Zbyt duże ryzyko. Fragment ksiażki „Negocjatorka"

Data: 2023-10-31 12:44:29 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 8 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Kraków, upalne popołudnie. Komisarz Marta Sułecka, policyjna negocjatorka, przyjmuje wezwanie do manifestowanej próby samobójczej. Nie spodziewa się, że ta decyzja w istotny sposób wpłynie na jej życie. Gdy negocjacje kończą się tragiczną śmiercią młodej kobiety, Sułecka wraz ze swoim nowym partnerem, Szymonem Kmitą, stara się ustalić, czy w tym przypadku nie doszło do podżegania do samobójstwa. Równocześnie kontynuuje prywatne śledztwo dotyczące tajemniczej śmierci swojej przyrodniej siostry, której ciało znaleziono dwa miesiące wcześniej na obrzeżach Puszczy Niepołomickiej.

W toku prowadzonych śledztw wyjdą na jaw nowe szczegóły, które zmuszą policjantkę do konfrontacji z własną przeszłością i wyznawanymi wartościami.

Czy Kmita jest osobą, której można zaufać? Komu najbardziej zależy na tym, by prawda nigdy nie ujrzała światła dziennego? Czy Sułecka rozwiąże dwie najtrudniejsze sprawy, nad jakimi dotąd przyszło jej pracować?

Negocjatorka Małgorzata Łatka grafika promująca książkę

Do przeczytania Negocjatorki Małgorzaty Łatki zaprasza Wydawnictwo Lira. W ubiegłym tygodniu na naszych łamach mogliście przeczytać premierowy fragment książki Negocjatorka. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:

Policjantka była świeżą negocjatorką. Niecały tydzień temu ukończyła kurs w Legionowie. Sułecka wiedziała o tym, bo sama ją szkoliła. W przeciwieństwie do Koteckiej Malik był negocjatorem z dłuższym stażem, ale jako dowódca miał zajmować się również innymi rzeczami. Głównie koordynowaniem zadań i współpracą z pozostałymi służbami.

— Brakuje jeszcze jednej osoby — odezwała się po chwili.

— Przydałby się ktoś z doświadczeniem. — Bogusz wypowiedział to, o czym Marta intensywnie myślała.

Odruchowo przesunęła palcami po niewielkim pinie, który nosiła przypięty do klapy torebki. Otrzymała go sześć lat temu, po ukończeniu kursu na negocjatorkę, i mimo że od tego momentu wiele zmieniło się w jej życiu, doskonale pamiętała, co znajduje się na niebieskim tle. Motto polskich negocjatorów.

— Dobrze, podejmę czynności. — Kątem oka dostrzegła, jak jej brat kręci głową.

Natomiast Bogusz tylko czekał na te słowa.

— Dokąd wysłać radiowóz?

— Nie trzeba. Jestem niedaleko Wielickiej. Dotarcie na miejsce zajmie mi kilka minut. Podaj numer bloku.

Gdy skończyła rozmowę, schowała telefon do torebki i spojrzała na Tomasza. Wiedziała, że akurat ze strony brata mogła liczyć na zrozumienie.

— Musisz jechać — stwierdził.

Przytaknęła, po czym cmoknęła brata w szorstki policzek.

— Odezwę się, jeśli negocjacje skończą się szybko.

Miała nadzieję, że dzisiejsza sytuacja kryzysowa nie będzie należała do najdłuższych w jej życiu. Najkrótsza trwała niespełna piętnaście minut i zdarzyła się na początku jej pracy jako negocjatorki. Z doświadczenia wiedziała, że takie należały do rzadkości, o czym przekonała się podczas kolejnego wezwania. Jej rekord wynosił czternaście godzin i dzisiaj nie chciałaby go pobić.

Na miejsce dotarła po ośmiu minutach. Znała to osiedle z czasów, zanim jeszcze ponure bloki w kolorze brudnej szarości ocieplono i pomalowano na kolor żółty tudzież oliwkowy, a dworzec płaszowski w niewielkim stopniu przypominał wyglądem obecny. Otoczenie również sprawiało teraz lepsze wrażenie, może za sprawą nowoczesnej infrastruktury, na którą w ostatnich latach wydano znaczne sumy pieniędzy.

Wjechała na teren osiedla i zatrzymała się na parkingu od strony balkonów. Zaciągnęła ręczny i wysiadła z klimatyzowanej mazdy. Powietrze było lepkie i gorące. Poprawiła okulary przeciwsłoneczne i rozejrzała się wokół. Przed blokiem czekał już zastęp straży pożarnej. Ich zadaniem było zabezpieczenie miejsca ewentualnego skoku. Nieco dalej stały dwie grupki osób, przypadkowych przechodniów. Nie zabrakło też zaciekawionych sąsiadów. Większość z nich schowała się w cieniu drzewa.

Marta najchętniej zrobiłaby to samo. Po jej skroni spłynęła kolejna kropla potu, a koszulka już zaczynała się nieprzyjemnie kleić do pleców. Rozejrzała się za Malikiem.

Zauważyła go od razu. Niski mężczyzna z siwymi włosami i brodą w takim samym kolorze właśnie skończył rozmawiać z jednym ze strażaków i ruszył w stronę Koteckiej. Policjantka stała na krawężniku i patrzyła gdzieś wysoko, robiąc sobie daszek z dłoni, by osłonić wzrok przed mocnym słońcem.

