Jeden wybór może cię zmienić.
Jeden wybór może cię zniszczyć.
Jeden wybór pokaże, kim jesteś…
Altruizm (bezinteresowność), Nieustraszoność (odwaga), Erudycja (inteligencja), Prawość (uczciwość), Serdeczność (życzliwość) – to pięć frakcji, na które podzielone było społeczeństwo zbudowane na ruinach Chicago. Każdy szesnastolatek przechodził test predyspozycji, a potem w krwawej ceremonii musiał wybrać frakcję. Ten, kto nie pasował do żadnej, zostawał uznany za bezfrakcyjnego i wykluczony.
Ten, kto łączył cechy charakteru kilku frakcji, był niezgodny – i musiał być wyeliminowany...Ale to już przeszłość. Społeczeństwo frakcyjne, w które Tris tak wierzyła, legło w gruzach – podzielone walką o władzę, naznaczone śmiercią i zdradą. Jednego tyrana zastąpił drugi. Miastem rządzą niepodzielnie bezfrakcyjni. Tris wie, że czas uciekać. Lecz jaki świat rozciąga się poza znanymi jej granicami? Może za murem będzie mogła zacząć z Tobiasem wszystko od nowa, bez trudnych kłamstw, podwójnej lojalności, bolesnych wspomnień? A może poza miastem nie ma żadnego świata…,br>Lecz nowa rzeczywistość jest jeszcze bardziej przerażająca. Nowe szokujące odkrycia zmieniają serca tych, których kocha. Raz jeszcze Tris musi dokonać niemożliwych wyborów - odwagi, wierności, poświęcenia i miłości. Bo tylko ona może przeszkodzić kolejnemu rozlewowi krwi…
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 2014-04-29
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 351
Oj,dawno mi sie nie dłużyła żadna książka tak jak te z serii Niezgodna.Autorka pojechała po bandzieNajpierw stworzyła multum postaci,by je w końcu gremialnie wybić.Krew leje się strumieniami,ludzie giną,bądź zostaja ciężko ranni,niektórrzy w głupi sposób poświęcają się dla innych,dla niektórych zaś poświęcenie to świadomy wybór.W Wiernej autorka zmieniła narrację powieści na przemienną, pisaną z punktu widzenia Tris i Tobiasa.Wprowadza to poczatkowo troche chaosu,ale mozna się do tego po pewnym czasie przyzwyczaić.Świat "za płotem" jest niby bezfrakcyjny,ale nadal istnięją tu ostre i wyraźne podziały na czystych Genetycznie(UC) i Upośledzonych Genetycznie(UG).Do tych pierwszych należą Niezgodni,ci drudzy to pozostali,traktowani jako osoby gorszego sortu.Tris i Tobia odkrywają,że brak jest miejsca,w którym nie istniałaby destabilizacja,korupcja czy żądza władzy i chęć kontroli,bez względu na to gdzie są,że nie wynika to z genetycznego defektu,lec że to sprawa typowo ludzka. Zło jest w każdym,a miłość polega na tym,by dostrzec to zło w sobie,bo tylko wtedy można wybaczyć drugiemu człowiekowi. Nie przeczę,że jest coś interesującego w tej książce,jest jednak ona przeznaczona do wyraźnie młodszych czytelników niz ja.Według mnie autorka miała fajny pomysł ,ale nie potrafiłą go odpowiednio przedstawić.Szkoda,bo książka miała potencjał...
Nikt się nie spodziewał tego, że kiedyś nadejdzie taki dzień, gdy dobrze prosperujące frakcje przestaną istnieć. Ład został zniszczony przez wybuch rewolucji, a władzę nad wszystkimi przejmują Bezfrakcyjni - niegdyś usunięci w cień, dzisiaj postrach pozostałych ludzi.
Tris Prior powinna być szczęśliwa. Jej największy wróg, Jeanine Matthews, został wyeliminowany, jednak na jego miejsce wskoczył nowy. Jest nim przywódczyni Bezfrakcyjnych, a zarazem matka jej ukochanego - Evelyn Eaton. Dziewczyna wie, że najlepszym sposobem na uniknięcie kłopotów jest ucieczka, a najlepiej za mur, gdzie ponoć czekają na takich jak ona. Tylko czy ta informacja jest nada aktualna? A jeżeli za murem jest o wiele gorzej, niż tutaj?
