Akwarium
z zakamarków mojej jaźni, zakorzeniło się na dobre w świadomości. Wreszcie byłem gotowy do ostatniego punktu naszej umowy. - Czarodziejko, jakie jest twoje trzecie życzenie? - Och, to drobnostka. Powiedziała z przebiegłością w głosie, puszczając do mnie oko. - Musisz obiecać, że nie sprzedasz nigdy moich dzieci. Możesz je podarować tylko temu, którego uznasz z godnego człowieka. - Przyrzekam. Podniosłem dwa palce, nie zastanawiając się głębiej nad sensem tego życzenia. - Zatem czas w drogę. Zmykaj na fotel. Posłusznie spełniłem polecenie. Poczułem, że fotel drży i wibruje. Do uszu dotarł ryk czegoś potężnego. Tak, wreszcie mogę pozwolić sobie na odrobinę ekstrawagancji. Zafundowałem sobie lot pasażerskim promem kosmicznym. W końcu po latach pracy stać mnie na to. Silniki wyją coraz potężniej. Zdaje się, że kadłub rozpadnie się na tysiące kawałków od ciągłych drgań. Jakaś ogromna siła wciska mnie w oparcie fotela. Nie mogę ruszyć ręką, palcem nawet. Jestem blokiem betonu, który waży coraz więcej. I nagle cud. Silniki milkną a moje ciało gubi w jednej chwili setki kilogramów. Szybuję niezbyt sprawnie w stronę tarasu widokowego. To, co widzę zatyka dech w piersiach. Niebo wcale nie jest czarne. Ma ciemnoniebieski kolor. Tylu gwiazd nie widziałem w życiu. W jednej chwili czuję się mały, malutki. Jednocześnie rozumiem, że jestem cząstką tego wszystkiego, co mnie otacza. Nawet po śmierci moje atomy zostaną częścią tego świata. Odpływam na swoje miejsce, zatapiając się w rozmyślaniach nad przemijaniem. Rozmyślam dalej, już po powrocie do pokojowego mebla. Moja złota rybka uświadomiła mi sens życia. Wlała otuchę i nadzieję do mojego serca. Patrzyłem na nią z podziwem. - Jesteś stokroć lepsza od swojej prekursorki. - Nie podlizuj się i pamiętaj o przyrzeczeniu. Od tej chwili przestaję mówić. Pomachała mi przyjaźnie płetwą. Pamiętałem. Przybyło trzecie akwarium, potem następne i jeszcze jedno. Rybek przybywało. W tej chwili mam ich ponad setkę. Nie narzekam. W słoneczne dni ściana lśni słońcem, promieniami odbitymi od ich łusek. Do tej pory obdarowałem pięć osób. Czy potomstwo przejęło zdolności matki? Nie wiem. Ale obserwując zachowanie obdarowanych, zaczynam podejrzewać, że tak. Niekiedy w nocy myślę. - Boże! Gdyby każdy miał taką rybkę, o ile życie byłoby piękniejsze.