Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: 2009 (data przybliżona)
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 154
Miłość to niesamowicie silne uczucie. Niejeden poeta zachwycał się jego potęgą. Nie tylko góry przenosi, ale też nie ma sobie równych. Jednak czy sama miłość wystarczy, by pokonać wszystkie problemy? Nawet te tkwiące głęboko... w naszej podświadomości?
Lekki, upalny klimat romantycznej Francji to idealna sceneria dla niejednego romansu. I tak właśnie dzieje się w Zapachu lawendy. Ta książka to aż trzy wyjątkowe opowiadania. W każdym z nich miłość odgrywa główną rolę, ale w żadnym, nie jest to proste uczucie...
Na początku poznajemy Sebasteina, dla którego dom rodziny to początek do odkrycia tajemnicy własnego pochodzenia. Wbrew sobie poznaje tam też Ellę, kobietę równie samotną, co zaskakującą. Ich losy zaczynają się splatać, co z tego wyniknie?
Druga historia to ognisty romans Billie z jej szefem. My trafiamy wprost na ich wesele. Jednak już podczas nocy poślubnej na jaw wychodzą sekrety panny młodej. Czy porywczy mąż zaakceptuje tajemnice żony? A może przyzwyczajony do luksusowego życia zdecyduje się porzucić kobietę, która go oszukała?
I na końcu kolejne, również podzielone przez sekrety małżeństwo. Gdy Sofie dowiaduje się, że jej świeżo poślubiony mąż ją zdradza, znika bez śladu. Jak długo uda jej się ukrywać przed... miłością?
Bardzo trudno wypowiedzieć się o trzech, tak różnych opowiadaniach. Łączy je kilka cech: Francja, lato i zagmatwane uczucia. Każda jest na swój sposób czarująca, ale też zupełnie inna. Zacznijmy więc po kolei.
Pierwsze opowiadanie to typowo letnia, lekka opowieść. On, ona, problemy, ale wszystko powoli zmierza we właściwym kierunku. Klasyczne kobiece czytadło, z kilkoma zwrotami akcji, ale przede wszystkim długimi, romantycznymi opisami. Akcja jak ciepłe powietrze powoli otula Czytelnika.
Drugie opowiadanie już od pierwszej strony zaskakuje tempem. Tym razem uczucia są gwałtowne, pełne niedomówień i sekretów. Bohaterzy dostarczają nam mnóstwa emocji, a sobie nieprzespane noce. W opowieści dominują dynamiczne dialogi. Zwrotów akcji jest tak dużo, że gdy nagle dochodzi do finału, jestem zaskoczona, że to już. Samo zakończenie wydaje mi się nie tylko zbyt gwałtowne, ale też trochę „na siłę”. Tak jakby autor musiał zakończyć pisanie w miejscu niedogodnym dla siebie, ponieważ taki miał limit stron. Moja opinia wynika też z tego, że jest to mój zdecydowany faworyt wśród opowiadań. Podczas czytania pierwsze odpoczywałam, przy drugim z zapartym tchem śledziłam rozwój wydarzeń.
Również trzecia opowieść oparta jest na silnych emocjach i podobnym typie tajemnicy. Jednak motywacja wewnętrzna głównych bohaterów wydała mi się mniej wiarygodni. Coś w ich zachowaniu było nielogicznego. I chociaż sama historia była ciekawa, nie poruszyła mojego serca.
Gdybym mogła... poprosiłabym autorów o rozwinięcie tych opowiadań, każdego do pełnowymiarowej powieści. Polubiłam bohaterów, ich zagmatwane historie i z żalem porzucałam ich świat na rzecz następnego duetu.
Zapach lawendy to zbiór trzech opowieści o silne miłości. Raz pogodnych, raz porywających, ale zawsze poruszających. Idealna propozycja na lato. I nie ważne, czy nad morze, w górach czy na własnej kanapie. W tym sezonie miłość będzie pełna... tajemnic.
Bogaty biznesmen, Gabriel, niemal z dnia na dzień sprzedaje firmę i likwiduje wszystkie sprawy w Nowym Jorku. Postanawia wrócić w rodzinne strony, ale...
Rachel pochodzi z rodziny londyńskich restauratorów. Jej wyjazd do Francji miał być ściśle służbowy, jednak Luc, właściciel winnicy, zamiast rozmawiać...
Przeczytane:2016-06-29, Przeczytałam,
Lawenda. Najczęściej kojarzy mi się właśnie z Prowansją we Francji - miejscem, które do tej pory znam jedynie z książek, lecz marzę, by któregoś dnia móc je zobaczyć. Dlatego też, zanim sięgnęłam po książkę "Zapach lawendy", już sam tytuł sprawił, że gdzieś tam wytworzyła się myśl "ta lektura zdecydowanie będzie klimatyczna". Czy taka się okazała? I tak, i nie. Jest to bowiem zbiór trzech historii, które jednak pod względem fabuły są do siebie mocno zbliżone. Każda z nich na swój sposób wyjątkowa, lecz nie wszystkie urzekły mnie w równym stopniu.
