Cienie przeszłości część 1 - Wyzwanie

Autor: lordziknedzik
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Dzisiaj, w dwieście pięćdziesiątą rocznicę wybuchu wojny, ukarzemy ich. – Te słowa zostały wypowiedziane z pasją, prawie krzykiem. - Może minęło wiele lat, ale, w przeciwieństwie do was, my pamiętamy o tamtych dniach tak, jakby to było wczoraj. Chociaż jeszcze się wtedy nie urodziliśmy, to te wydarzenia nas ukształtowały, uczyniły tym kim jesteśmy. Niszczyły nasze rodziny, bliskich, zabierały to, co najcenniejsze. Teraz czas za nie podziękować. W sieci jest już dostępny zakodowany plik zawierający listę nazwisk i adresów setki krasnoludów, potomków tych, którzy w jakiś sposób przyczynili się do klęski naszej rasy. Za tydzień wszyscy oni będą już martwi. – Zacisnąłem zęby. Już wiedziałem co to oznacza, chociaż jeszcze się łudziłem, że pamięć mnie zawodzi. Mój pradziadek brał udział w tamtej wojnie i był oficerem.

- Za tydzień, gdy już zakończymy sąd, opublikujemy klucz odkodowujący listę, by wszyscy mogli sprawdzić, że nie kłamiemy. Te krasnoludy dzisiaj żyją a za tydzień wszyscy bedą martwi. Obiecuję to wam w imieniu historii. Pewnie część z wybranych przez nas to ogląda i słucha co mówię. Właśnie do nich chcę się teraz zwrócić. Idziemy po was. Nie uciekniecie nam, nie pomoże wam policja. Znajdziemy was i dokonamy sprawiedliwego sądu. Sprawiedliwej kary.

Uśmiechnięty elf patrzył jeszcze przez chwilę w moim kierunku, po czym zniknął. Zastąpił go obraz studia i szara twarz prezenterki. Na jej obliczu malowało się ogromne zaskoczenie, aż nie mogła wydusić z siebie słowa. Dokładnie wtedy zadzwonił telefon. Wyłączyłem telewizor i odebrałem. Ręce mi drżały, chociaż czułem się całkiem spokojny. Przynajmniej jak na kogoś, kto przed chwilą usłyszał, że umrze. Nie bezpośrednio, ale mogłem się tego domyślać. Powoli podniosłem aparat do ucha.

- Panie Grinnes, proszę nie wpadać w panikę, to panu nic nie da. Niech pan usiądzie, wypije szklankę wody i postara się uspokoić. Proszę się odezwać za minutę, jak będzie pan już gotowy. – Mój rozmówca mówił spokojnie, lecz jednocześnie bardzo stanowczo. Brzmiało to jak rozkaz, ale wypowiedziany łagodniej, by brzmiał trochę jak dobra rada.

Nie miałem wtedy głowy by się z nim sprzeczać, zresztą nie było w tym najmniejszego sensu. . Zrobiłem dokładnie tak, jak mi polecił. Teraz już nie myślałem o nim jak o głupim, natrętnym elfie, który zawraca mi głowę. Wypiłem wodę i usiadłem w fotelu. Dopiero wtedy odezwałem się po raz pierwszy odkąd włączyłem telewizor.

- Już jestem.

- Jest pan już trochę spokojniejszy? – upewnił się Roldrisal.

- Tak. – Potwierdziłem, chociaż wcale nie czułem się ani odrobinę lepiej. Może byłem mniej zdenerwowany, ale powoli ogarniał mnie strach. Nie chciałem umierać, a to ostrzeżenie, a właściwie informacja o jakoby już przesądzonym losie moim i dziewięćdziesięciu dziewięciu innych krasnoludów, brzmiała cholernie poważnie. – Trochę.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
lordziknedzik
Użytkownik - lordziknedzik

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2009-09-08 19:49:42