2001 ( część )
Czy byliśmy razem? Czy chodziliśmy ze sobą? Cholera wie co to było. Młoda głupota i tyle .
Zakrada się do mnie niecna myśl , że najlepiej rozumiałem się z W. gdy już było po wszystkim . Bez złudzeń , zbędnej filozofii czasem wpadaliśmy na siebie . I to jest dobre określenie !
……..
Wybrali jak zwykle . Ulokowany na uboczu osiedla lokal o najbardziej wyświechtanej, a w mniemaniu właściciela zapewne egzotycznej nazwie.
Środkowe dni tygodnia zawsze zaskakują nieliczna klientelą - pomyślał młody mężczyzna idąc od baru w kierunku ogródka i sponsorowanej przez browar ławy. Postawił napoje i usiadł naprzeciwko kobiety. Od drogi graniczącej z blokowiskiem oddzielał ich trawnik , rzędy tuj oraz towarzystwo gipsowego krasnala z gipsową lampą i bociana .
A co dzieliło ich od końca tego wieczoru ? - zastanawiała się resztka komórek mózgowych mężczyzny. Większość bowiem eksplodowała tuż po tym gdy jakąś godzinę wcześniej usłyszał ciche oświadczenie z ust kobiety :
- Tylko… siądźmy gdzieś na uboczu, bo … trochę przez pośpiech, trochę przez ten upał nie założyłam nic na dół .
I to był koniec pozorowania przed samym sobą. Jak podejrzewał znał kierunek migracji w jego ciele neuronów odpowiedzialnych za myślenie .
Kilka dosyć rzadko rozstawionych lamp tworzyło kojący nastrój po dniu jak na Saharze , w delikatnym żółtym świetle pociły się zmrożone butelki. A właściwie kolejna butelka portera i kolejny kufel jasnego lanego. On obrywał tylną etykietę, ona sunęła palcami w dół i górę szkła .
- Zacząłeś coś o nieprzespanej nocy – przypomniała sięgając po papierosa .
- Racja – szukał przez chwilę w pamięci ostatniego wątku jednocześnie mimowolnie obserwując jej dopasowaną , lekką koszulkę. Jej materiał stanowczo nie radził sobie teraz z ukrywaniem końców piersi. – Wiesz jak to jest ostatnio. Upał niesamowity nawet późnym wieczorem, więc każdy zasypia przy maksymalnie otwartych oknach . Problemy ze złapaniem snu i jeszcze świadomość wczesnej pobudki do pracy. I co się dzieje po pierwszej w nocy?!
- Ktoś wraca z Pierrota ze śpiewem na ustach – strzeliła.
- Nie tym razem. Na początku słuchałem tego słabo przebudzony i nie wierzyłem. Potem słuchałem już całkiem obudzony , tak jak chyba wszystkie mieszkania wokół i już musiałem uwierzyć. Pieprzona wielka płyta ! Na dodatek gdy człowiek zna urodę swojej sąsiadki jest to podwójnie przerażające i żenujące . Ona startuje: ech…ach… Po kwadransie zmienia na : tak, tak mocniej…jeszcze… Jak na cholernym filmie . Czy ja muszę być tego świadkiem? Nie wiem czy mam się wstydzić czy denerwować? Potem dołącza się facet , a na końcu łóżko o ścianę. Trwało to chyba ponad godzinę.
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora