Browar w knajpie za rogiem
ną wciągając powietrze do płuc, starając się powiększyć swoją klatkę piersiową.
- Słuchaj – zwrócił się wyraźnie do mnie. – To jest bardzo przyjemny lokal, nie tolerujemy tu takich jak ty, a najlepiej od razu walimy w mordę…
Czułem, że stoi za mną. Podniosłem piwo i pociągnąłem kilka łyków. Moja ręka nie zadrżała ani chwilę. Stał tak obok mnie przez jakiś czas, po czym wrócił do automatu. Usłyszałem jak mówi:
- Ten skurczysyn ma negatywny stosunek do życia. Po prostu nienawidzi ludzi.
- Gdybym była mężczyzną – powiedziała kobieta od naszyjników. – Zmusiłabym go by błagał o litość albo przepraszał na kolanach za wszystko, co powiedział.
- W takim tonie mówią ludzie tacy jak Hitler – zauważył ktoś inny.
Wypiłem to piwo i postanowiłem zamówić następne. Dwaj młodzi ludzie dalej grali przy automacie. Część bywalców wyszła i uwagi na mój temat ucichły, jeśli nie licząc obelg kobiety z tuzinem naszyjników. Robiła się coraz bardziej pijana.
- Jesteś normalnym popaprańcem, gdybyś był moim mężem, już dawno dostałbyś w ten pusty czerep. Założę się, że swojej matki też nienawidzisz co? Ja was za dobrze znam, złamasy jedne. Tchórzliwe gnoje z was i tyle!
W końcu jakoś o 22 wyszła i zrobiło się zupełnie cicho. Pół godziny później wyszedłem i ja. Nikt za mną nie szedł. Nikt się na mnie nie czaił za rogiem. Pomyślałem, że jest jeszcze młoda godzina, a miałem jeszcze parę groszy w kieszeni. Postanowiłem, że na tym nie skończę i udałem się do najbliższego postoju taksówek. Zamówiłem kurs w stronę starówki. Ulice świeciły pustkami, a taksówkarz pędził aż miło. Zaciągał się tanim papierosem. Gdy jechaliśmy z górki otworzył lekko szybę. Jechaliśmy szeroką drogą mijając pojedyncze auta. ZIUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU!