Cisza nocna

Autor: Uriel
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Mówiła to ze stoickim spokojem, babcia Marysia nigdy nie krzyczała. Taki spokojny ton zdecydowanie wiele więcej może zdziałać, niż krzyk. No i pierwszy raz słyszała, jak ta starsza kobieta użyła przekleństwa. Nie była świadkiem tej rozmowy, tylko ją słyszała. Przez wentylację
w łazience wszystko słychać. Aż się popłakała ze wzruszenia. Pamiętała przecież o tym, że mimo że ich nazywa dziadkami, to ona nie jest ich wnuczką, że jest w zasadzie obcą osobą, a tu słyszy, że jest dla niech jak rodzina. Te słowa ścisnęły ją za serce.

Od tego czasu żadna z córek już nic nie mówiła na temat ich relacji. Nawet polubiła się z częścią prawdziwych wnucząt.

Tymczasem Merci poznała kogoś, początkowo nie sądziła, że cokolwiek z tego będzie. Był to dla niej po prostu ktoś z kim miło jej się spędza czas, z kim dobrze się rozumie i z kim może się uczyć czy wyjść do kina. Nic więcej. Zupełnie nie myślała o tym, że może się związać z Kamilem. Był dla niej kolegą i to wszystko. A jako, że spędzali ze sobą coraz więcej czasu, to i jej tato i dziadkowie go poznali. Oczywiście wszyscy się pytali czy są parą i się starali nie wtrącać, ale wiadomo, z różnym rezultatem. Każde z nich widziało, że Kamil jest zainteresowany czymś więcej, tylko nie sama Merci. Uznali, że to on sobie z tym musi poradzić. Sama powinna pewne rzeczy zauważyć i coś z nimi zrobić, zaakceptować albo nie.

Tymczasem po ponad roku matka Merci zaczęła się do niej znów odzywać. Początkowo dość rzadko, było to dziwne dla Merci, ale uznała, że może chce coś naprawić. Podchodziła do tego z dystansem, uznała, że to bezpieczne, ale kiedy przez kilka miesięcy jej matka zachowywała się jak prawdziwa matka, kiedy była normalna, to straciła czujność. Poznała bliżej swojego ojczyma, nawet go polubiła. I czasami ich odwiedzali z Kamilem. Merci cieszyła się z takiego obrotu sprawy, ale Kamil jej mówił, żeby jednak uważała. Już mógł jej takie rzeczy mówić, ponieważ mimo jej początkowej niechęci do związku, jednak zostali parą.

Słowa Kamila wzmogły nieco jej czujność, ale wszystko się układało. Z matką było dobrze, pierwszy raz w ciągu całego swojego 22-letniego życia mogła powiedzieć, że relacje z matką są dobre. Z tatą właściwie to zawsze było w porządku, no i rodzina jej dziadków już nie oponowała, zaakceptowali ją i najwyraźniej polubili. Do tego miała chłopaka, kochała i była kochana. W szkole dobrze, w pracy ją doceniali. Wszystko się układało, wszystko było tak, jak być powinno. Była szczęśliwa.

Jedna w naturze nic nie trwa wiecznie, a we wszechświecie musi być równowaga. Poza tym, aby docenić to co dobre w życiu, muszą się też dziać złe rzeczy. Do dobrego człowiek się przyzwyczaja bardzo szybko i zapomina o tym, że to nie jest stały stan.

Babcia Marysia podupadała coraz bardziej na zdrowiu. Merci bardzo to bolało, bo ją kochała, jak wnuczka kocha babcie, kogoś, kto jest powiernikiem, przyjacielem. Jak kogoś, przy kim można być sobą, kto nie ocenia jak matka. Właśnie kimś takim była dla Merci. Wiedziała, że jest jej potrzebna. Dziadek Zbyszek też nie mógł się nią opiekować tak jak powinno się, ze względu na swój wiek. Pomagała mu jak mogła. Córki też przyjeżdżały, ale już rzadziej. Niby się przejmowały własną matką, ale nie do końca. Na to akurat nic nie mogła poradzić, przykro jej było, zwłaszcza, że babcia liczyła na coś więcej ze strony wnucząt i córek, ale się przeliczyła. Tylko jedna wnuczka do niej regularnie przychodziła, Kasia, co ją oczywiście niezmiernie cieszyło.

Jednego wieczoru, gdy Merci czytała książkę babci, ona chwyciła ją za dłoń, więc przestała czytać na moment.

-        Herbaty babciu? - uśmiechnęła się ciepło do starszej kobiety

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Uriel
Użytkownik - Uriel

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2023-02-21 19:27:27