Baśń z tysiąca snów-Księżycowa Wojowniczka
Tak, więc decyzja zapada, Magowie i Wróżki odprowadzili Skrzata i jego przyjaciela Delfa, który z natury był milczący, do granicy snu i jawy a tam po chwili przekraczając tęczę, obaj wędrowcy weszli do Krainy Ludzi. Nie długo musieli czekać na moment, w którym zarówno pył, jak i iskry były im potrzebne by przetrwać. Znaleźli się po drugiej stronie rzeczywistości, pośród pędu samochodów, gwaru ulic i spieszących się ciągle ludzi. Otoczyli się mgiełką, aby być niezauważalnymi, i tuż przy ziemi, mijając błotne kałuże, usiłowali przedostać się na drugą stronę ulicy, ale w miejscu, w którym do tej pory był mały pas zieleni, znajdował się potężny otwór, i ten, niczym paszcza lwa pochłonął ich do swojego wnętrza. Przeraźliwe zimno porywisty wiatr wtargnął w ich skądinąd małe ciała, więc błysk iskier tym razem otaczał ich swoim ciepłem i wraz z nimi i mgiełką rozpoczynał wędrówkę przez mroczny pełen niebezpieczeństw kanał, w którym wszystko, czego ludzie nie potrzebowali, czego nie chcieli i co uważali za śmiecie, płynęło brudnym korytem kanału. Wiele ludzkich godzin minęło za nim dotarli do końca tunelu a kiedy już się to stało stanęli na jego skraju i stwierdzili, że nastała ludzka Pani Noc. Groźna i nieprzewidywalna. Jelonek wyjął jak przedtem ze swojego plecaczka, woreczek i sięgając w jego głębię, rozsypał błyski a te po chwili rozbiły mrok na drobne kawałeczki. po czym wyjął „Lustro wołań” i wykonując dokładnie polecenia królowej rozpoczął swoisty rytuał przywołania.
Zadrżała noc, zadrżała ziemia a z czarnego nieba spłynęły na szarą toń wody srebrne gwiazdy…Otworzyły się Złote Wrota, które pojawiły się na tle nieba a nich stała Księżycowa Wojowniczka i jak zwykle uśmiechała się.
Księżycowa Wojowniczka i samotny wędrowiec.
Droga powrotna nie była już tak trudna, bowiem Księżycowa Wojowniczka posiadała moc, jakiej nie posiadał żaden mieszkaniec Szmaragdowej Krainy. Moc, jaka płynęła z jej serca, umysłu duszy…Moc „Zamkniętej powieki”. To tam zamknęła ich obraz i przeniosła siłą wyobraźni do Krainy, gdzie wszyscy oczekiwali na nich. Radości nie było końca i choć ponaglała ich sprawa buszującego po ich świecie młodzieńca musieli najpierw przywitać się ze Skrzetem, Delfem i oczywiście Wojowniczką. Dobra i mądra Królowa Gwiazdka opowiedziała czego doświadczyli od wędrowca i o tym, jak usiłowali go prosić by nie niszczył tego, co dla niego jest bezużyteczne, ale dla nich bezcenne…Próbowała przez ten cały czas razem z Wróżkami, Magami, Skrzatami obudzić w nim wrażliwość dziecka, ale wszystko było na nic…On samotny i wciąż zagubiony usiłował odnaleźć się w tej innej rzeczywistości a przy okazji posiąść, jak najwięcej skarbów jakich było pełno w Szmaragdowej Krainie. Wojowniczka słuchała uważnie i nikt, kto by w tej sekundzie na nią patrzył nie pomyślał, by, że ta mała dziewczynka z włosami jak pierwsze promienie słońca, z buzią jak świeża brzoskwinka i oczami jak bezkresny błękit nieba ma w sobie moc…Przecież była dzieckiem…miała nie więcej niż siedem lat, ale miała to, czego nie posiadają już dorośli, wiarę, że to, co niemożliwe jest możliwe, wiarę w to, że to, co niewiarygodne jest wiarygodne…Mała Moc Wyobraźni. I co noc udawała się, co róż do wyjątkowych krain z doliny snów… W jednej była Królewną w innej księżniczką a w innej…Kim chciała…Tworzyła niestworzone, kształtowała nieukształtowane, a wszystko dzięki darowi, dzięki wierze, że może być kim tylko zechce a jedynie co ją ogranicza to świat dorosłych i jej własna wyobraźnia…A ta na szczęście jej nie ograniczała. Wysłuchawszy jeszcze słów Magów ,Wróżek, skarg Delfów i Luminek wciąż pełna łagodności i błysku w oku powiedziała.