Browar w knajpie za rogiem
Przez cały dzień obijałem się w domu. Był senny listopadowy dzień i czułem się otępiały. Wyszedłem na ulicę. Dla większości rodzin minęła już pora kolacji i siedziały teraz przez telewizorami. Dotarłem na główną ulicę w mieście, czyli dwa kroki od mojego domu. Po drugiej stronie ulicy znajdowała się knajpa, taki zwykły sobie budynek. Wszedłem do środka.
Znalazłem dla siebie stolik z dala od tłumu. Nie byłem skrępowany, po prostu czułem się nie na miejscu. Gdybym jednak chciał się rozerwać mógłbym to zrobić tylko tu. Od czasu do czasu lubiłem tam wpadać. Zamówiłem butelkę zimnego piwa i począłem gapić się w sufit popijając co chwila. Jeszcze jeden bar w sąsiedztwie. Wszyscy się tu znali. Opowiadali sprośne dowcipy i gapili się w telewizor. Dostrzegłem tylko jedną, starą kobietę, w czarnej sukience i z wydatnymi, mocno czerwonymi ustami.
Miała na sobie z tuzin naszyjników i raz po raz zaciągała się papierosem. Od razu zacząłem żałować, że nie jestem w swoim domu i postanowiłem, że po spiciu piwa natychmiast wrócę.
Do baru wszedł jakiś facet i zajął stolik obok mnie. Nie uniosłem wzroku, nie byłem ciekaw, ale z głosu wywnioskowałem, że jest ode mnie o wiele starszy. W barze dobrze go znali. Barman zwrócił się do niego po imieniu i powitało go serdeczne paru stałych bywalców.
Siedział obok z tym piwem trzy lub cztery minuty, po czym rzekł do mnie:
- Cześć, jak leci ?
- W porządku.
- Pierwszy razu tu jesteś, bo jakoś nigdy cię nie widziałem?
- Nie.
- Oj, coś kręcisz synku…
Nic nie odpowiedziałem i pociągnąłem zdrowo z butelki.
- Jesteś stąd?
- Tak, jestem.
- Komu kibicujesz?
- Nikomu, nie przepadam za sportem – skłamałem, tak zawsze najbezpieczniej.
- A co lubisz?
- Poezję i stare polskie kino.
- Chryste! Co za nuda.
- Owszem, wszystko zazwyczaj jest nudne. Prędzej czy później wszystko się nudzi.
- Jesteś cholernie negatywnie nastawiony do życia.
Facet wyraźnie mnie irytował, ale nie dawał za wygraną. Ja też nie zamierzałem robić mu dobrze.
- Jakie lubisz kobiety? – ciągnął dalej.
- Na pewno nie takie jak ty – odparłem.
- Wypijesz może ze mną piwo?
- Jasne.
Na blacie pojawiły się dwie butelki.
- Czytałeś dzisiejsze gazety? – zapytał dalej.
- Czytałem.
- A czytałeś o tych 23 górnikach z Halemby, co to zginęli po ziemią w tym wypadku?
- Tak.
- Czy to nie potworne?
- Przypuszczam, że tak.
- Przypuszczasz?
- Zgadza się.
- Ale nie jesteś pewny?
- Gdybym był tam na miejscu i przeżył, to pewnie do końca życia dręczyłyby mnie koszmary. Ale gdy człowiek tylko czyta o tym w gazetach odbiera to jakoś inaczej.
- Nie żal ci tych 23 górników, którzy pewnie spalili się tam na śmierć? Wydzierali się w niebogłosy błagając o ratunek?
- Przypuszczam, że było to okropne. Ale widzisz, to był tylko nagłówek w gazecie, gazetowy artykuł. Naprawdę niewiele o tym myślałem i przewróciłem na stronę z programem telewizyjnym.
- Chcesz powiedzieć, że nic nie czułeś?
- Właściwie to chyba nie.
Facet siedział przez chwilę i pił swoje piwo. Po chwili ryknął:
- Ej, słuchajcie, jest tu obok mnie facet, który twierdzi, że nic do chuja pana nie czuł, gdy dowiedział się o tych 23 górnikach spalonych żywcem w Halembie!
Wszyscy spojrzeli na mnie jak na wariata. Na dobrą minutę zapadła cisza, po czym kobieta z tuzinem naszyjników powiedziała:
- Gdybym była mężczyzną, przegnałabym tego gnoja po ulicy.
- Kobiet też nie lubi na dodatek – zawołał facet siedzący obok mnie. – Nie interesuje się sportem. Uwielbia czytać wierszyki i gapić się na jakieś przedwojenne barachło.
Zamówiłem u barmana jeszcze jedno piwo, dla siebie. Z odrazą dostarczył mi butelkę. Dwaj młodzi ludzie sterczeli przy automacie do gry. Nagle jeden z nich zostawił maszynę i podszedł do mnie. Stał za m