2001 ( część )
Musiałem być bardzo głodny. Kiełbaski które upiekliśmy na grillu znikały błyskawicznie. Głównie z mojego talerza. Kaśka jadła oszczędnie , przeważnie skubiąc sałatki. Do mojego przyjazdu jej lodówkę zajmowały tylko jakieś mussli i odchudzone serki. Znieśliśmy pozostałości po posiłku do kuchni gdy-tak jak mogłem się tego spodziewać - moja kuzynka przypomniała sobie o mnie. - A co słychać u ciebie ?- zapytała stawiając dwie butelki wina na sole. - No...w porządku. Jak widzisz wciąż zdrowy ,młody i przystojny.- zacząłem pleść bo wiedziałem ,ze tego nie przeskoczę .Standardowe pytania podczas odwiedzin u rodziny . Trzeba się ładnie szczerzyć, rzucać miłe i dowcipne ochłapy i...spokój do następnego razu. - Rodzice pewnie nie mogą się doczekać byś się ożenił i poszedł na swoje. Nie cierpię sformułowania "iść na swoje". - Jasne- warknąłem mocując się z korkociągiem- Ja i ożenek .Ja i kupno mieszkania. Właśnie, nie wiedziałem co zrobić z paronastoma wolnymi tysiącami. Może wydam je na niezapomniane wesele w domu ludowym w Piotrowicach Wielkich. Niewielkie uniesienie końców ust. Cala Kaśki reakcja. Przecież to było śmieszne, do cholery. - No a co z tą dziewczyna ? Byłeś z nią u mnie na weselu. Jak ona się nazywała? Mruknąłem imię , podałem jej kieliszek, wciąż szukając sposobu zmiany tematu. To już tyle czasu odkąd zmądrzałem. Po prostu zerwaliśmy i tyle. Nienawidzę określenia " zrywanie z kimś". Nic na to nie poradzę, nie przeprowadzam takich rozmów nawet z kumplami. Poza tym znałem swoją kuzynkę i zamiast zwierzać się jej mógłbym od razu chwycić megafon i wspiąć się na blok. Spróbowałem wina . - Co się stało? Mi możesz powiedzieć. Przecież to nic takiego. - ciągnęła dalej - Przespałeś się z nią? Wino było bardzo wytrawne , żle połknąłem i poszło mi do nosa. Ja pierdolę, ona jest niesamowita. I co niby miałbym jej odpowiedzieć? - Nie jesteście już razem? - oparła brodę na kolanie by badać mnie tą niewinną miną. - Nie ,nie jesteśmy. Na szczęście. Nienawidzę stwierdzenia „oni są (nie są już)razem". Co to właściwie znaczy ? Czy byliśmy razem? Czy chodziliśmy ze sobą? Cholera wie co to było. Młoda głupota i tyle. Zakrada się do mnie niecna myśl ,że najlepiej rozumiałem się z W. gdy już było po wszystkim .Bez złudzeń, zbędnej filozofii, czasem wpadaliśmy na siebie. I to jest dobre określenie ! ........ Wybrali jak zwykle. Ulokowany na uboczu osiedla lokal o najbardziej wyświechtanej, a w mniemaniu właściciela zapewne egzotycznej nazwie. Środkowe dni tygodnia zawsze zaskakują nieliczna klientela - pomyślał młody mężczyzna idąc od baru w kierunku ogródka i sponsorowanej przez browar ławy. Postawił napoje i usiadł naprzeciwko kobiety. Od drogi graniczącej z blokowiskiem oddzielał ich trawnik, rzędy tuj oraz towarzystwo gipsowego krasnala z gipsową lampą i bociana. A co dzieliło ich od końca tego wieczoru ? - zastanawiała się resztka komórek mózgowych mężczyzny. Większość bowiem eksplodowała tuż po tym gdy jakąś godzinę wcześniej usłyszał ciche oświadczenie z ust kobiety: - Tylko...siądźmy gdzieś na uboczu, bo ...trochę przez pośpiech, trochę przez ten upał nie założyłam nic na dole. I to był koniec pozorowania przed samym sobą. Jak podejrzewał znał kierunek migracji w jego ciele neuronów odpowiedzialnych za myślenie. Kilka dosyć rzadko rozstawionych lamp tworzyło kojący nastrój po dniu jak na Saharze, w delikatnym żółtym świetle pociły się zmrożone butelki. A właściwie kolejna butelka portera i kolejny kufel jasnego lanego. On obrywał tylną etykietę, ona sunęła palcami w dół i górę szkła. - Zacząłeś coś o nieprzespanej nocy - przypomniała sięgając po papierosa. - Racja - szukał przez chwilę w pamięci ostatniego wątku jednocześnie mimowolnie obserwując jej dopasowaną, lekką koszulkę. Jej materiał stanowczo nie radził sobie teraz z ukrywaniem końców piersi. - Wiesz jak to jest ostatnio. Upał niesamowity nawet późnym wieczorem, więc każdy zasypia przy maksymalnie otwartych oknach. Problemy ze złapaniem snu i jeszcze świadomość wczesnej pobudki do pracy. I co się dzieje po pierwszej w nocy?!