Cz³owiek metra
Podziwia³ tych w metrze, którzy czytali ksi±¿ki. Czasem próbowa³ przez ramiê zagl±daæ i odkrywaæ kto co czyta. Czasem pods³uchiwa³ rozmowy telefoniczne, bowiem nie brak by³o takich ludzi spoufalaj±cymi siê z aparatami komórkowymi. Jak nie rozmowy to SMS-y albo gry. Próbowa³ rozgry¼æ kto co pisze i w jak± grê gra.
Kto¶ te¿ wyjmowa³ laptopa albo tablet i wnikliwie z nim siê obchodzi³.
Widzia³ te¿ ludzi zamy¶lonych, posêpnych i u¶miechaj±cych siê. Tak do koñca nie wiedzia³ jakie s± powody takich zachowañ.
Czêsto zastanawia³ siê nad rol± cz³owieka w ¶wiecie i we wszech¶wiecie. Dotkniêty by³ bardzo egzystencj± – nad ni± po¶wiêca³ du¿o czasu.
W plecaku mia³ tylko zeszyt i d³ugopis. Zapisywa³ w nim swoje spostrze¿enia, uwagi w³a¶nie egzystencjalne. Jego zapiski zaczyna³y siê od s³owa: „dlaczego”, a koñczy³y na: „dlatego”. Nie robi³ tego bezpo¶rednio w metrze, tylko zaraz po wyj¶ciu z niego. Na ka¿dej stacji mia³ natchnienie i pisa³, co zauwa¿y³ i co pomy¶la³ w danym momencie.
W pewnej chwili przesta³ byæ anonimowy, bo tak spontanicznie postanowi³. Zatem lata³ po wagoniku i próbowa³ delikatnie zagadywaæ podró¿nych – z wyczuciem ale nie nachalnie. Czytaj±cych pyta³ ci±gle:
- Co czytasz? Ciekawa ksi±¿ka, czy nie?
Najczê¶ciej s³ysza³ krótk± odpowied¼:
- A co ciê to obchodzi!
Starczy³o mu siêganie wzrokiem po ksi±¿ki z r±k czytaj±cych w³a¶nie w metrze.
Choæ samotno¶æ nauczy³a go milczenia to siê rozgada³ w tym metrze. Zagadywa³ ró¿nych ludzi w stylu: „ gdzie jedziecie?”, albo „jak tam mija dzionek?”
Uzyskiwa³ ró¿ne odpowiedzi. Te negatywne i te pozytywne.
I swego czasu spotka³ w metrze tê dziewczynê – niedosz³± samobójczyniê. Ucieszy³a siê bardzo na jego widok. Nastêpnie zrobi³a posêpn± minê.
- Nie wybaczê ci tego! - surowo oznajmi³a.
- A niby czego? - zapyta³ wyra¼nie zaskoczony.
- Ze mnie odrzuci³e¶!
I zaczê³a p³akaæ wtulaj±c siê w jego ramiona. On przytuli³ siê do niej i g³aska³ j± delikatnie po g³owie.
- Ja ciê nie odrzuci³em, tylko...
- Tylko co?
- W³a¶ciwie sam nie wiem – zacz±³ siê t³umaczyæ niepewnie.
- Po prostu ludzie z czego¶ rezygnuj± nawet je¶li nie zgadzaj± siê z czym¶...
Przesta³a p³akaæ. U¶miechnê³a siê do niego.
- Czy móg³by¶ co¶ zrobiæ dla mnie? - ¶ciskaj±c mocno jego d³oñ – To znaczy dla nas obojga!
- Niby co?