1.
- A to nic takiego. Oberwałem od jednego pijanego gangsterka, który tłukł się z innym o jakąś paniusię. - zachichotał. - Szef serio będzie chciał ją wciągnąć do bycia tajniakiem?
- Tak. - popatrzył na mnie – Dlatego w wolnej chwili razem z Tommym będziecie ją szkolić. Christine także. - Wstałam z miejsca.
- Christine jest tajniakiem?! - Krzyknęłam. Mark ryknął śmiechem.
- Tu wszyscy są tajniakami, kiedy potrzeba. - Max tylko wyszczerzył zęby.
Więcej nie wspominałam już o mojej przyszłej misji. Cieszyłam się, że zostanę tajniakiem po roku pracy. Że dostanę taką sprawę. Poczułam, że dobrze wybrałam. W tej pracy się odnajdę.
Wybiła osiemnasta i Max zaczął zbierać się do domu.
- Podrzucić cię? - Popatrzyłam na niego zaskoczona.
- A mieszkasz w mojej okolicy?
- Tak jakby. - uśmiechnął się. - Myślałaś, że gliniarz nie przejrzy gliniarza? Nie raz cię widziałem w swojej okolicy. Ale nigdy nie sądziłem, że będę z tobą pracować. - Dodał.
- Dobrze. Na pewno będzie szybciej niż metrem. - Pokręcił głową.
- Nie masz prawka? Ty? Policjantka?
- Co w tym dziwnego? Nie każdy musi być z powołania kierowcą. - Prychłam.
- Dobra, zbieramy się. Koniec pracy na dzisiaj. Jutro będziemy siedzieć do rana także… Uprzedź swoją współlokatorkę, że rano też cię odwiozę do domu. - Puścił mi oczko.
W biurze była tylko Christine i dwóch komandosów w kominiarkach. O czymś dyskutowali.
- Cześć Max. - Powiedział jeden z nich. - Dawno się nie widzieliśmy. - Popatrzył na mnie. - To ten świeżak, z którym pracujesz?
- Tak. Maia. Chrzest bojowy przetrwała, także będzie z niej dobry detektyw wydziału zabójstw. - powiedział. Komandos popatrzył na mnie
- Młodziutko wyglądasz. Ale czasami taki wygląd w tej pracy się przydaje. - Popatrzył z powrotem na Maxa. - Pilnuj jej. W mieście ostatnio łapią młode dziewczyny do burdeli. - Max zmarszczył brwi.
- Który?
- A jak myślisz?