Cudowny obraz pierwszego sekretarza (cz.1)

Autor: ZiKo
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

O tym, że w mieście jest cudowny obraz pierwszego sekretarza dowiedziano się przypadkiem. Ktoś coś chlapnął pod budką z kwasem chlebowym, że niby już nic nigdy nie będzie takie jak dawniej, a zabrzmiało to na tyle wiarygodnie i złowieszczo, że trafiło do magistratu, na biurko naczelnika ds. informacji i propagandy. Naczelnik - przez wszystkich nazywany „Strugaczką” z powodu małego ołóweczka, który miał między zębami - zapoznał się z notatką, siorbnął spory łyk zimnej kawy zbożowej i znieruchomiał, utkwiwszy wzrok w zasuszonej paprotce.

 

- Daliśmy się omamić wizją przewidywalnego świata – wycedził naczelnik i nacisnąwszy pożółkły przycisk interkomu, wrzasnął. – Wszyscy do mnie!

 

Miasto zasypiało z oporami, nakarmione kryminałem o dziesięciu Murzynkach z cyklu telewizyjnych przedstawień teatralnych „Kobra” i kubańskimi pomarańczami, które nie wiedzieć czemu, trafiły do sprzedaży akurat teraz. Wiatr bawił się płachtą wczorajszej gazety, przyklejając ją do spiżowych twarzy bohaterów ruchu robotniczego, opartych nonszalancko o zdobyczną broń i nic nie zapowiadało nadchodzącego końca tego, do czego wszyscy zdołali już przywyknąć.

 

Tymczasem, w pokoju naczelnika trwała narada z udziałem wszystkich wyższych urzędników wydziału ds. informacji i propagandy. Wydział zajmował całą piwnicę gmachu przy ulicy Manifestu Lipcowego 10. Niestety nic nie uradzono, bo ludzie zaczęli ziewać jak mopsy i poirytowany tym naczelnik stwierdził, że idzie do domu poradzić się żony, a nazajutrz zbiorą się ponownie, żeby zrobić z jej rad jakiś użytek.

 

Pobieda naczelnika Strugaczki przetoczyła się przez uśpione miasto, podskakując na wybojach i z piskiem opon wchodząc w zakręty. Strugaczka myślał o tym wszystkim, co się wydarzyło i co może się wkrótce wydarzyć, jeśli nie podejmie odpowiednich kroków urzędowych.

 

Żona naczelnika już spała w swoim ulubionym fotelu. Na jej kolanach spoczywał spory kawałek wydzierganego na drutach szalika dla kogoś z samej centrali. Naczelnik uśmiechnął się na ten widok i najpierw wyłączył śnieżący telewizor, a potem dotknął jej ramienia, a ona aż podskoczyła wyrwana z koszmarnego snu i chwytając zsuwającą się z kolan robótkę, wyrecytowała:

 

- Jedno małe Murzyniątko

 

Poszło teraz w cichy kątek,

 

Gdzie się z żalu powiesiło –

 

Ot, i koniec Murzyniątek!

 

***

            Następnego ranka nic nie zapowiadało, że dzień będzie obfitował w jakieś nagłe zwroty akcji, więc należało ustalić aktualne położenie, żeby wiedzieć jaki obrać azymut. Czasem można wyczuć chłodny powiew zmian i człowiek nabiera podejrzeń, że coś się wydarzy, że nadejdzie coś nieuchronnego, ale tym razem powietrze jakby zamarło, stężało. Naczelnik Strugaczka na próżno wypatrywał znaków na niebie i ziemi, a nawet w szklance z fusami po kawie Ince, ale niczego nie wypatrzył.

 

- No cóż, mleko się rozlało i trzeba je wychłeptać! – stwierdził naczelnik Strugaczka, bujając się na ulubionym krześle bez jednej nogi.

 

- I w dodatku trzeba w kółko zapierniczać, z krótką przerwą na papierosa. Nikt nie dba o miejską zieleń, bo ludzie mają inne kolorystyczne preferencje! – dodał kierownik do spraw strategii i planowania.

 

- A najgorsze jest to, że musimy zabić w sobie dziecko i potem udawać, że jesteśmy dorośli! – dodał Strugaczka.

 

- Bo żyjemy w świecie, dla którego jedyną świętością jest spokój! – podsumował kierownik.

 

Naczelnik spojrzał na kierownika jakoś tak szczególnie i zaproponował, że mu przeczyta jeden ze swoich wczesnych wierszy, ponieważ nagle poczuł w nim bratnią duszę, a w sobie potrzebę wypowiedzi lirycznej. Kierownik kiwnął głową z aprobatą, aż mu coś zaskrzypiało w odcinku szyjnym i sięgnął do wewnętrznej kieszeni fartucha po paczkę Klubowych.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
ZiKo
Użytkownik - ZiKo

O sobie samym: Piszę rymowanki takie bardzo proste, co się nazywają rymy częstochowskie liczę więc sylaby, jak sie na nich skupie, to wychodą słowa czasem bardzo głupie grunt, że się rymuje, że coś napisałem może wyszło słabo, ale dobrze chciałem
Ostatnio widziany: 2023-05-14 09:23:51