minutach przybyła Maja. Zdyszana wbiegła do przedpokoju.
-Co się stało?- spytała
Zobaczyła Maćka. Czołgał się ku niej. Nie mógł chodzić. Cały był mokry. Ledwo widział na oczy, ale poznał Maję, która po chwili zaczęła płakać. Bał się jej wzroku. Przyczołgawszy się złapał ją za nogi.
-Przepraszam, Maju. Ja…ja…nie…ja jestem narkomanem. Pomóż mi, bo sam nie dam rady. Ja cię kocham. Wyybaacz,…proszę.
-Yyy…o Boże. Chcesz wyjść z nałogu?
-Pomóżcie mi. Taak, proszę…
Ola z Majką wymieniły spojrzenia.
-Kocham cię- popatrzyła na niego ze łzami w oczach.
-Ja ciebie też- podniósł głowę, aby ujrzeć Maję.
Przez długi czas w mieszkaniu było tylko słychać szlochanie. Wszyscy ronili łzy oprócz rodziców Maćka i Oli, którzy prowadzili tryb koczowniczy. Maciek nadal trzymał Maję za nogi. Dawało mu to poczucie bezpieczeństwa.
Maciek czuł się fatalnie pierwszego dnia odwyku. Pocił się niemiłosiernie. Wrzeszczał. Nie był świadomy tego, co mówi.
-Heeera, heeeera, heera- krzyczał w pokoju, a dziewczyny płakały pod drzwiami.
-On tego nie wytrzyma- mówiła Ola.
-Dobra, moja mama jest lekarzem. Powiem jej wszystko, może jakoś nam pomoże.
-Dziękuje ci- odpowiedziała Ola, ściskając ją.