2: Gdy dobro zło spotyka.
- Nie znałam swojego ojca. Nie wiem skąd pochodził. Wiem tylko tyle że…. - W mojej głowie zabrzęczały słowa mojej przyjaciółki, że to, co wydarzyło się tamtego dnia przy magicznym jeziorze, musi pozostać między nami. - był magiem. Ale babcia nie potrafiła mi określić kim był. Nie znała go, bo zginął zanim się urodziłam – Dodałam szybko. Smoczyca nie bardzo chciała uwierzyć w moją historię, ale dała za wygraną.
Po skończonej rozmowie, ukłoniłam się i chciałam odejść gdy książę znowu złapał mnie za rękę.
- Odwiedź mnie w smoczym królestwie. Będziesz tam moim honorowym gościem. - powiedział i podszedł bliżej przesuwając opadające włosy z czoła.
- Książę! - Pisnęła smoczyca – Co będzie, jeśli twoja matka się dowie!
- Nie dowie się. - Powiedział zerkając na smoka. Smoczyca spuściła głowę, by po chwili znowu mnie mierzyć. - A twoje znamię… Jest śliczne. - Dodał na odchodne i cmoknął mnie w policzek. Serce waliło mi jak po długim sprincie. Ludzie wokół stali i patrzyli się z niedowierzaniem. Książę całujący w policzek zwykłą dziewczynę, wychowaną na wsi. Nawet ojciec mojej zmarłej przyjaciółki to dostrzegł i sam wpatrywał się we mnie jak i w księcia smoczego królestwa, jakby nie wierzył w to, co widzi. - Chodźmy Shillva, czas na nas.
~*~
- Książę, przynoszę wieści z królestwa tysiąca łez. - powiedział gadzi język wchodząc do pomieszczenia, w którym przebywał Devon.
- Mów.
- Mag ziemi nie żyje. Ciało dziewczyny upuściłem tak jak mi kazałeś Panie. Tuż przed nogami mieszańca. - powiedział. Na twarzy chłopaka malował się uśmiech. Wszystko szło zgodnie z planem, o którym myślał przez całą noc.
- Kto był na pogrzebie maga?
- Wszyscy przedstawiciele królestw. Łącznie z młodym księciem smoczego królestwa. Był z nim jego złoty smok. Shillva.
- Ten bękart ma syna?! - Warknął. Wokół chłopaka zaczęła krążyć potężna siła, a same jego oczy jak i znamię zabłysło czerwonym światłem. Przez jego ciało przebiegł ból, który poczuł tego samego dnia, kiedy to Laragossa zadał mu cios. Cios, który miał być śmiertelny.
- Panie, ale to nie koniec nowości. - ciągnął dalej gadzi język. - Młodemu księciu spodobała się twoja następna ofiara, książę.
- Moja ofiara? Ten mieszaniec? - prychnął. Choć z drugiej strony, w jego umyśle rodził się kolejny plan. Mógł teraz ranić jedną śmiercią dwie osoby. Samego Laragossę, mordując jego następce oraz tą dziewczynę. Gdyby związała się z księciem. Smocze królestwo straciłoby prawowitego następce tronu, co wiązałoby się z końcem dynastii panowania smoczych władców. Dawałoby to możliwość podbicia królestwa.