Akwarium

Autor: AndreaDoria
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Ty się nie liczysz, daleko ci do ryby. Pomaszerowałem do sklepu. Po godzinie obok mojej rybeńki, pojawił się w akwarium dorodny samiec. Wyszedłem do kuchni, zostawiając ich samych. - Kogoś mi tu przyniósł? Usłyszałem nagle gniewny głos. - Chciałaś przecież samca. Powiedziałem, podchodząc do szklanej ściany. - Tak, ale nie takiego. To jakiś gbur. Chcę innego. - A co mam zrobić z tym? - Wybacz, to już twoja sprawa. Odpowiedziała chowając się w grocie. Pomaszerowałem na powrót do sklepu. Wróciłem objuczony nowym akwarium i samcem w nylonowym woreczku. Żwirek, armatura, nowe rośliny dopełniały zakupów. Resztę dnia spędziłem na instalowaniu nowego szklanego domu, uzdatnianiu wody, sadzeniu roślinności. Wieczorem gburowaty samiec powędrował do nowego zbiornika. Zasypiałem z nadzieją, że nowy partner spodoba się mojej rybce. - Ty zupełnie nie znasz się na rybach. Przywitała mnie rano z wyrzutem. - A ten, co znowu zrobił? Spytałem z rezygnacją w głosie. - Raczej, czego nie zrobił. To erotoman, tylko jedno mu w głowie. A ja przecież nie jestem rybką lekkich obyczajów. Samiec dołączył do swojego poprzednika. Moja kapryśna odrzuciła jeszcze pięciu kawalerów. Sprzedawca w sklepie spoglądał na mnie coraz bardziej podejrzliwie. - Panie, smażysz pan te ryby na kolację czy co? Nie odpowiedziałem. Zabrałem ósmego konkurenta i powlokłem się do domu. Rano rybka promieniała szczęściem. Rozpostarła swe płetwy jak panna młoda welon. - Tym razem spisałeś się na medal. Można powiedzieć, że prawie zamruczała z zadowolenia. - Mogę spełnić swoją część umowy. Wiesz co robić? - Wiem. Odparłem siadając w fotelu i zamykając oczy. Poczułem łagodny, ciepły dotyk słońca na swojej twarzy. Jego promienie przedarły się przez korony drzew pokryte pożółkłymi już liśćmi. Co kilka sekund, któryś z nich rozpoczynał swój ostatni taniec na wietrze, przed spotkaniem z matką ziemią. Nasza ulubiona ławeczka stała u wylotu żwirowej alejki na placyk przed fontanną. Nasza, czyli moja i żony. Przychodziliśmy tutaj, kiedy tylko pozwalał na to czas i pogoda. A na brak czasu ostatnio nie narzekaliśmy. Ktoś patrząc z boku mógłby pomyśleć: "Jeszcze jedna para zgrzybiałych staruszków". Och, jakże by się mylił. To prawda, że ciało nie było już to, co kilkanaście lat temu. Zmarszczki poznaczyły nasze twarze, stare kości domagały się ciepła. Lecz oczy zdradzały to, co kryło się w naszych sercach. Ciągle jaśniały ciepłym, pogodnym blaskiem. Zdawały się mówić: "Duchem jesteśmy ciągle młodzi". Przeżyte razem długie lata pozwoliły wytworzyć mistyczną nić porozumienia. Nie musieliśmy nic mówić do siebie i tak jedno wiedziało, co myśli drugie. Niekiedy jeden gest, jedno spojrzenie wyrażało więcej niż wszystkie słowa, jakie musielibyśmy wypowiedzieć. - Babcia, dziadek. Słyszymy nagle radosny krzyk. Towarzyszy mu tupot maleńkich nóżek po żwirze. Na mojej twarzy pojawia się uśmiech. - Dawidku, jak nas znalazłeś? - Bo ja już wiem. Jak was nie ma w domu, to jesteście tutaj! Odpowiada rezolutny pięciolatek, sadowiąc mi się na kolanach. Po drugiej stronie placyku dostrzegam syna z synową. Ślą dłonią pozdrowienia zbliżając się do naszego parkowego azylu. Dawid zdążył tymczasem przetrząsnąć moje kieszenie. Wie brzdąc, że zawsze chowam tam dla niego smakołyki. Przymykam oczy z zadowolenia. Warto było iść przez to życie, choćby dla jednej takiej chwili jak obecna. Gdy je otworzyłem ponownie, z żalem stwierdziłem, że wróciłem do swojego mieszkania. Rybka warowała przy szklanej ścianie patrząc przenikliwie w moje oczy. - Dziękuję kochana. To było ... to było wspaniałe, niezapomniane. Zwróciłem się do niej głosem łamiącym się ze wzruszenia. - Wyznaczyłaś mi sens życia. - To nie ja. To przecież twoje marzenia. Ja je tylko urealniłam. Odrzekła, odpływając do swojej kryjówki. Przez kilka następnych dni przetrawiałem ostatnie wydarzenia. Zacząłem inaczej patrzyć na życie, na otaczających ludzi. Coś, co wylazło

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
AndreaDoria
Użytkownik - AndreaDoria

O sobie samym: Urodzony 12.04.1958 roku w małym miasteczku nieopodal Częstochowy. Ukończył LO im. Stanisława Staszica o profilu humanistycznym w Jastrzębiu Zdroju. W latach 1973 - 77 członek Amatorskiego Zespołu Teatralnego prowadzonego przez Zdzisława "Dziadka" Rogalę. Od 1977 roku pracownik Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Jastrzębiu Zdroju. W latach 1999-2004 członek zarządu Jastrzębskiego Katolickiego Klubu Trzeźwości. Pisze głównie z "potrzeby pisania". Jego teksty służyły przede wszystkim jako forma duchowego wsparcia dla osób, z którymi stykał się w działalności społecznej. W roku 2003 zdecydował podzielić się swoimi "dokonaniami" ze szerszą rzeszą czytelników. Pierwsze teksty pojawiły się na internetowych forach space.pl i o2.pl . Duchowo związany z Forum Prozatorskim Marcina Bałczewskiego. Jego wiersze i opowiadania można znaleźć w różnych zakątkach sieci m. in.: Fabrica Librorum, poeci.com, poezja.org, proza.org, MML Cegła, FP Moje Wiersze, Wirtualna Galeria, Illusion of Sense i na stronach prywatnych. W latach 2003 - 2004 członek Ilussion of Sense. Założyciel "Forum Magii Słowa", które od 15 października 2004 roku do listopada 2005 prowadził wspólnie z Izą "Iskierką" Smolarek i Tomaszem Klareckim. Obecnie prowadzi Portal Literacki "Odyseja".
Ostatnio widziany: 2012-10-10 13:13:38