Ale jaja!
- Dzień dobry, jestem Michael – przedstawił się z nadzieją, że dana osoba też mu się przedstawi.
- Dzień dobry, panu. Ja jestem Dorota – odezwała się z wyszukaną grzecznością i chociaż niewyraźnie powiedziała nazwisko, przynajmniej wiedział, że to kobieta.
Pokrótce przedstawił, że chodzi mu wyłącznie o zarezerwowanie pomieszczenia na urodzinową imprezę
- To znaczy, jaką dużą imprezę pan przewiduje? Pytam po prostu na ile osób?
- Będzie osób dziesięć i jedna.
- Jeśli dobrze zrozumiałam jedenaście osób?
- Niezupełnie, to ja się źle wysłowiłem. Będzie pięć par i ja samotny.
Pani Dorotka zarechotała śmiechem, jak owca. Potem oznajmiła, że ma bardzo dużo szczęścia, bo zazwyczaj na wynajęcie lokalu, jest dość długie oczekiwanie. Poinformowała, że dysponują trzema pomieszczeniami: jedno jest zarezerwowane przez pannę młodą, która wyprawia wieczór panieński. Drugie: przez pana młodego na wieczór kawalerski. Natomiast w trzecim: akurat będzie stypa, która wcześnie się skończy i wtedy on może rozpocząć urodziny. Nadmieniła również, że z panieńskiego oraz kawalerskiego, powynajmowali dobowe pokoje. W końcu spytała, czy on też reflektuje? Michael nie zastanawiając się wypalił, że jak najbardziej. Pani Dorotka, znowuż zarechotała, a potem spytała: - Czy życzyłby sobie pięć dwuosobowych oraz jeden jednoosobowy. Odpowiedział, na wszelki wypadek, gdyby mu się coś trafiło; że uwielbia komfort. Wobec tego ten szósty, prosi dwuosobowy z widokiem na morzę. Pani Dorotka wszystko skrupulatnie zanotowała, podając numer konta na wpłatę zaliczki.
Jeszcze tego samego dnia, Michael wpłacił zaliczkę, nawet większą niż tą, którą uzgodnił z panią Dorotką. Rozdał pozostałym kolegom zaproszenia i oznajmił, że impreza odbędzie się nad morzem. Koledzy jak koledzy, ci zaproszeni byli wniebowzięci, a których ten zaszczyt ominął, zaczęli się boczyć. Kiedy się już z wszystkim uporał, zabrał się za sprawdzenie swoich finansów; nie wyglądały najlepiej. Nie namyślając się zbyt długo, zadzwonił do mamy, prosząc, wręcz błagając o zasilenie konta. Mama, jak tylko usłyszała o hucznych urodzinach, jakich nawet ona nie wyprawia; wpadła w furię i wykrzyczała synowi wszystko, co leżało jej na sercu. Michael ze spokojem wysłuchał matkę, a kiedy skończyła – wyjaśnił pełnym pokory głosem. Że wcale nie jest rozrzutnym i nie szasta pieniędzmi, ale w Polsce panuje zwyczaj, huczne świętowanie urodzin. Natomiast on, będąc w tym kraju, powinien się do niektórych spraw dostosować. Chociaż Michael, bardzo przekonująco mówił, jego mama wiedziała swoje. Ale co się nie robi, dla jedynaka, który wkrótce ma zostać lekarzem? Oczywiście w tajemnicy przed mężem, przelała na jego konto, część swoich własnych oszczędności.
Nadszedł wreszcie dzień urodzin. Nie jechali całą paczką, każdy jechał jak mu pasowało. Michael z Aleksem i Iwonką jechali maluchem, który ze starości się sypał, ale jechało się nieźle i zawsze trochę wygodniej niż pociągiem: tym bardziej skoro się taszczyło trunki. Gdy dotarli na miejsce w kawalerskim i panieńskim, było gwarno. Stypa też już się skończyła, wiec powoli zaczęło się schodzić zaproszone towarzystwo. Tortu ze świeczkami nie było. Michael zawsze powtarza, że ze słodkiego najbardziej mu smakuje schabowy. To nie znaczy, że nie było, co zjeść. Chociaż stół nie obfitował w wykwintne dania, ale w zimnym bufecie było dość różnych przekąsek. Alkoholu też było pod dostatkiem, były również soki oraz owoce. Roześmiane dziewczyny, co chwilę znikały w toalecie, by poprawić makijaż, a potem jedna przez drugą, skubały po kulce winogrona i podawały swoim partnerom do ust. Chłopaków to najpierw bawiło, ale wkrótce znudzeni sięgali po kieliszki.