Tris postanawia to sprawdzić. Wraz z przyjaciółmi udaje się poza miasto, lecz to, co tam odkrywa pokazuje jej, iż to nie jest koniec niespodzianek. Nowa rzeczywistość jest jeszcze bardziej przerażająca. Kolejne zagrożenia życia są nieuniknione i tylko rozsądek, odwaga oraz poświęcenie będą w stanie coś zdziałać.
Tylko czy Tris jest gotowa na kolejną lekcję życia?
Ciężko jest mi powiedzieć coś takiego o książkach, jednak cieszę się, iż to koniec mojej przygody z tą trylogią, a zarazem z problemami Tris i Tobiasa. Wszyscy, co mnie znają to wiedzą, że jestem zapaloną miłośniczką postapokaliptycznych wizji świata, jednak ta historia przekonała mnie, że nie każda książka tego gatunku przypadnie mi do gustu. Owszem, pierwszy tom bardzo mi się podobał (wiem, kolejny raz o tym wspominam), ale kolejne części to dno i wodorosty.
,,Zło jest w każdym, a miłość polega na tym, by dostrzec to samo zło w sobie, bo tylko wtedy można wybaczyć drugiemu człowiekowi."
Tym razem akcja książki przez chwilę toczy się na ruinach Chicago, by zaraz potem przenieść nas za magiczny mur, który otaczał miasto. Spodziewałam się ogromnego wow i systemu potrafiącego mnie rzucić na kolana, lecz otrzymałam Agencję i kolejną serię zbędnych miejsc oraz sytuacji, które zyskały status zapychaczy książki.
W tej części Tris zachowywała się jak rozkapryszona nastolatka, a Tobias jeszcze bardziej stracił w moich oczach. Co jak co, ale te dwie postaci były tak naiwne, że aż bolały mnie zęby, gdy przyszło mi czytać kolejny absurd, a zaciskałam szczękę z takim impetem, że... aua. Dodatkowo brakowało mi poważniejszych decyzji oraz dorosłego postrzegania świata, chociaż czego można się spodziewać, gdy główna bohaterka ma marne szesnaście lat? Zanim zostanę wybatożona rzepą czy każecie mi klęczeć na rozgotowanym selerze to od razu mówię, że niektóre trzynastolatki mają więcej oleju w głowie, niż panna Prior.
No i ludzie zapychający fabułę. Nigdy nie spodziewałam się, że gdziekolwiek będzie ich aż tyle, że można by było zrobić kolejne części, by ich lepiej opisać. Jak ja się myliłam. Chyba niektórzy autorzy powinni iść na lekcję do Roth.
,,Może człowiek, jak skóra na dłoniach, robi się twardszy pod wpływem stale zadawanego bólu."
Autorka próbowała nam pokazać, że każdy wyidealizowany świat można porównać do akwarium, gdzie wystarczy drobne pęknięcie, by wszystko rozbiło się na tysiące kawałków. O ile było to wiarygodne w ,,Niezgodnej", tak w ,,Wiernej" nie miało to już całkowicie sensu. Wiele razy miałam ochotę odłożyć tę książkę i zostawić na wieczne niedoczytanie, ale wiecie - z wrogiem trzeba walczyć. Dodatkowo te wieczne kłótnie między Tris i Tobiasem były tak irytujące, że zastanawiałam się tylko, czy tutaj czasem autorka znowu nie miała pomysłu, co dalej wklepać.
Trzeba również wspomnieć, iż książka jest tak przewidywalna, że tylko głupi by się nie zreflektował, jaka niespodzianka na nas czeka. Wróć: nawet ci domyślą się tej rzeczy. Coraz więcej aspektów wskazuje na to, że ta część jest niedopracowana i stworzona na odczep się, byle tylko była. Takie jest moje zdanie.
I znowu błędy. Brak przecinków, źle zapisane słowa... Rany, znowu muszę to napisać: jeżeli chcecie od ludzi 39,80 za jakąkolwiek książkę to najpierw ogarnijcie do porządku korektę, bo te błędy tak biją w oczy, że aż wstyd! Rozumiem, może jest nadmiar powieści, ale każdy czytelnik pragnie czytać coś, co wygląda schludnie, a nie jest sprawdzone byle jak. Owszem, ja nie jestem święta i sama popełniam błędy, ale oni mają to wyuczone, gdy ja z trudem przyswajałam wszelkie zasady interpunkcji w przeróżnych pracach. Tutaj ogromny minus dla korekty z wydawnictwa Amber!
Podsumowując:
Zawsze po środkowym tomie trylogii (uznawanego za pomost pomiędzy najlepszymi częściami) powinno powstać takie arcydzieło, że niesmak po wcześniejszej lekturze powinien zniknąć, jednak w tym przypadku Roth zniszczyła tę teorię.
Veronica Roth miała nadzieję, że stworzyła coś, co długo pozostanie w pamięci. No i owszem - zostanie. W tej negatywnej postaci.
Informacja ukrywana przez tyle lat nareszcie została ujawniona. Teraz tysiące ludzi zna prawdę, która przez wiele pokoleń była ukrywana. Jednak niestety prowadzi to tylko do większego rozłamu. Niektórzy chcą pozostawić system frakcyjny, inni chcą zniszczyć frakcje i zataić istnienie innego świata poza ich miastem. Dlatego właśnie powstaje ugrupowanie, które zwie się Wiernymi. Pragną oni przywrócić frakcje i poznać świat za płotem. Po wielu kłótniach i planach siódemka osób z różnych frakcji udaje się za granice miasta. Co ich tam czeka? Czy cała prawda została ujawniona w nagraniu? O co toczy się wojna?
Dobre wspomnienia mam wyłącznie po "Niezgodnej". "Zbuntowana" nie podbiła mojego serca, jednakże bardzo dobrze mi się ją czytało. Nie wiedziałam, czego się spodziewać po "Wiernej". Czy znowu poczuję klimat tak dobrze utrzymywany w "Niezgodnej", a może pojawi się naiwność ze "Zbuntowanej"? Miałam wiele obaw co do zakończenia serii. Niestety okazały się one całkowicie uzasadnione.
Zacznę od tego, że zmienia się narracja. Teraz nie widzimy świata wyłącznie oczami Tris. Pojawia się też narracja z punktu widzenia Tobiasa. Pewnie wiele osób z tego się ucieszy, jednak mnie ten fakt przybił. Ta postać była zawsze dla mnie wyjątkowa i tajemnicza. Uwielbiałam ją obserwować z boku i razem z Tris próbować rozszyfrować. Teraz miałam szansę ujrzeć jego uczucia i sposób myślenie. Nie urzekł mnie on, wręcz zniechęcił. W dodatku przez całą książkę musiałam walczyć z myleniem postaci. Rozdziały są krótkie i zawsze opatrzone na początku opisem "Tris" lub "Tobias". Niestety to nie pomogło mi odróżnić, o kim teraz czytam. Czasami zdarzało się, że czytałam przemyślenia Tris, a tymczasem były to rozważania Tobiasa. Bardzo mnie to denerwowało. One były tak bardzo do siebie podobne. Gdyby może jeszcze była narracja trzecioosobowa, łatwiej byłoby mi się odnaleźć w zapiskach. Na tym polu bardzo się zawiodłam.
Kolejną rzeczą jest styl autorki. Dla mnie w tej książce okazał się masakryczny. Jeśli czytaliście poprzednie części, to wiecie, że styl i język są naprawdę proste. Tutaj to była mieszanina. Wszystkie odczucia, emocje były opisywane bardzo prosto i nawet przyjemnie. Jednak gdy wchodziły sprawy naukowe, nagle wszystko się gmatwało. Często musiałam wracać, żeby przeczytać jakiś akapit, ponieważ przyzwyczajona do łatwych i prostych sformułowań, dekoncentrowałam się, czytając skomplikowane tezy. W dodatku, gdy już zrozumiałam o co chodziło autorce w tym akapicie, miałam wrażenie, że to "masło maślane" albo jedno zdanie zapisane niepotrzebnie w dziesięciu. Wyjątkowo mnie to irytowało. Nienawidzę nagłych zmian w języku. Wyznaję zasadę, że powieść powinna być cała napisana lekko lub w całości językiem literackim i barwnym. A tutaj wystąpiła kompletna mieszanka.
