Boska nie-komedia
GŁOS: Ogłasza się życie. (Z prochu powstaje dwoje nagich ludzi. Anioł robi mężczyźnie usta-usta na stojąco. Po pierwszym wdechu Adam jest oszołomiony Życiem.)
ANIOŁ: O tak, teraz sam, dobrze. Uczyń to samo jej.
EWA: Ja już umiem oddychać, nauczyłam się sama. (Adam zakasłał, jakby go jeszcze trochę zatykało) Ale jemu przydadzą się korepetycje. Już ma go pocałować, gdy...
GŁOS: Korepetycje? Skąd znasz takie słowo?
EWA: Przecież wiemy wszystko i jesteśmy doskonali, skoroś Ty nas stworzyło, a nie ewolucja zakładająca, że każda nowa istota od poprzedniej doskonalszą jest, co tamtą czyni gorszą, zaprzeczając Ci.
GŁOS: No tak, zapomniałom. Wymażę więc wiedzę z waszych głów, zdolni jesteście, nauczycie się od nowa. Aha, bądźcie płodni i rozmnażajcie się.
ADAM: Ale jak?
GŁOS: Jak zwierzęta, wszakże z krwi i kości ciało wasze jest.
ANIOŁ: A co z duszą?
GŁOS: Ulepię większą grupkę tych stworzeń, zmaterializuję jeszcze paru aniołów i razem zniesiecie im dusze, żeby się z nimi oswoili. Od szczęścia nie ma odwołania, więc jak będę pewne, ześlę im Wcielenie Mojej Dobrej Strony, by ich nauczyło, wtedy będzie można posypać ich gwiezdnym pyłem uczuć.
SZATAN: Piękne mają ciało te istoty. Ciekawe, co czują jak płodzą dzieci? Jak to jest dawać życie? Wykradnę trochę pyłu, będę mógł to poczuć. Ale, które to uczucie i jak je znaleźć w tym bałaganie? Radość, śmiech, smutek, władza, pożądanie, nienawiść, zazdrość, wolna wola, grzech, Miłość, rozkosz... Wszystko wymieszane. (Niechcący wysypuje na siebie mieszankę uczuć wzdrygając się na słowa GŁOSU)
GŁOS: Co tam robisz?
SZATAN: Przecież wiesz, Wszechwiedzące.
GŁOS: Racja, zapomniałom. Więc chcesz zobaczyć, jak to jest czuć własne ciało?
SZATAN: Tak. Ale niestety wysypałem na siebie wszystkie rodzaje uczuć zanim wybrałem właściwe. Ale mogę? Mogę?
GŁOS: No dobra. Ale tylko raz. I nie obsypuj ludzi. (Szatan ląduje wśród ludzi, którzy zachowują się w sposób poznawczy, dotykają badawczo wszystkiego, także swych ciał, wąchają kwiatki, niektórzy próbują je jeść, np. dziewczyna, obok której wylądował, a którą po chwili zaciągnął w krzaczki)
SZATAN: Wspaniale, bosko.
GŁOS: Słyszałem.
SZATAN: Wybacz. Dlaczego my nie możemy mieć ciał i czuć pożądania oraz rozkoszy?
GŁOS: Bo nie. Pora do nieba, Szatanie.
SZATAN: Nie chcę.
GŁOS: Dlaczego?
SZATAN: Bo ukochałem.
GŁOS: Bardziej niż mnie? Wracaj, ale już.
SZATAN: Mam wolną wolę.
GŁOS: Nie, dopóki masz skrzydła, a one są w moim władaniu. (Niepojęta Siła unosi Szatana do nieba, ale Wszechmogące zapomina zamknąć jego bramy. Szatan wykrada cały worek uczuć i pozbawiwszy się skrzydeł rzuca się ku ziemi, worek rozrywa się w powietrzu i gwiezdny pył spada na ludzkość, a Szatan z hukiem zapada się pod scenę i tam zostaje na wieki)
GŁOS: No to się narobiło, na śmierć zapomniałom żeby ich ostrzec o czyhającym nieszczęściu. Ale trudno. STAŁO SIĘ. CZAS PŁYNIE... (Na scenę spadają skrzydła Szatana)
ADAM: Okryj się, ludzie patrzą. (Zakrywa wstydliwe miejsce skrzydłem, drugie podaje Ewie, by uczyniła to samo, co też robi, podczas gdy za plecami symbolicznej pary ludzie nabierają świadomości swego człowieczeństwa, cokolwiek to oznacza...)
GŁOS: STAŁO SIĘ. CZAS PŁYNIE.
EWA: Już mówiłoś.
GŁOS: No tak, zapomniałom. Życzę dobrej zabawy. Podziękujcie, komu uważacie...