Bar
Kiedy upił już kilka łyków zauważył innego mężczyznę siedzącego kilka stołków od niego. Zdziwił się bardzo, bo dałby sobie głowę uciąć, że kiedy podchodził do baru to nie było przy nim nikogo, a nikt też nie podszedł po nim. Mimo tych wątpliwości fakt pozostawał niezaprzeczalny – niedaleko niego siedział jeden z bardziej oryginalnych jegomościów w tym barze.
Miał lekko posiwiałe już włosy, o nieco większej niż standardowa długości. Mimo widocznego wieku nie dało się dojrzeć najmniejszych śladów łysienia, a tylko delikatne fale spływające mniej więcej do karku. Również zarost twarzy miał dość bujny, jednak widać było, że przywiązuje sporą wagę do regularnego przystrzygania brody, spod której wyzierała mu zawiązana na szyi jedwabna apaszka w ciemnozielonym kolorze. Odcinała się od niej biała koszula pod ciemnobrązową wełnianą marynarką w delikatną piaskową kratę. Starszy pan miał na sobie również beżowe spodnie podtrzymywane przez szelki pasujące kolorem do zamszowych półbutów. Całości dopełniała pastelowo błękitna poszetka. Kiedy ów strojniś sięgał po swoją szklankę, chłopak zauważył, że mankiety koszuli tego mężczyzny spinane są złotymi spinkami w kształcie naboi. Zdziwił się tym bardzo, ponieważ sam od jakiegoś już czasu marzył o spinkach z takim właśnie motywem, jednak nigdzie nie był w stanie ich upolować.
Tamten musiał chyba zauważyć zaciekawione spojrzenie, bo uśmiechnął się do młodego i powiedział:
- Co tam, dzieciaku, podobają ci się moje spinki?
- Nooo tak, proszę pana. Sam poluję od jakiegoś czasu na podobne, ale jakoś bezskutecznie. – Był z siebie dumny, że tym razem zdołał zapanować nad swoim głosem. To miejsce nie przestawało go zaskakiwać.
- Jakie proszę pana! Mów mi Olaf.
- O, ja też mam tak na imię. Miło mi poznać. – kolejna fala zaskoczenia wywołana identycznymi imionami szybko ustąpiła miejsca naturalnej podejrzliwości wobec stereotypowego starszego pana, który w ramach kryzysu wieku średniego i większego niż zalecane stężenia alkoholu we krwi, postanowił zbratać się z kimś zdecydowanie młodszym od siebie, ażeby samemu przypomnieć sobie młodzieńcze lata. Jeśli jednak młody Olaf spodziewał się wylewnej bezpośredniości ze strony starszego Olafa, to po raz kolejny został zaskoczony przez okoliczności.
- Mi również, chociaż mam wrażenie, że to nie jedyna rzecz, która nas łączy – powiedział z zagadkowym uśmiechem starszy. – Pozwolisz, że będę zwracał się do ciebie „junior”? Jakoś dziwnie mi chyba mówić do Ciebie moim imieniem…
- Spoko. Ale pozwolisz, że ja nie będę mówił do ciebie „senior”? – Tą drobną uszczypliwością młodszy chciał pokazać starszemu, że nie da się traktować protekcjonalnie ze względu na różnicę wieku. Kolejny raz jednak nie nastąpiła taka reakcja jakiej się spodziewał, ponieważ starszy nie podjął zaczepki, tylko znów uśmiechnął się trochę zagadkowo, a trochę smutno i pokiwał głową. – W ogóle, dlaczego sądzisz, że będziemy rozmawiać na tyle długo, żeby warto było ustalać takie rzeczy jak to jak się do siebie zwracać?
- Po pierwsze, zawsze dobrze jest dogadać tego rodzaju szczegóły, żeby czuć się swobodnie w rozmowie. Po drugie, wiesz chyba, że przypadkowe spotkania nocą mogą trwać zaskakująco długo? No i po trzecie – nie wyglądasz jakbyś się miał do kogoś lub do czegoś śpieszyć, więc równie dobrze możemy trochę pogadać, czyż nie? – Ostatnim zdaniem starszy trafił dość celnie, więc młodszy zareagował w zgodzie ze swoim wiekiem, czyli impulsywnie.