Wydawnictwo: MG
Data wydania: 2012-12-06
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 256
Czy Wrzos to typowy romans? Czy raczej powieść zaliczana do kanonu literatury pięknej, opisująca nieskalaną i czystą miłość? Trudno jednoznacznie opowiedzieć się za którąś z zaproponowanych wersji. Ale nie czekając można się dowiedzieć, co tym razem nam przyniosła Maria Rodziewiczówna i jakie emocje nas zaserwowała …
Do cenionej i szlachetnej rodziny Sanickich dołącza młoda, 20 – letnia dziewczyna. Andrzej Sanicki, bawidamek i lekkoduch poślubia biedną dziewczynę ze wsi, bez posagu, z niższej sfery społecznej. W domu macocha ją poniewiera i jedynie może liczyć na ojca. Dziewczyna opuszcza ukochaną wieś i wyrusza do obcego i nieznanego miasta. Mezalians widać z daleka. To ojcu zależało na poślubieniu Kazi, aby chociaż na chwilę oderwać syna od innej kobiety, z którą spędza czas syn. Nie przynosi mu to powagi, Celina to kobieta lekkich obyczajów lubiąca się zabawiać mężczyznami. Ale ojciec ma nadzieję, że ślub zmienia postrzeganie syna w oczach śmietanki towarzyskiej i zakończy plotki o jego romansie. Czu ojcu uda się osiągnąć to, o co nieustannie zabiega? Czy jest możliwe, że w zaaranżowanym małżeństwie wybuchnie płomienne miłość? Czy młodzi zerkną na siebie bardziej przychylnym okiem i będą się mieć ku sobie? Czy taki związek na szansę na przetrwanie?
Maria Rodziewiczówna po raz kolejny zachwyca historią niespełnionej i trudnej miłości, miłości z góry skazanej na niepowodzenie. Małżonkowie z innych warstw społecznych, a tym bardziej czasy, w których rozgrywa się opowieść nie należą do sprzyjających młodym. Autorka pokazuje nam obraz dziewczyny ze wsi, która musiała się dostosować do życia w innych realiach, w mieście i z dala od rodziny. U boku mężczyzny, którego nie kochała. Ale zamierzała się wywiązać z danej obietnicy. Poświęciła swoje marzenia i plany, ale czy było warto? Co dzięki temu osiągnęła? Czy mąż w końcu ujrzał w niej prawdziwą kobietę?
Zapraszam w podróż do minionych lat, aby zobaczyć, jakimi wartościami ludzie się kierowali, czy byli szczęśliwi i zadowoleni z życia? Czym była dla nich miłość i pożądanie? Jak traktowano ludzi z niższych warstw społecznych? Czym był status społeczny i jak go wykorzystywano? Czy bohaterowie tej powieści odnaleźliby się dzisiaj? Trudne pytania ...
Na pewno zwraca uwagę i głębsze zainteresowanie styl i język powieści, jakże inny od dzisiejszych. Trochę trudny, ale interesujący, właściwy dla czasów, w których lektura powstała.
Polecam, idealna na zimowe długie wieczory. Ciepłych słów o miłości nigdy dość!
Maria Rodziewczówna to bez wątpienia jedna z najwspanialszych kobiet Rzeczypospolitej, uczyła jak nie dać się wrogom, jak scalać wspólnotę, jak bronić ziemi, ojczystej mowy i miłości do ojczyzny. Dziś już nieco zapomniana, była w swoim czasie autorką wywołującą sprzeczne reakcje, z jednej strony uwielbiana, z drugiej zaś odsądzana od czci i wiary. Uważana za autorkę romansów dla pensjonarek, napisała ponad 30 powieści, w których ze znawstwem opisywała życie prostych ludzi i ziemian. Krytyka nazywała ją "żubrem w spódnicy”, choć właśnie taką osobą była. Krytycy zarzucali jej także wtórność i powtarzanie rozwiązań fabularnych wcześniejszych pisarzy pozytywistycznych. Autorka zmarła na zapalenie płuc 6 listopada 1944. Jej najsłynniejsze powieści to: Dewajtis, Lato leśnych ludzi, Między ustami a brzegiem pucharu, Straszny Dziadunio oraz Wrzos.
Nie lubię książek o miłości, bo ich fabułę dałoby się streścić w trzech zdaniach. Niemniej, jest coś takiego w powieściach Rodziewiczówny, że daję się im porwać od pierwszej strony i nie wypuszczam ich aż do ostatniej. Być może dlatego, że nazwanie Wrzosu po prostu romansem nie oddaje nawet połowy ducha tej książki. Bo wrzos to kwiat, który tak łatwo zdeptać, to kwiat z kartek papieru barwny i wzruszający. Wrzos to miłość, tak różnorodna.. to miłość do ziemi, do ludzi i do natury... i do tej jedynej. Pełna niegasnącej pasji, którą się odczuwa w trakcie czytania. Cudowna, choć zdaje się być banalna, a jednak nie sposób się od niej oderwać, od tej historii mądrej, barwnej, trochę magicznej i po stokroć kojącej duszę. I zabrzmi to ciut schematycznie, ale Wrzos jest opowieścią, która zmusza do myślenia. Nie tylko o sile miłości, ale o tym co w życiu ważne, o tym, czy bogactwo materialne, pieniężne jest warte położenia na szali życia, wszystkiego innego? Pozornie prosta historia, ale jak napisana. Zatracam się niej i zatracać się będę. Bo książki Rodziewiczówny, to podróż dla mnie wielce sentymentalna, podróż pełna ciepła i wzruszeń, którą chcę odbyć jeszcze nie raz.
Świetna krytyka ówczesnego mieszczaństwa - bez wartości, sentymentów, poszanowania dla innych.
Mimo wszystko liczyłam na przemianę męża głównej bohaterki, ale cóż zrobić - jestem zbyt wielką romantyczką.
"Wrzos" czytałam jako nastolatka, wróciłam do niej po latach. Jest tak samo zachwycająca jak naście lat temu. Historia o trudnych wyborach, nieszczęśliwych miłościach, o zepsuciu wyższych warstw. Czytając tym razem nieco inaczej odbierałam niektóre rzeczy, na przykład reakcje podopiecznych Kazi na tragiczne wydarzenia - utyskiwanie nad własną przyszłością a nie faktyczny żal nad losem swojej dobrodziejki.
Tytułowe Czahary to majątek, stanowiący część spadku. Spierają się o niego dzieci starego Janickiego, który miał trzech synów i dwie córki...
Przystojny Jan Stankar ma duszę artysty i głowę pełną marzeń o wielkiej miłości. Gdy poznaje piękną Tolę, natychmiast się w niej zakochuje. Zasypuje namiętnymi...
Milutkie stworzenie. Żeby było moje, to bym zabił.
Więcej