Sułecka podążyła za jej spojrzeniem. Kobietę, która planowała popełnić samobójstwo, dostrzegła na balkonie czwartego piętra. Barierka sięgała jej zaledwie do wysokości kolan. Dwoma rękami trzymała się za sznurek od prania, który ciągnął się tuż pod sufitem. Zamiary kobiety nie budziły żadnych wątpliwości. Samobójstwo było często wybieranym sposobem na odebranie sobie życia, szczególnie u osób chorych psychicznie. Ale byli również tacy, którzy decydowali się na taki krok z powodu długów, problemów z uzależnieniem od hazardu czy też zdrady partnera. Dla Sułeckiej manifestowane próby samobójcze były wołaniem o pomoc.

W tym momencie Martę martwiły dwie rzeczy. Pierwszą był balkon. Położenie od strony południowej było zapewne korzystne dla mieszkańców, ale teraz, kiedy słońce prażyło na całą ścianę bloku, nastręczało więcej problemów. Nie wiadomo, jak długo kobieta będzie w stanie wytrzymać w takiej pozycji, zanim uda się ją namówić do powrotu do mieszkania.

Drugą były dwie żółte koparki rozstawione pod blokiem. Robotnicy już zakończyli pracę. Wymiana rur kanalizacyjnych musiała być początkiem większego remontu, bo kilka metrów dalej stał kontener pracowniczy i przenośna toaleta.

Ruszyła w stronę swojego zespołu. Malik wyszedł jej naprzeciw.

— Co wiemy? — spytała mężczyznę. Jego twarz była okrągła jak naleśnik.

— Julia Bonar, dwadzieścia sześć lat — wymieniał dowódca. — Zabarykadowała się w mieszkaniu.

— Sama?

— Tak.

Chociaż tyle, pomyślała Sułecka. Sytuacje kryzysowe, które miały miejsce w domach, przeważnie bywały dla policjantów łatwiejsze, chociażby dlatego, że zwykle znana była tożsamość osoby, której mieli pomóc. Reszta przypadków to czysta loteria.

— Wrzuciłeś ją na bęben?

Jacek skinął głową. Po jego minie poznała, że to ślepy zaułek.

— Harcerka. Nie ma nawet mandatu.

— Wiadomo, jak długo tam stoi? — Marta spojrzała na kobietę, która dołączyła do niej i Malika.

— Zgłoszenie wpłynęło pół godziny temu. — Kotecka włączyła się do rozmowy. To była jej pierwsza akcja i czuła się podekscytowana czekającym zadaniem. — Sąsiad, którego balkon jest obok balkonu Bonar, udostępnił nam mieszkanie.

Marta odwróciła wzrok od młodszej koleżanki i spojrzała w stronę koparek.

— Da się coś z tym zrobić?

Malik pokręcił głową.

— Zbyt duże ryzyko. Gdyby skoczyła akurat wtedy, kiedy ktoś stałby na dole… — Samo wyobrażenie sobie tej sytuacji sprawiło, że ponownie pokręcił głową. — Nie będę narażać innych.

Marta musiała przyznać Malikowi rację. Na usta cisnęło się jej jeszcze jedno pytanie, chociaż podejrzewała, jaka będzie odpowiedź.

— Czy strażakom uda się chociaż rozłożyć skokochron?

— Nie przy tym sprzęcie — odparł, kończąc ten wątek. — Dobra, bierzmy się do roboty. Marta, będziesz negocjatorem prowadzącym, a ty, Iwona, zajmiesz się notowaniem. Jak jesteście gotowe, to zaczynamy.

Policjantki przytaknęły. Kotecka, nie zwlekając, wyciągnęła z plecaka notes i długopis. Jej główne zadanie polegało na zapisywaniu każdej informacji, jaką uzyskają od Julii Bonar. Na Marcie spoczywała odpowiedzialność za prowadzenie rozmowy.

Nie odzywając się już do siebie, ruszyli w stronę budynku. Obchodząc go z prawej strony, minęli po drodze kilka wychudzonych kotów buszujących w pobliżu koszy na śmieci i starszą panią ściskającą w dłoniach dwa ciężkie worki.

Drzwi prowadzące na klatkę schodową były otwarte. Ktoś zablokował je kamieniem. Marta ściągnęła okulary przeciwsłoneczne i wsunęła jeden z zauszników za koszulkę. Weszli do chłodniejszej o kilka stopni klatki schodowej i szybko pokonali cztery piętra. Sąsiad, krępy mężczyzna o nieco dłuższych włosach, które teraz z powodu upału przykleiły mu się do spoconego czoła, już na nich czekał na wycieraczce. Twarz Henryka Magiery wyrażała niepokój. W dłoniach ściskał ściereczkę kuchenną.

Książkę Negocjatorka kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Tagi: fragment,

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Negocjatorka
Małgorzata Łatka 0
Okładka książki - Negocjatorka

Zdarzają się sprawy, w których nic nie jest oczywiste, a na każdy krok do przodu przypadają dwa kroki wstecz… Kraków, upalne popołudnie. Komisarz...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje