A co by było, gdyby... 29, 30, 31- zakończenie
-Ale to było kiedyś- Monika położyła nacisk na słowo „kiedyś”- teraz wolałabym mieć kogoś konkretnego, co nie boi się prawdziwej pracy, przy którym mogłabym się czuć bezpiecznie.
-No, przy nim to raczej wątpię- powiedziała pewnym tonem Elwira.
-A, nie wiem- Monika poddała sie w domysłach. Zaczął ją boleć brzuch na mysl o dzisiejszym spotkaniu z tajemniczym wielbicielem. Usiadła na łóżku, położyła róże na kołdrze i zabrała się za czytanie listów.
*
Widział ją dziś rano w recepcji. Zabawnie wyglądała: na wpół przytomna, z lekko rozwichrzonymi, długimi włosami w piżamie z Myszka Miki. Odbierała jakąś paczkę i bukiet kwiatów.
Chciał podejść i zagadać. Powiedzieć, że będa mieli dla niej z kumplami propozycję nie do odrzucenia. Jednak zwinęła się szybciej niż się spodziewał. W sekundę zgarnęła wielki bukiet róż (zapewne od fana) razem z kartonikiem i pognała do siebie na górę.
Miał wrazenie, że ciągle mu umykała. Ilekroć ją widział i miał chwilę, by pogadać.
Teraz też.
On czekał na menagera, gdy XXX szybkim krokiem przeszła przez recepcję, razem z koleżanką i wyszła na zwnątrz. Przz szkalne szyby widział jak chwilę stały i rozmawiały, aż koleżanka odeszła. Dziewczyna przez chwilę samotnie kręciła się w miejscu. Chłopak postanowił odwrócić wzrok. Jeszcze zauważy przez szyby, jak on ją obserwuje. Tak, jakby ją śledził. Nie miał jednak w co wlepić spojrzenia, więc po minucie znów spojrzał w szyby.
Dziewczyny nie było. Została po niej dziwna pustka przy drzewie, przy którym stała. Zaraz potem przybiegła jej koleżanka. Wyglądała na przerażoną. Kręciła się w miejscu i krzyczała: „Monikaaa!”
Zrobiło mu się nie swojo. Dziewczyna ciągle krzyczała „Monika!”. Recepcjonistka niespokojna wywszła do niej na zewnątrz.
Wtem zrozumiał, o co chodzi.
XXX została porwana.