Pierwsza historia to "Słoneczne lato" Niny Harrington. Główna bohaterka, Ella, mieszka w małym miasteczku we Francji, samotnie wychowując ukochanego synka Dana. Zajmuje się opieką domu pewnej kobiety imieniem Nicole, natomiast dodatkowo zarabia grając na fortepianie i śpiewając w hotelu. Któregoś dnia, do miasteczka przybywa znany biznesmen Sebastien chcąc spotkać się ze swoją macochą - Nicole - z którą zawsze łączyły go bliskie więzi. Los chce, że poznaje także Ellę i w ciągu kilku dni zaczyna rodzić się między nimi uczucie... Czy będzie to jedynie przelotny romans? A może między tą dwójką pojawi się prawdziwa miłość?
Druga historia "Miodowy miesiąc w Prowansji" autorstwa Lynne Graham to z kolei opowieść o małżeństwie, które poprzez liczne kłamstwa i intrygi zostaje wystawione na próbę. Billie poślubia miliardera - Aleksieja, lecz on nie ma bladego pojęcia, co do tej pory zatajała przed nim żona. Gdy się o tym dowiaduje, rozpętuje się piekło. Lecz mimo to, postanawiają oni spróbować w jakiś sposób znaleźć wspólne rozwiązanie. Czy im się uda? A może niektórych spraw nie da się wybaczyć?
Ostatnie opowiadanie, czyli "Na południu Francji" Amandy Browning to historia małżeństwa, które poprzez niedomówienia zostało wystawione na długotrwałą rozłąkę. Kiedy Sofia dostaje zdjęcia męża, z których wynika, że ten ją zdradza, postanawia od niego odejść - jednak co gorsze - bez słowa. Przez sześć lat ukrywa się na północy kraju, lecz wtedy odnajduje ją Lucas... Czy ich drogi znowu się zejdą? Czy uda im się wyjaśnić wydarzenia sprzed lat?
Jak też widzicie, każda z tych historii krąży wokół miłości, lecz także namiętności, ogromnego pożądania, a wszystko to często podsycane jest nutką zawiści i komplikacji... Dlatego też, jak wspomniałam, opowiadania są do siebie podobne i dzięki temu całość wydaje się być naprawdę spójna. Jeśli jednak miałabym oceniać każde z nich osobno, najbardziej do gustu przypadło mi zdecydowanie pierwsze z nich. Ta historia była naprawdę urocza i czytając ją, czułam w jakiś sposób klimat tamtego miejsca. Na chwilę mogłam przenieść się w swojej wyobraźni właśnie do Francji, do tego pełnego uroku domu i wraz z bohaterami przeżywać wszelkie emocje. Również trzecie opowiadania całkiem mi się podobało - chociaż w pewnych momentach irytowało mnie zachowanie bohaterów, to mimo wszystko utrzymane było w dobrym klimacie. Natomiast osobiście uważam, że druga historia jest najsłabsza. Totalnie do mnie nie przemówiła i szczerze przyznam, że bohaterowie bardzo działali mi na nerwy. Szczególnie Aleksiej - myślę, że z takim mężczyzną nie byłabym w stanie wytrzymać jednego dnia. No chyba, że wcześniej przywołałabym go jakoś do porządku - niekoniecznie w delikatny sposób. Sumując jednak całość, książka utrzymana jest na całkiem dobrym poziomie, jednak nie spodziewajcie się nie wiadomo jak ambitnych historii. Jest to tak naprawdę dobre czytadło właśnie na ten wakacyjny, pełen relaksu, czas. Jeśli więc szukacie książki, przy której możecie jedynie spędzić miłe chwile, bez konieczności wysilania szarych komórek, to "Zapach lawendy" idealnie się tutaj sprawdzi.
Podsumowując, na plusy tej książki składa się więc jej lekkość - styl, jakim posługują się wszystkie autorki jest naprawdę przyjemny w odbiorze, właściwie książkę przeczytałam w raptem jeden dzień. Jednak jedyne, czego mi zabrakło, to właśnie klimat. Miałam nadzieję, że te miejsca zostaną zarysowane jakoś tak... lepiej. Poziom w miarę trzyma jedynie pierwsze opowiadania, w kolejnych kompletnie nie poczułam tej Francji, a szkoda. Bohaterowie również pozostawiają nieco do życzenia. Oczywiście jednych polubiłam bardziej, innych mniej, o czym już wspomniałam wcześniej przy okazji postaci Aleksieja. Mimo wszystko, to dobra książka właśnie na wakacyjnych okres, ot tak, dla odstresowania.