Bar
Najgorsze było jednak to, co stało się ze wszystkimi klientami tego baru. Powstali ze swych miejsc i ruszyli w kierunku Olafa. Młodszy w końcu mógł zrozumieć, co mówili.
„Powiedz Magdzie, że…”
„Przeproś moją Sylwię za…”
„Znajdź Martynę i…”
„Pocałuj Dominikę…”
Nie mogąc słuchać tych wszystkich natarczywych próśb i bojąc się, że zostanie zadeptany przez ten tłumek, począł przedzierać się w kierunku wyjścia. Kiedy ci wszyscy ludzie zaczęli się go czepiać, nie przestając wykrzykiwać swoich próśb, z przerażeniem zobaczył, jak się zmienili.
Ich ubrania były teraz poszarpane, podziurawione i szare od brudu. Włosy mieli w nieładzie. Najgorsze jednak było to, że ich skóra zupełnie poszarzała, wysuszyła się i zaczęła odpadać coraz większymi płatami. W pewnym momencie nie mogli już nic mówić, a po chwili przewracali się jako szkielety, jako wysuszone mumie, na podłogę i tylko ich puste, czarne oczodoły wciąż wpatrywały się w uciekającego Olafa. Kiedy dotykał już klamki drzwi obejrzał się za siebie i zobaczył ostatnią kreaturę, stojącą przy barze. Usłyszał swój własny, lecz potwornie chropowaty głos:
- Karolina…
Piasek był jeszcze zimny po nocy, tak jak pierwsze promienie wstającego Słońca. Korzystając z tego, że ich dzieci ciągle spały w najlepsze, wymknęli się na plażę podziwiać wynurzanie się ognistej tarczy z morskich odmętów. Rozłożyli sobie koc i usiedli, przytulając się do siebie. Dłuższą chwilę nic nie mówili wpatrując się w dal, więc w końcu Karolina swoim zwyczajem przerwała milczenie:
- Kochanie, o czym myślisz?
Zazwyczaj takie pytania były dla nich wstępem do interesujących dyskusji, chociaż powszechnie się z nich wyśmiewano. Tym razem jednak Olaf odpowiedział tak stereotypowo jak tylko mógł odpowiedzieć:
- O niczym takim.
Przecież nie powie jej, że znowu się zastanawia, jak to się stało, że zadzwonił do niej z zaproszeniem na pierwszą randkę po obudzeniu się z kacem-gigantem w jakiejś bramie.
Przytulił ją tylko mocniej i pocałował.
Kraków, grudzień 2014