Amelia...pełna wersja...ciąg dalszy
krzywdę. Oczywiście nagadałby ci do słuchu
-I tak zrobiłeś
-Właśnie. I słusznie .No bo jak można...dobra było minęło. Dobrze , że tak się stało jak się stało.
-Tomasz.
-Tak
-Kocham Cię
..…............
Amelia obudziła się w nocy, Na podłodze spał Tomasz. Trzymał ją za rękę. Uśmiechnęła się. Czuła spokój i coś takiego trudnego do opisania, czego nie czuła nigdy. Poczuła nie odpartą ochotę pocałować go. W policzek lub czoło. Wybrała policzek, przysunęła się do niego przygniatając mu dłoń.
-Au...
-Och przepraszam . Obudziłam cię?
-Nie skąd.
-Przepraszam.
-Stało się coś?
-Tak
-Co takiego? ,- zerwał się i usiadł obok na kanapie.
-Coś Cię boli? Ami?
-Skąd ty wziąłeś tą Ami?
-A nie wiem tak jakoś
-Aha
-Powiesz mi o co chodzi.
-Nie
-Aha . To po co mnie budzisz?
-W sumie to chciałam coś zrobić
-A co takiego?
-Chciałam cię pocałować
-I po to mnie budzisz?
-Ej
-No co żartuję heheh
-W policzek
-E to nie chce
-Osz ty ? Jak możesz?
-Żartuję
-Tomasz!!
-Tak. Mam nie żartować.?
-A mógłbyś przez chwilę?
-Oj nie wiem hehe
-Proszę
-Dobrze
-Dziękuję
-Amelia całujesz czy....w policzek? Ty poważnie mówiłaś!
-No a jak . Chciałam ci oficjalnie podziękować za ratunek.
-To marny ten ratunek skoro tylko w policzek
-Hm. Nie powiedziałabym .
-A czy ja ci mógł bym podziękować?
-Ty ? Za co?
-Że dałaś się uratować
-Hm dziwne ,ale niech ci będzie.
- w policzek?
-A jak
-Dobre i to.
-Dobra spać...!!
-A ty gdzie będziesz spał
-No tu
-Na ziemi?
-Nie!
-A gdzie?
-Z tobą na kanapie
-Kanapa jest moja
-Ale ja cię uratowałem
-No dobra ,ale koc jest mój
-Dobra nie chce koca.
-Śpij kobieto
-Maruda
-Kto ?Ja?
-No ,żebym ci nie powiedział jaka ty jesteś?
-No jaka? Powiedz?
-Cudowna. Kocham Cię ,- Amelia patrzyła w ciemność widząc zarys osoby, która zbliżyła się do niej.
-Posłuchaj mnie kobieto , dość gadania. Trzeba iść spać. Padam na twarz. Musiałem uganiać się za jakąś szaloną babą Za którą szaleję swoją drogą i jeśli jej teraz nie pocałuję i ona mnie to zwariuję już zupełnie.
- Tomaszu. Czemu ty tyle gadasz.
Parę godzin później pierwszy obudził się on. Ona spała . Cicho wstał i udał się do kuchni . Wstawił wodę.
-Kurcze nie ma mleka. No nic wypijemy kawę bez mleka. ,- Była godzina 8 i zapowiadał piękny dzień. Tomasz snuł plany. Ale nie spodziewał się tego co się stało chwile później....zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Kurcze kto to?
,-Amelia poruszyła się na łóżku.
-Hm co to było ? ,- jęknęła.
-Tomasz?
-Jestem. Zaraz zerknę. Śpij .
-yhy...
,- Otworzył drzwi
-Co Ty tu robisz?
-A ty?
-Ja jestem mężem i miałem prawo tu przyjść. Ale ty? I to bez koszulki,
-Mamy lato , nie
-Co ty robiłeś z moją żoną?
-Spałem
-Co?
-No spałem i ona spała.
-Zaraz cię chłopie palnę!!!
-Słuchaj koleś. Nie znam cię i wcale nie chce. Nic mnie nie interesuje po co przylazłeś. Ale idź sobie stąd nim się obudzi.