Niestety nie wciągnęłam się też w fabułę. Czasami miałam ochotę odłożyć książkę i już nigdy po nią nie sięgać. Zajęło mi dużo czasu jej przeczytanie. Gdy ją nareszcie odłożyłam przeczytaną, poczułam ulgę. Bardzo nad tym ubolewam, bo w powieści było wiele wzruszających i przerażających chwil, a ja nie umiałam ich docenić. Bohaterowie ginęli, a ja przyjmowałam tą wiadomość, jakby to nic nie znaczyło, było całkowicie normalne. Jednak to mogę zrzucić na znajomość niektórych wydarzeń. Moje koleżanki zadbały o to, żebym przed przeczytaniem książki dobrze znała koniec.
Tak naprawdę jedyną pozytywną cechą, jaką umiem znaleźć, jest znaczenie tej książki. Pod wszystkimi wadami kryją się rzeczy, które często są niedostrzegane. Cała powieść sprawiła, że bardziej zaczęłam obserwować swoje społeczeństwo. Te wszystkie straszne wydarzenia, które zdarzyły się w tym miejscu, skłoniły mnie do refleksji. I to naprawdę doceniam.
Cała seria "Niezgodnej" niestety nie podbiła mojego serca. Czytało się ją miło, jednak na wielu polach czułam się zawiedziona. Nie będę jej polecać, choć odradzać też nie. W ostatnim czasie do księgarni weszła książka "Cztery", która opowiada o życiu Tobiasa przed dołączeniem do Nieustraszoności. Większość z Was zna moje podejście do tego typu dodatków. Raczej uważam, że są one tworzone tylko w celach finansowych. Jednak mimo mojego zdania i raczej niechęci do tej nowej powieści, mam zamiar ją przeczytać. Jak pisałam wcześniej, Tobias od początku mnie fascynował. Wracając do "Wiernej", uważam, że jeśli czytaliście dwie pierwsze części powinniście dokończy tę trylogię. Może nie zachwyci ona Was, jednak da nowy wizerunek na wcześniejsze wydarzenia.
Książka rewelacyjna. Do samego końca jest się niepewnym losow bohaterów, którzy wyjechali z miasta. Poznawanie innych miejsc w tamtym świecie wzbudziło we mnie wzruszenie i ciekawość. Podczas lektury jednak brakowało mi ich miasta czy walki do których bylam przyzwyczajona we wcześniejszych częściach. Jednak książka bardzo mi się podobała.
Tris dokonuje wyboru: ocalić Chicago lub siebie. Wybiera pierwszą opcję, trafia do centrum badań, z którego obserwuje życie w Chicago i dokonuje wielu odkryć. Okazuje się, że Agencja wcale nie ma tak szlachetnych pobudek, jak początkowo się wydawało, a ponadto chce zaszkodzić jej najbliższym. Czy Tris uda się ocalić wszystkich i powstrzymać agencję? A nawet jeśli, to jakim kosztem?
Kolejna seria, której ostatnia część to porażka. Zupełnie mnie nie poniosła. Nudna i przewidywalna.
NAJLEPSZA powieść Veroniki Roth, autorki światowego megahitu Niezgodna. Ona - zabija dotykiem, on - jako jedyny jest na ten dotyk odporny. Spętani przeznaczeniem...
Veronica Roth powraca w wielkim stylu! Cykl „Niezgodna” podbił serca czytelników na całym świecie. Teraz Veronica Roth powraca –...
