2084 czyli Europa da się lubić
Wyszli na ganek. Na obszerną farmę zaś wjechał bus. Gdy się zatrzymał, najpierw wyszło z niego dwóch facetów, o poważnych minach. Po nich wyszedł elegancko ubrany mężczyzna, z dużą walizką w ręku. Młody już nie był. Siwa broda i włosy dodawały mu powagi. W szarych oczach kryła się mądrość.
Mężczyźni zaprowadzili osobę o wyglądzie profesora, lub sympatycznego staruszka z którym można przy herbacie dyskutować o filozofii czy literaturze, w stronę ganku. Ganek zaś był przy domu, który bardziej pasował do początku XX, niż końca XXI wieku.
- Posłusznie melduję doprowadzenie gościa. Bez żadnych przeszkód, panie pułkowniku! - meldunek zabrzmiał niczym seria z karabinu maszynowego.
- Rad jestem, że się w końcu spotykamy, panie Maksymowicz - rzekł pułkownik.
- Cała przyjemność po mojej stronie, panie Krasicki.
Salon, w którym usiedli, był duży i w starym stylu. Mieścił się w nim zielony, kaflowy piec, półka uginająca się od książek, mały stoliczek jak i duży stół, kanapa, krzesła z obiciami zielonymi, tak jak i stary miękki obrus na stole. W komodzie o pięknym dębowym kolorze, stały karafki, kieliszki, filiżanki oraz butelki. Uwagę Maksymowicza przykuł gobelin wiszący na ścianie, a na nim dubeltówka, dwie skrzyżowane szable, herb z powstania styczniowego, oraz obraz przedstawiający dwóch kawalerzystów.
Jako że dobrze zgłębił się w historię, nie tylko tą z podręczników, poznał inny obraz, tytułujący się "Bitwa pod Grunwaldem" oraz portrety takich osobistości jak Mickiewicz, Piłsudski i innych. Nie spotkasz tych postaci w obecnych podręcznikach do historii.
- Napije się pan? - Krasicki postawił na stole karafkę z ciemnym płynem.
- Dziękuje, ale to nie byłoby bezpieczne. Ktoś mógłby poczuć ode mnie alkohol.
- Nie wie pan co traci. To prawdziwa nalewka z prawdziwych wiśni. No ale przejdźmy do rzeczy w takim razie. Rozumiem, że to co ma pan w walizce, jest tym o co prosiłem?
- Uczennica numer 65789, co ty masz na szyi?! - spytała kobieta o iście lodowatym obliczu.
- T-t-to? Nie wiem nawet. Babcia mi to dała.
Nauczycielka szybkim ruchem zerwała dziewczynie krzyżyk z szyi.
- Zabieram to. Ty zaś dostajesz naganę za noszenie obraźliwych symboli, oraz obniżę ci ocenę.
Kevin niezbyt zwrócił uwagę na zaistniałą sytuację. Zbyt był zaabsorbowany patrzeniem na ucznia obok, który cały posiniał, a oczy wyszły mu z orbit. Nie wiedział czy zgłosić nauczycielce, że jest z nim coś nie tak, czy nie. Po pierwsze, chłopak był tym samym chłopakiem, który lubił go prześladować, po drugie zaś, bał się odzywać do starej jędzy.
- Dobra, przejdźmy w końcu do tematu lekcji. - Pitagoras w grobie się przewracał, widząc jak prawie dorośli ludzie dopiero zapoznawali się z ułamkami, a i to sprawiały im nie małe trudności.
- Co znowu?! Uczeń numer 64693, co z tobą?
Chłopak upadł na ziemię, desperacko próbując złapać oddech.