De profundis clamavi at te, Domine

Autor: Buldog Myrke
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

ie. Siedemset świateł temu, po stu światłach lotu. Wszystkie kryształy, zapisy i bazy danych dawno przepadły, zaginęły, rozsypały się w proch - tylko Nieśmiertelny Cesarz żyje od tego czasu, ale czy można wierzyć najgorszemu wrogowi? On tak twierdzi - a może kłamie? Może żyliśmy na tym nieprzyjaznym świecie od zawsze? Ale w takim razie skąd one się wzięły?
Odkryliśmy je ponownie pięć świateł temu - nawet Imperialni zapomnieli o ich istnieniu. Zaczął się wyścig - pobudowaliśmy Żaglowce, by dostać się do nich, wejść na pokład, zdobyć zapomnianą wiedzę, zapomnianą magię i - przede wszystkim - zapomnianą broń. Wysyłaliśmy w Mrok ekspedycje, by po chwili je zestrzelić - artańscy imperialne, imperialni artańskie. Dopiero nasza, wspólna, pierwsza dotarła tak daleko. Ale i tak poniosła klęskę.
Ksiądz aktywuje różdżkę - zaklęcie odepchnie go od wehikułu, poleci w niezmierzony przestwór, ciągnąc za sobą stalową linkę. Jeśli dobrze wyceluję, sam wejdę na orbitę, blisko szalupy. Tamci, jeśli jeszcze żyją, wyjdą i kołowrót wciągnie ich z powrotem. Jeśli nie trafię... to będę miał problem.
Niesamowite wrażenie - nie ma się pojęcia, gdzie dół, gdzie góra - wszystko zmienia się z sekundy na sekundę, co pół pacierza człowiek obraca się wokół własnej osi. Mrok wokół mnie, ciemność i usiana nielicznymi kropkami gwiazdy, żaglowiec zmalał do śmiesznych rozmiarów - złota łupina na tle czerni. Dopiero wtedy zobaczy żagle, pokryte smoczą łuską, rozpięte w okrąg wokół statku, na długich, wysuwanych, stalowych masztach; chwytające gwiezdny wiatr. Jestem sam w otchłani - ale tamci na mnie liczą. Jestem ich jedyną nadzieją.

***

Uwięzieni w szalupie nie zobaczą desperackiej próby księdza - iluminator będzie skierowany w inną stronę.
- Przylecą. - stwierdzi kapitan, włączając grzałkę zbroi. Przyłbica jego hełmu pokryje się szronem, pancerz szalupy rozhermetyzuje się już zupełnie. - Jeśli. Kiedykolwiek. Jeszcze. Będą. Chcieli. Spojrzeć. W. Swoje. Odbicie. W. Lustrze. To. Po. Nas. Przylecą. -
Defensor nie odpowie - będzie się modlić po cichu, przyłbica hełmu zaparuje od oddechu.
"Z głębokości wołam do Ciebie, Panie,
o Panie, słuchaj głosu mego!
Nakłoń swoich uszu
ku głośnemu błaganiu mojemu!
Jeśli zachowasz pamięć o grzechach, Panie,
Panie, któż się ostoi?"


***

Nie trafi. Minie Gwiazdę Życia o kilkanaście mil za daleko. W skali kosmicznej to nic. W skali człowieka - wszystko.
Przez chwile jeszcze będzie patrzył z niedowierzaniem na oddalający się zarys cytadeli i orbitującej wokół szalupy.
- Zawiodłem. Zabiłem ich. - stwierdzi - Koniec magii, zapasowy kryształ pusty. Trzeba wracać. - Da sygnał błyskowy Salwatorowi - misja ratunkowa nieudana, niech uruchomi kołowrót.
Jednak nic się nie stanie - nie poczuje szarpnięcia, nikt nie przyciągnie go z powrotem do żaglowca. Dalej będzie się oddalać od gwiazdy ze stałą prędkością. Że linka się urwała, zorientuje się dopiero po dwóch pacierzach.
Poleci, bezwładny, w niezmierzoną otchłań.

***

To również pozostanie niezauważone.
- Uratują. Nas. - nada Morsem kapitan do defensora. Ten pokręci przecząco głową.
- Wychodzę. Jest. Szansa. -
- Zwariowałeś. Nie. Trafisz. Ja. Zostaję. -
- Ufam. Bogu. -
- A. Ja. Ludziom. -
Schwarzdorf otworzy właz wyjściowy - spojrzy w ciemność przed sobą, zmierzy wzrokiem odległość od złocistej plamki - i odbije się od progu, poprawiając zaklęciem. Nie przestanie się modlić.
"Ale Ty udzielasz przebaczenia,
aby Cię otaczano bojaźnią.
W Panu pokładam nadzieję,
nadzieję żywi moja dusza:
oczekuję na Twe słowo.
Dusza moja oczekuje Pana
bardziej niż strażnicy świtu."

Wierzę w Boga. Wierzę w Boga, bo go kocham. On jest.

***

Zimno. Ciemno. Lecę w pustkę. Bez szans. Zawiodłem ich i sam zginę. Więc tak umrę. Coby nie mówić, Boże, masz złośliwe poczucie humoru

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Buldog Myrke
Użytkownik - Buldog Myrke

O sobie samym: Witam, nie jestem prawdziwym człowiekiem, tylko postacią z pewnego dramatu... Jestem również paskudnym grafomanem prześladującym ludzi swoimi infantylnymi wizjami, miałkością przemyśleń i szkaradnym stylem. Nieszczęśni czytelnicy moich wypocin nie zużywają zwykle więcej jak trzech słów, by je skomentować, pomstując na ogromną stratę czasu, na jaką ich naraziłem. ------------------------------- http://buldog-myrke.blog.onet.pl/
Ostatnio widziany: 2010-02-18 17:24:01