Przeczytane:2019-01-22, Ocena: 4, Przeczytałam, Na czytniku, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2019 roku,
Społeczeństwo frakcyjne przestało istnieć. Po pokonaniu Jeanine władzę przejęła Evelyn i jej armia bezfrakcyjnych. Głosząc triumf wolności, nałożyli na miasto kajdany kolejnej dyktatury. Mimo to wiadomość od Edith Prior zdążyła wybrzmieć i zasiać w ludzkich sercach ziarno ciekawości. Grupa "wiernych", przywiązanych do ideologii frakcyjnej i sprzeciwiających się władzy Evelyn, postanawia wysłać za ogrodzenie grupę śmiałków, wśród których znajdują się Tris i Tobias. Gdy odnajdują tych, którzy zostawili dla nich wiadomość, wydaje im się, że trafili do raju. Jednak z czasem przekonają się, że ten raj skrywa wiele mrocznych tajemnic...
Trylogia "Niezgodna" to pierwsza seria, którą dokończyłam w ramach mojego noworocznego postanowienia o zmniejszeniu liczby rozpoczętych serii. Dwa pierwsze tomy nie były jakoś specjalnie wybitne, ale spełniły swoje zadanie polegające na dostarczeniu mi rozrywki. Czy trzeci sprawił się równie dobrze? Nie do końca. Bo w trzecim tomie wszystko się posypało...
Już sam pomysł podziału społeczeństwa na czyste geny i geny uszkodzone jest dziwny. Podobno uszkodzenie genów spowodowało jakiś wielki konflikt, ale nie dowiadujemy się co to za konflikt ani skąd wzięli się ludzie z czystymi genami. Rebelia ludzi z uszkodzonymi genami też jest źle potraktowana. Był jakiś ruch oporu, była akcja, ale nie spowodowała żadnych konsekwencji a słuch po ruchu oporu po niej zaginął. Wszystko tutaj wydaje się strasznie naciągane, jakby autorka tak właściwie nie miała dobrego pomysłu na kontynuację i testowała po kolei kilka z nich żadnego nie doprowadzając do końca.
"Czasem życie jest naprawdę do dupy. Ale wiesz czego się trzymam? Chwil, które nie są do dupy. Cała sztuka polega na tym, by umieć je dostrzec."
Zła jest też relacja Tris i Tobiasa. Nie wiem co wstąpiło w jedno i drugie, ale zachowują się zupełnie inaczej niż można oczekiwać a do siebie nawzajem odnoszą się co najmniej niewłaściwie. Cała (niewielka) magia gdzieś zniknęła, teraz to po prostu stare, zgorzkniałe małżeństwo, które nie może już na siebie patrzeć. Gdzie się podziało ich uczucie? I rozsądek? Z resztą bohaterów też nie jest dobrze, wszyscy jakoś wyblakli, stracili swoje odrębne charaktery i upodobnili się do siebie. Stali się tylko imionami na papierze, nie osobnymi bohaterami.
Nie zrozumcie mnie źle, wciąż dobrze się bawiłam przy lekturze, po prostu czegoś mi brakowało. Jednym z mocniejszych punktów książki jest za to zakończenie - muszę je pochwalić, bo obawiałam się przesłodzonego "i żyli długo i szczęśliwie" a tu taka miła niespodzianka. Było dużo akcji, kilka razy wydarzenia naprawdę mnie zaskoczyły. Za to duży plus, te kilka rzeczy naprawdę ratuje całą powieść.
"Zło jest w każdym, a miłość polega na tym, by dostrzec to samo zło w sobie, bo tylko wtedy można wybaczyć drugiemu człowiekowi."
Generalnie opowieść wciąga i sprawia, że czytelnik chętnie przewraca kolejne strony chcąc dowiedzieć się co będzie dalej, ale jednak jej poziom jest niższy niż poprzednich dwóch części. Nie uważam jej za godne zakończenie trylogii i z pewnością nie zachęciła mnie do przeczytania tego drobnego dodatku, jakim jest czwarta część opisująca historię Tobiasa. Nie planuję po nią sięgać i trochę się cieszę, że mam "Niezgodną" już za sobą. Niestety, raczej do niej nie wrócę i w znacznej mierze jest to wina ostatniego tomu. Jednak polecam zapoznać się z tą historią chociażby ze względu na jej popularność.
rosemaryczyta.blogspot.com