Było już za późno
iewczynę do siebie i wręczyła małą torebeczką z prośbą o popilnowanie. Ania bez zastanowienia zerknęła do środka i ujrzała strzykawkę i jakiś drobny pakunek.
- Co to jest? – zapytała zdziwiona.
Gosia spuściła głowę. Blondynka powtórzyła pytanie, a wtedy Małgośka pociągnęła ją za sobą do toalety i wysypała całą zawartość torebeczki na podłogę w jednej z kabin.
- To.. to.. są narkotyki - wydukała.
- Ty bierzesz?! - Ania nie kryła swojego zaskoczenia.
- Tak.. już od dawna.. Jestem uzależniona - powiedziała smutno i sięgnęła po strzykawkę.
- Odwróć się. Muszę sobie władować - powiedziała już beznamiętnie.
Dziewczynie nie trzeba było tego powtarzać jeszcze raz i od razu odwróciła głowę w drugą stronę. Gdy było już po wszystkim, Ania dalej była w wielkim szoku. Nie wiedziała, co ma powiedzieć, bo szczerze mówiąc niewiele wiedziała o narkotykach. Tylko tyle, że są nielegalne i że po nich ma się „fazę”.
Jej koleżanka opuszczała coraz więcej godzin lekcyjnych i strasznie chudła. Wszystko, co nosiła, wisiało na niej. Ale twarz miała nadal ładną, mimo że strasznie chudą.
Pewnego dnia Anka wracając ze szkoły autobusem dostrzegła stojącą na ulicy Gośkę. Zatrzymał się przy niej samochód, a ona prędko do niego wsiadła. Nie była ubrana normalnie. Jej spódniczka ledwo zakrywała tyłek, na nogach miała grube, czarne rajstopy, które jeszcze wyszczuplały jej patykowate nogi. Bluzka miała duży dekolt, mimo że Gosia nie była hojnie obdarzona biustem.
Włosy jak zwykle zaczesane na oczy. Ani miotały się po głowie różne myśli. Gdy była już w domu zadzwoniła do swojej koleżanki, a raczej próbowała, bo nikt nie odbierał. Dopiero po godzinie Gosia się do niej odezwała. Dziewczyny umówiły się na spotkanie. Na miejscu Ania wprost zapytała Małgosię, co jest grane. Ta wybuchając płaczem odpowiedziała:
- Jestem dziwką! Zwykłą dziwką! Ale... ja potrzebuję pieniędzy na towar. Inaczej… umrę.
Anka, niewiele myśląc, dała jej wszystkie pieniądze, które miała przy sobie. Nie wiedziała tak naprawdę, o co chodziło Gosi. Dziewczyny razem poszły na rynek, bo Anka nie miała i tak nic do roboty, a chciała przekonać się, o co w tym naprawdę chodzi. Na małym placyku kręciło się dużo podejrzanych typów. Narkomanka kupiła od jednego z nich heroinę i pociągnęła Ankę za sobą do publicznej toalety. Dziewczyna nie wiele myśląc powiedziała:
- Gośka... ja chcę spróbować! Proszę, pozwól mi.
Na początku Małgosia stanowczo odmówiła, ale po namowach dziewczyny zgodziła się, bo w końcu to były jej pieniądze. Ania od razu bez żadnego wciągania poprosiła doświadczoną koleżankę o „władowanie”. To było jak kop, jakby na chwilę straciła przytomność. Potem było już rewelacyjnie. Żadnych problemów, wszystko było kolorowe i piękne.
Między dziewczynami zrodziła się pewna więź, czuły się jak siostry. Od tego momentu razem zrywały się z lekcji i chodziły po towar, który jak dotąd kupowały za oszczędności Ani albo pieniądze Gośki z zarobku. Anka wkręciła się teraz do całkiem nowego towarzystwa. Wszyscy brali narkotyki. Imponowali jej. Też mieli problemy, nawet większe, ale umieli odizolować się od tego całego życia.
W tym czasie Ania strasznie obniżyła się w nauce, zerwała wszystkie znajomości, poza swoją nową paczką nie zadawała się już z nikim. W domu była rzadko, ale jej rodzice myśleli, że ma po prostu nowych przyjaciół, przeżywa pierwszą miłość i dobrze się bawi. Zresztą i tak nigdy jej nie zauważali. Wszystko to byłoby całkiem niewinne, dopóki nie skończył się rok szkolny, a Ania nie dostała promocji do kolejnej klasy. Rodzice byli załamani, ale nie szukali przyczyny, i tak byli już po