Było już za późno
Miała problemy jak każda nastolatka. W domu przeżywała rozwód rodziców, a poza nim problemy w szkole i niepowodzenie w miłości… Miała wiele koleżanek i kolegów, ale nie umiała się przed nikim otworzyć. Życie nauczyło ją, że nie wszyscy są godni zaufania.
Ania w ciągu ostatniego roku zmieniła się nie do poznania. Z wesołej i roześmianej nastolatki stała się skryta, cicha i zawsze zamyślona. Problemy zaczęły ją przytłaczać. Ciągłe kłótnie w domu stały się dla niej udręką i chciała od nich uciec.
Ania często siedziała w parku nad jeziorem. Jej długie blond włosy opadały na ramiona i pięknie odbijały blask słońca co chwilę wychodzący spod gęstych chmur. Oparta o ławkę wsłuchiwała się w śpiew ptaków. Nie myślała o niczym. W jej głowie była pustka. Co chwilę tylko odgarniała włosy, które wiatr wiejąc przesuwał na jej zarumienione policzki. Czuła się źle. Smutek przepełniał jej małe serduszko. Z oka spłynęła pierwsza łza. Miała dość tego życia. Nie umiała sobie poradzić z tym wszystkim. Nie pamięta już, kiedy ostatnio się śmiała i cieszyła. Jej fatalny humor pogorszyła śmierć babci.
Babcia była dla niej chyba najbliższą osobą. Do dziś pamięta pyszne, kruche ciastka, które zawsze piekła i ten cudowny zapach roznoszący się po jej kuchni. To było pół roku temu, parę tygodni po decyzji rodziców o rozwodzie. Wtedy babcia wspierała ją. Pozwalała wypłakać się na ramieniu, a potem ocierała łzy i pocieszała. To była najwspanialsza osoba i zawsze na myśl o niej Ani ciężko jest opanować płacz. Dzisiaj była u niej na cmentarzu. Postawiła nowy znicz, pomodliła się i niechętnie wróciła do domu. Tam jak zwykle czekała na nią kłótnia rodziców. Tym razem dotyczyła niej, a dokładnie - kto przejmie nad nią opiekę. Rodzice przekrzykiwali się, widząc, że ich córka przysłuchuje się temu. Czuła się jak przedmiot, zabawka, o którą się kłócą. Niepostrzeżenie weszła do swojego pokoju i ukryła twarz w poduszce. Z jej oczu po raz kolejny toczyły się łzy. Każda była wyrazem jej cierpienia. Nienawidziła życia, nienawidziła siebie i tego wszystkiego, z czym nie umiała się uporać.
W szkole szło jej coraz gorzej. Z piątek i czwórek spadła na trójki, a potem na dwójki i jedynki. Nie zależało jej na niczym.
W drugim semestrze do jej klasy doszła nowa dziewczyna. Nazywała się Gosia. Była sporo wyższa od Ani i miała ciemne włosy. Jej wzrok był bardzo przyciągający i w pewnym sensie magnetyzujący. Dziewczyna dosiadła się do Ani, bo tylko tam pozostało wolne miejsce. Blondynka poczuła się nieswojo. Nie lubiła towarzystwa w swojej ławce. No, ale nie miała nic do powiedzenia i musiała się przystosować. U Gosi od razu w oczy rzucała się koścista budowa ciała. „ Sama skóra i kości” - mówili niektórzy. Jej twarz zawsze była zasłonięta grzywką. Nie wiadomo, czy to dlatego, że chciała coś ukryć, a może po prostu tak się jej podobało. Gdy dziewczyny miały w-f, wszystkie raczej ćwiczyły w krótkich spodenkach. Tylko nowa uczennica zawsze miała długie spodnie. Nikt, szczerze mówiąc, nie przywiązywał do tego uwagi, choć niektórych to dziwiło. Małgosia często opuszczała zajęcia lekcyjne, jej chłopak wyglądał na nieciekawego typa i wszystko, co było z nią związane wydawało się dość dziwne. Ania chciała się dowiedzieć coś więcej o tej dziewczynie. Przemogła się i zaprosiła ją do siebie do domu. Na wspólną naukę. Podczas powtarzania jakiegoś tematu niebieskooka Ania zauważyła, jak jej koleżanka dyskretnie drapie się po łydkach. Dostrzegła na nich wiele ran, jednak o nic nie pytała, pomyślała, że to może jakieś uczulenie. Wszystko jednak wyjaśniło się następnego dnia, gdy Gośka zawołała na chwilę dz