Afazja
ję zamówienia czekali niespełna 10 minut.
Gdy małżonkowie zjedli smaczne burgery udali się po swoją córkę. W świetle dnia, po zjedzeniu sytego posiłku, dziwne zdarzenia po prostu nie miały prawa bytu. Pani psycholog, Tracy Jones odprowadziła Elly do rodziców i wzięła matkę na stronę.
-Pani Murray, zajęcia z dziećmi u których wystąpiła afazja przeprowadzamy na kilka sposobów. Dziś z państwa córką spróbowaliśmy ekspresji poprzez sztukę. Chodziło o wyrażenie swoich emocji w formie plastycznej, dowolnego rysunku. Dzieci z zanikiem mowy zazwyczaj pozostają obojętne na niektóre bodźce z otoczenia zewnętrznego, popadają w depresję, zamykają się w sobie. Tak czy inaczej, proszę to zobaczyć.- Powiedziała Tracy.
-Rozumiem, że to rysunek Elly?- zapytała Chloe.
-Dokładnie tak, pomyślałam, że powinni go państwo obejrzeć.- odpowiedziała doktor Jones.
Rysunek przedstawiał pokój dziecięcy w ich domu. Wyglądał normalnie, córka z niezwykłą pieczołowitością zadbała o najważniejsze szczegóły tego pomieszczenia, narysowała łóżka, mały telewizorek, kilka lalek, regały, brata Jacoba trzymającego coś w ręce, prawdopodobnie jego ulubioną konsolę, wywnioskowała Chloe. Ale na obrazku było coś jeszcze. W kącie pokoju, stała niezwykle wysoka, czarna postać z białą twarzą. Kończyny tego czegoś były nienaturalnie poskręcane a na twarzy, podobnej trochę do makijażu mimów, malował się złowieszczy uśmiech który odkrywał mnóstwo ostrych i cienkich jak igiełki zębów. Matka musiała przyznać że obrazek jak na ośmioletnią dziewczynkę był wykonany niezwykle dokładnie.
-Dziękuję, że pokazała mi pani ten rysunek.-powiedziała Chloe, starając się zachować zimną krew. – Czy ma pani jakąś teorię co to może znaczyć? – zapytała.
-Dzieci mają tendencję do wizualizowania sobie strachu.-Odparła Tracy. –Być może tak Elly radzi sobie z traumą, natomiast rysunek, nie ukrywam, jest dość dziwny. Oczywiście, jest mnóstwo możliwości skąd mógł w jej głowie powstać taki obraz, może obejrzała coś w telewizji albo w internecie, teraz uchronienie dzieci przed nieodpowiednimi treściami jest coraz trudniejsze , zaryzykuję stwierdzenie, że prawie niemożliwe, a jej wyobraźnia załatwiła sprawę. W każdym razie, uznałam za stosowne pokazanie tego państwu.- powiedziała Tracy i uśmiechnęła się nerwowo.
-Jeszcze raz dziękuję.- odparła Chloe.
Tej nocy kobieta nie spała zbyt dobrze. Gdy któryś raz z rzędu przebudziła się z płytkiego snu, z przerażeniem spostrzegła, że w kącie pokoju ktoś stoi. Ktoś nienaturalnie wysoki, z poskręcanymi kończynami, i Chloe mogłaby przysiąc, że w ciemności dostrzega dziesiątki ostrych zębów. Pomimo narastającej paniki kobiecie udało się zapalić stojącą nieopodal łóżka lampkę nocną, w kącie pokoju oczywiście nikogo nie było. Chloe zgasiła lampkę i zamknęła oczy, powtarzając sobie, że to co widziała to zwykłe, nocne przywidzenie. Po kilkunastu minutach zasnęła, nie zauważyła jednak, że męża nie było w łóżku.
------------------------------------------------------------------------------
Vincent Murray przebudził się kilka godzin wcześniej niż jego żona. Podobnie jak ona, spał bardzo lekko, właściwie drzemał. Budził się co kilkanaście minut, za każdym razem mając wrażenie, że spada i jego ciało uderza o ziemię z całym impetem. To uczucie nie należało do najprzyjemniejszych, toteż Vince postanowił odpuścić sobie sen, przynajmniej na kilka najbliższych godzin. Wstał około pierwszej, ręką wymacał leżące na stoliku obok łóżka Ray Ban’y, założył je i przeczesał czuprynę. Poprzedniego dnia zauważył, że ma już kilka siwych włosów, oznaka starzenia się lub stresu. Albo jedno i drugie, pomyślał. Wpatrywał się chwil