2084 czyli Europa da się lubić
- A to jest akurat bardzo proste. Wprowadzimy na rynek któryś ze starych leków, pod nową nazwą no i oczywiście podniesiemy cenę.
- Kurwa, kurwa, kurwa, kurwa - myślał gorączkowo Karl. Sytuacja zdecydowanie zaczęła go przerastać. A tajemniczy przyjaciel musiał być naprawdę kimś z góry, skoro udało mu się uzyskać dostęp do tego nagrania.
- KIM JESTEŚ?
- NIE ZNASZ MNIE, NIGDY MNIE NIE WIDZIAŁEŚ. ALE JA ZA TO ZNAM CIE BARDZO DOBRZE. JESTEM TWOIM PRZYJACIELEM. PRAWDOPODOBNIE, JEDYNYM SZCZERYM PRZYJACIELEM.
- CZEMU WYSYŁASZ MI TE WSZYSTKIE INFORMACJE?
- GDY BĘDZIESZ MIAŁ JUŻ MNÓSTWO DOWODÓW, OBCIĄŻAJĄCYCH EUROCORP, UJAWNISZ JE.
- CZEMU SAM NIE MOŻESZ TEGO ZROBIĆ?
- PONIEWAŻ OSOBA NA MOIM STANOWISKU, JEST O WIELE BARDZIEJ INWIGILOWANA, NIŻ KTOKOLWIEK INNY. NAWET NIE WIESZ JAK BARDZO RYZYKUJĘ I ILE TRUDNOŚCI MUSZE POKONAĆ, BY SIE Z TOBĄ SKONTAKTOWAĆ. A TERAZ WYŁĄCZ TĘ ROZMOWE, SZYBKO.
Karl dosłownie wyskoczył z krzesła, gdy usłyszał pukanie do drzwi. Próbował wyjąkać "proszę", lecz jego przełożony, dupek o nazwisku Jensen, wszedł bez tego.
- Dzień dobry, panie Virtanen. Nie chciałem panu przeszkadzać. Domyślam się, że pracuje pan tak ciężko jak zwykle, ale ja właśnie w tej sprawie. Jak długo już pan pracuje dla EuroCorpu?
- Pięć lat pracowałem w Metropolii 8, a niedługo miną trzy lata jak pracuje w Metropolii 11.
- Ta korporacja, jest jak rodzina. A pan jest jednym z bardziej wartościowych członków tej rodziny. Myślę, iż w niedalekiej przyszłości będziemy mogli porozmawiać o awansie. No, i będziesz mógł się w końcu przenieść do lepszej dzielnicy. Może chciałbyś mieszkanie w jednym z osiedli sponsorowanych przez EuroCorp? Rodzina musi trzymać się blisko.
- Głupiec - pomyślał Karl. - Mieszkam tam gdzie mieszkam, gdyż tam jest bezpieczniej i mogę zachować resztki prywatności.
- Dziękuje, byłoby świetnie.
- Panie pułkowniku, nie żebym wątpił w pana intuicję, czy coś...
- Proszę mówić śmiało, panie majorze. Nie jestem żadnym despotą. Jakie zastrzeżenia pan ma?
- Czy aby na pewno możemy mu ufać?
- Panie majorze... Michał. - Dowódca położył mu rękę na ramieniu. - Nikomu nie możemy ufać.
- A członków Partii powinniśmy darzyć po tysiąckroć większą nieufnością.
- Czuję, że jest oddany naszej sprawie. Dzięki niemu mogliśmy kupić więcej broni i sprzętu. Sprzętu, którego potrzebujemy. Mogę ci zdradzić w tajemnicy, że planuję coś wielkiego. – Mimo że major był po czterdziestce, oczy zabłysły mu jak dziecku w sklepie ze słodyczami. - A dzięki niemu będzie to możliwe. Będzie to coś większego, niż cokolwiek czego dokonaliśmy wcześniej. Operacja "Burza" naszego wieku, szarża husarii, cud nad Wisłą...
- Panie pułkowniku, przyjechali! - zameldował młody chłopak, prawie, że wbiegłszy do pokoju.