dalszy ciąg "Po stronie cienia"
IV
1.
Dzisiaj widziałem Murzyna. Byłem u rodziny, wyszedłem przed blok… ten wysoki, przed Superjednostką, i za pasami na jezdni stał Murzyn. Kobieta przechadzała się przed nim, pewnie miała nie więcej jak trzydzieści lat. Murzyn też się zaczął przechadzać łypiąc na nią wzrokiem. Ja też. Na nią. Oceniłem sytuację: młodszy ode mnie z dwadzieścia lat, postawny, wysportowany, z łysą czaszką. Mój czas szybko biegł, więc decyzja błyskawiczna: nie mam u niej żadnych szans. Jednak nie z takiego pieca chleb się jadło, więc obrzuciłem ich przyjacielskim spojrzeniem, ale- zaraz we mnie wezbrała złość. Po kiego grzyba się, pindo, chowałaś w tym niby-luźnym spacerku, tam i z powrotem? Udając, że czekasz na kogoś? A on – ogier, spod brwi cię oceniał, by zaraz – gdy zrozumiał, że już pora - zagadał cię, i gęba ci się roześmiała?
Nie chciałem patrzeć na ten skandal, pomaszerowałem na Sokolską, na przystanek. Ale zaraz sobie zjadliwie o niej pomyślałem: „żeby ci ten czarny kutas w gardle stanął!” Uspokoiła mnie myśl, by na osiedlu, w Biedronce, kupić kilka piw.
Przypomniałem sobie jakiś film:
"Mój cudny - szeptała. - Mój cudny, kochany... Tak się stęskniłam, taka jestem nieszczęśliwa, gdy ciebie przy mnie nie ma. Nie odchodź. Nie zniosę rozstania. Kochany... "
Patrzyłem wówczas w telewizor, to był strasznie łzawy film. Popijałem piwo, i nie wiem dlaczego, ale smutek był we mnie. Bo nieoczekiwanie błysnęła w mej umęczonej alkoholem głowie myśl, czy ja kiedyś kogoś tak łzawo kochałem?
W końcu, to tylko film. On się rządzi inną logiką. Miłość na ekranie jest gwałtowna, umiera kobieta w ramionach mężczyzny, a on ściska ją mocno, jak dwie połówki zaczarowanego małża.
To tylko film...
W życiu facet chla i bije żonę. Potem się kochają, szybko. Ale na pewno nie zanurzają się w cukrowej wacie. W życiu mężczyzna i kobieta siedzą w osobnych kątach pokoju, każdy zajęty czymś innym. On przegląda gazetę ze sportem, ona - gazetę kolorową, gdzie czyta co zrobić z cellulitem. Potem układa pasjansa, bo nie wie, co dalej?
Tak… baby są głupie. Tylko dlaczego kocham Joannę?
2.
- No?! - Głos w słuchawce trochę ochrypły. - Co słychać?. – I cisza. Mam się odezwać? Wytrzymuję tę ciszę. – No? – już łagodniej. – I cisza. Chodzi mi po kościach chęć, by skoczyć w jej ramiona i w majtki, ale to suka. Czeka na moją słabość, by potem śmiać się ze swoim gachem. Wytrzymuję. Moje oczy są jak żyletka dopiero naostrzona, moja dusza też jest jak Stalin, czysta jak stal i niewinna. Można mi wytknąć na zebraniu partyjnym odstępstwa, a wyjdę czysty jak Stalin gdy posądzono go o rozbój…. Tak… to dzwoni Joanna.
- Nic ciekawego. Właśnie wróciłem ze sklepu. A u ciebie?