Ubique demon (cz.1.)
Strings
of the universe vibrate
Sending black messages ahead
Mutant
waves across the world
Chaos is on the air
(Vader, Dark Transmission)
To nie nadaje się do jedzenia.
Mięsiste, różowe płatki wyglądają tak apetycznie, słodki zapach sprawia, że ślina napływa do ust... Tyle ich tutaj, starczy, by najeść się do syta i zrobić zapas...
Nie jedz tego.
No to co, że są trujące? Już trzy zaćmienia nie miałem nic w ustach. Te dłuższe zaćmienia. Najem się i umrę syty.
Nie umrzesz. Będziesz się zwijał z bólu żołądka, krzyczał i majaczył. Wyrzygasz wszystko przed zmrokiem, odchorujesz i będziesz jeszcze bardziej głodny.
Kurna, mówię do samego siebie. Jest źle. Nie mogę tego zjeść.
Tyle tu tego... Tak pachnie.... Nie wytrzymam.
Zrywam płatki, krzew oczywiście odskakuje jak oparzony. Nie ucieknie mi chyba? Nieważne, chcę coś zjeść, nieważne, jak potem będę żałował.
Mmm, takie słodkie... Dlaczego trucizna zawsze jest taka słodka, a od goryczy prawdziwego jedzenia cierpnie gęba?
Takie słodkie...
***
Nikt nie wyszedł im na spotkanie, nikt nie odtrąbił larum; podwórzowe psy zaledwie szczeknęły dla porządku. To się zdarzało, Półmrok pod Bramą Świata to dość spokojna okolica, żadne wojska nie przechodziły tędy od śmierci Astrogatora, a justycjariusze Rady skutecznie tępili rozbójników i drapieżców. Ale że wrota by rozwarte na oścież, a na płytomurze wokół osady żadnego wartownika, to już mogło dziwić.
- Te kmiotki aż proszą się o to, by jacyś Łowcy zrobili im wjazd na wioskę. - stwierdził Osioł.
- Tu jest bezpiecznie. Zresztą, co nas to obchodzi? - wzruszył ramionami Zabójca Demonów - Niech ich wyrzynają, byle nie tej nocy. -
- Wolę spać tam, gdzie moge zaufać gospodarzom.-
- Nigdy nie ufam gospodarzom. Zresztą, lepiej tam, niż w głuszy na kamieniach. - wojownik wskazał na tarczę Czerwonej Gwiazdy, prawie w całości niknącą już za Archaniołem Michałem. A może Gabrielem, kto by ich tam rozróżnił.
Zabójca Demonów pierwszy przeszedł przez bramę, Osioł za nim, z wyraźnym ociąganiem.